fot. arch. KPR Legionowo/Rafał Bogucki

W ostatnią sobotę listopada KPR Legionowo pojechał do Wielunia, aby w pojedynku na szczycie „rozmówić się” z tamtejszym MKS-em, wiceliderem pierwszoligowej grupy C. Dzięki odniesionemu w tym arcyważnym meczu zwycięstwu drużyna z Legionowa odskoczyła w tabeli od swego sobotniego rywala aż na sześć punktów.

Jako się rzekło, w Wieluniu zmierzyły się wicelider oraz lider tabeli. Dzięki temu szczypiorniści obu drużyn mieli wreszcie okazję udowodnić, która z nich ma mocniejsze „papiery” na sportowy awans. W pierwszej połowie, przez większość czasu rozgrywanej pod dyktando gości, KPR nie pozostawiał co do tego złudzeń. W pewnym momencie ekipa prowadzona przez Marcina Smolarczyka i grającego trenera Michała Prątnickiego prowadziła już nawet sześcioma bramkami, jednak na przerwę zeszła z przewagę tylko dwóch (15:13). Po powrocie na parkiet zmotywowani gospodarze robili, co mogli, aby dopaść lidera i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, lecz mający w swoim składzie rutyniarzy z doświadczeniem w PGNiG Superlidze KPR skutecznie odparł szturm wielunian. I po końcowym gwizdku sędziego mógł cieszyć się ze zwycięstwa.

Minimalnie wygrywając 30:29, legionowianie zgarnęli kolejne trzy punkty, dzięki którym – mając ich teraz 24 – odjechali reszcie pierwszoligowej stawki już na sześć „oczek”. Dodatkową nagrodą dla zawodników KPR-u jest… dłuższy odpoczynek. W dziesiątej, zaplanowanej na pierwszy grudniowy weekend kolejce rozgrywek lider będzie bowiem pauzował.

MKS Wieluń – KPR Legionowo 29:30 (13:15)

Najwięcej bramek: dla MKS-u – Krzysztof Węcek 8, Krystian Kowalik 5, Arkadiusz Galewski 4; dla KPR-u – Kamil Ciok 9, Michał Prątnicki, Marcin Kostro – po 5.

Poprzedni artykułProjekt na odległość
Następny artykułWylądowali na torach
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.