W sobotę (10 października) cały kraj został objęty żółtą strefą. A to oznacza, że już nie tylko w sklepach, komunikacji i miejscach użyteczności publicznej, ale w całej przestrzeni publicznej każdy z nas musi mieć zasłonięte usta i nos. Ci, którzy tego nie zrobią, powinni liczyć się z wysokimi mandatami.

Policjanci zapowiadają, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej wobec tych, którzy chodzą po ulicach bez maseczek lub przyłbic. Z tego obowiązku mogą być zwolnione jedynie osoby posiadające ważne zaświadczenie lekarskie lub inny dokument potwierdzający całościowe zaburzenia rozwoju, zaburzenia psychiczne, niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim lub trudności w samodzielnym zakryciu albo odkryciu ust lub nosa. Każda inna osoba musi się liczyć z 500-złotowym mandatem lub – jeśli sprawa trafi do sądu – karą administracyjną w wysokości od pięciu do nawet trzydziestu tysięcy złotych.

W pierwszy weekend z obowiązkiem zakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej policjanci z całego garnizonu warszawskiego wystawili łącznie aż 1100 mandatów ludziom, którzy się od tego obowiązku uchylali. Skierowano też 438 wniosków do sądu wobec osób, które nie przyjęły mandatu. W powiecie legionowskim wypisano 36 mandatów i cztery wnioski do sądu.