fot. arch.

W piątkowe (2 października) popołudnie siatkarki DPD Legionovii znów sprawiły swoim kibicom miły prezent. W domowym starciu z Grot Budowlanymi Łódź wygrały po obfitującym w emocje meczu 3:0 i umocniły swoją pozycję w czołówce TAURON Ligi.

Piątkowe spotkanie legionowianki zaczęły koncertowo. Przestraszeni goście, którym na razie ewidentnie w lidze nie idzie, pierwszy punkt zdobyli dopiero przy 6:0 dla Legionovii, zaś uśmiechnięte gospodynie do stanu 8:1 grały właściwie bezbłędnie. Po kilku minutach łodzianki weszły w mecz, z kolei Novianki, głównie w przyjęciu, zaczęły się mylić. Po autowym ataku Rivero-Marin zrobiło się już tylko 10:7, a przestój miejscowych trwał nadal. Widząc, że jest zaledwie 11:10, Alessandro Chiappini już nie czekał i zaprosił zawodniczki na przerwę. Gra się wyrównała i choć gospodynie wciąż prowadziły, to tylko jednym, dwoma punktami. Kąsała je m.in Zuzanna Górecka, która jeszcze niedawno występowała w klubie z Legionowa. Ale czas mijał, a Legionovia wciąż prowadziła. Niestety tylko do stanu po 20. Po chwili świetnie broniące „budowlanki” pierwszy raz wyszły na prowadzenie. Kiedy znów wszystko wróciło do „normy” i zrobiło się 23:21, trener Krzyształowicz poprosił o czas. Mimo to pierwszego setbola, przy 24:22, miały Novianki. Ani jednego, ani drugiego jednak nie wykorzystały i zaczęła się gra na przewagi. Kilkuminutową wojnę nerwów lepiej wytrzymały gospodynie, wygrywając 29:27. Poirytowany błędami swoich dziewczyn Alessandro Chiappini mógł się trochę uspokoić…

Drugi set od początku był wyrównany, z małym wskazaniem na gospodynie. Skuteczne ataki Jessiki Rivero plus dobra gra blokiem wyprowadziły je na 8:4, co trener łodzianek skwitował wzięciem czasu. Skrzydłowe z Legionowa wciąż jednak dbały o to, by goście za bardzo się nie zbliżyli. Udawało się to mniej więcej do stanu 12:10, gdy miejscowe poczuły na plecach oddech rywalek. Mimo że gra obu ekip nie była wolna od błędów, obfitujący w zacięte wymiany mecz mógł się podobać. Zwłaszcza kibicom w Arenie, bo to ich drużyna przez długi czas prowadziła. Tym dłuższy, że w połowie seta aparatura zafundowała sporą przerwę w rywalizacji… Lepiej zniosły ją łodzianki, które doszły przeciwniczki tylko na jeden punkt (16:15). Remis był tuż, tuż, jednak Novianki wciąż uciekały spod topora. Trochę spokojniej zrobiło się, gdy po błędzie rywalek wyszły na 20:17. Dwa challenge’e później było już jednak 20:19, a za chwilę po 21. Przed kolejną wojną w końcówce poirytowany trener Novianek znów wezwał je na rozmowę. Punkty Shelly Stafford i (po bloku) Julie Oliveiry Souzy dały ich drużynie setbola przy stanie 24:22, a po przestrzelonym ataku „budowlanek” miejscowe cieszyły z wygrania drugiego seta.

Początek trzeciej partii do złudzenia przypominał tę poprzednią. Także pod względem liczby popełnianych przez łodzianki błędów. Przy 7:3 dla Legionovii Błażej Krzyształowicz spróbował przywrócić swym zawodniczkom koncentrację. Z umiarkowanym skutkiem, gdyż stopniowo ulatniała się z nich wola walki. Wynik 10:4 zdawał się to potwierdzać. I gdyby legionowianki lepiej kończyły swe ataki, byłoby po sprawie. Tak jednak nie było, więc kiedy zrobiło się 11:8, trener Chiappini – tym razem nieco spokojniejszy – wziął zawodniczki na rozmowę. Lecz całkiem spokojny być nie mógł, bo legionowianki zaliczyły serię głupich błędów, co zmniejszyło ich przewagę zaledwie do jednego „oczka” (13:12). Goście desperacko walczyli o remis i długo byli od niego o krok. Przy gubionych i zdobywanych seriami przez obie ekipy punktach nikt w DPD Arenie nie mógł być pewien końcowego rozstrzygnięcia. Nieco luźniej zrobiło się w końcówce, gdy Novianki wyszły na 19:16. Wyszły i już nie dały się dopaść. Tym razem setbola i zarazem meczbola wywalczyły przy stanie 24:21. Skończyły za drugiem razem, zwyciężając do 22, a cały mecz 3:0. Jego MVP po raz trzeci w tym sezonie została Olivia Różański.

DPD Legionovia Legionowo – Grot Budowlani Łódź 3:0 (29:27, 25:22, 25:22)

Poprzedni artykułOśrodek do celu
Następny artykułNauka za kierownicą
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.