Podobnie jak coraz więcej legionowian zmagających się z finansowymi konsekwencjami koronawirusa, ucierpiał też przez niego miejski budżet. I to niestety bardzo dotkliwie. Chociaż do końca pandemii zapewne jeszcze daleko, bieżący rachunek strat jest już w ratuszu znany. Dobrze on, co zrozumiałe, nie wygląda.

Płynący do gminnej skarbonki potok złotówek, zwłaszcza odkąd jego nurt stał się mniej wartki, urzędnicy obserwują na bieżąco. – Posiadamy bardzo dokładne dane. W porównaniu z ubiegłym rokiem mamy o trzynaście milionów złotych wpływów, różnych dochodów, mniej. To są ogromne pieniądze, bo budżet miasta bez środków z programu 500+ to niecałe dwieście milionów złotych, przy czym przeszło dziewięćdziesiąt milionów stanowią wydatki na oświatę. W związku z tym te trzynaście milionów dziury to naprawdę duży kłopot – nie ukrywa prezydent Roman Smogorzewski.

W takiej sytuacji reakcja strażników samorządowej „świnki” powinna być identyczna jak u mieszkańców – zaciskanie pasa. Mając przed sobą przyszłość pełną niewiadomych, tak jest po prostu rozsądniej. Kiedy zarządza się publicznymi środkami, zawsze warto mieć z tyłu głowy znane porzekadło: że z próżnego to nawet Salomon nie naleje… – Musieliśmy oszczędzać, musieliśmy ograniczyć pewne wydatki, musieliśmy przesunąć pewne inwestycje. No i niestety, tak jak gdzieś tam mieliśmy nadzieję, że wszystko wróci do normalności, to sytuacja z ostatnich dni nie napawa optymizmem. Nadszedł kolejny lockdown, na razie mniejszy niż na wiosnę. Miasto też jakoś w tym uczestniczy poprzez to, że zwalnia niektórych przedsiębiorców z różnych opłat. Musieliśmy również praktycznie zamknąć basen, co też oznacza stratę. I tak dalej, i tak dalej. Tak więc z troską, niepokojem myślimy o latach przyszłych.

Kiedy pieniędzy na gwałt potrzebuje rząd, najczęściej szuka ich u obywateli. Co zresztą Polacy odczuwają teraz na własnej skórze, a po nowym roku prawdopodobnie odczują jeszcze bardziej. Swoim zwyczajem, Legionowo zamierza podążyć inną, wygodniejszą dla obywateli drogą. – Nie chcemy sięgać do kieszeni mieszkańców. W przyszłym roku nie wzrosną w mieście podatki lokalne. Wiemy, że wszystko drożeje, wiemy jak to dotyczy dochodów mieszkańców – mówi prezydent Smogorzewski. I dodaje: – Ze śmieciami szukamy takich rozwiązań, żeby w przyszłych latach koszty ich wywozu nie wzrastały, tak jak wzrastają w innych gminach. Choć oczywiście każdy pomysł na zagospodarowanie odpadów rodzi hejt i krytykę, bo wprawdzie wszyscy produkujemy śmieci, ale broń Boże, żeby przy nas cokolwiek było z nimi robione. Tak więc czasy są naprawdę trudne.

Używając tyleż podniosłej, co oklepanej metafory, na wzburzonym oceanie pandemicznej ekonomii każdy okręt potrzebuje dobrego kapitana. Albo jak kto woli – sternika. Gospodarz ratusza zapewnia, że Legionowo wciąż jest w dobrych rękach. – Myślę, że to moje doświadczenie wynikające z wieloletniego zarządzania, moja ogromna wiedza, którą posiadam o tym mieście, powodują, że mieszkańcy mogą spać spokojnie. Postaramy się z tego kryzysu wyjść obronną ręką i jeszcze inwestować, aby dalej rozwijać nasze miasto – zapowiada Roman Smogorzewski. W czasach, kiedy wiele gałęzi gospodarki raczej ma do czynienia ze zwijaniem, to bez wątpienia cenna deklaracja.

Poprzedni artykułInwestycje w komfort
Następny artykułZ tego będzie dym!
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.