Dopiero co przez kraj przetoczyła się śmieszno-straszna wieść o sprytnym deweloperze, którzy korzystając z zielonego światła od „Lex COVID”, zamierza ominąć wcześniejsze zakazy i w środku lasu pod Warszawą ulokować osiedle mieszkaniowe, a wygląda na to, że podobny los spotka gminę Wieliszew. W niej z kolei, tuż przy zabytkowym kościele, może wyrosnąć… wieżowiec.

Pamiętacie państwo ustawę zwaną „Lex Szyszko”, dzięki której w kilka miesięcy zniknęło z polskiego krajobrazu co najmniej kilkaset tysięcy drzew? Tyle trwało, zanim ktoś w rządzie poszedł po rozum do głowy. Teraz dla odmiany, za sprawą rządowego bata na koronawirusa, będzie w kraju coś rosło – głównie blokowiska oraz osiedla domów. I głównie tam, gdzie dotąd rosnąć nie mogły. Wszystko „dzięki” ustawie z 2 marca br. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych. A konkretnie jej art. 12, który mówi, że „do projektowania, budowy, przebudowy, remontu, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych, w tym zmiany sposobu użytkowania, w związku z przeciwdziałaniem COVID-19, nie stosuje się przepisów ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane, ustawy z dnia 27 marca 2003 r. O planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. O ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (…)”. Innymi słowy, deweloperzy, róbta, co chceta!

No i deweloperzy robią. Jak za pośrednictwem Facebooka powiadomił mieszkańców wójt gminy Wieliszew, wśród pięciu innych dotyczących jej wniosków wpłynął właśnie do starostwa dokument w sprawie budowy przy ul. Modlińskiej miejsca dla ludzi pokrzywdzonych przez koronawirusa. Skromny ów przybytek ma liczyć sobie osiem pięter w górę i jedno w dół – zapewne dla dowożących pensjonariuszy ambulansów… I powstać na działce, która w myśl miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego jest przeznaczona pod zabudowę jednorodzinną do dwóch kondygnacji, ewentualnie z niewielką częścią usługową. Mając w rękach „Lex Covid”, żadnych pozwoleń inwestor w zasadzie posiadać nie musi – informuje tylko lokalną władzę i do dzieła!

Jak łatwo zgadnąć, wieliszewski wójt, ani mieszkańcy gminy o takich „prezentach” nie chcą słyszeć. – Już dzisiaj przygotowałem pisma do kilku służb, które powinny sprawdzić, czy nie nastąpiła próba złego odczytania tych zapisów. Plus wniosek do starosty o zatrzymanie inwestycji, która nijak ma się do działań antycovidowych – powiedział Paweł Kownacki. I zarazem poprosił o pomoc mieszkańców, dodając, że poparcie okolicznych szkół, duchowieństwa i swoich pracowników ma już potwierdzone. – Wygląda na to, że pomyliły się niektórym zapisy ustawy i prawnicy zaczynają układać nasz świat po nowemu. Będziemy walczyć. (…) Ten koronawirus przewrócił nam świat do góry nogami, ale nie sądziłem, że aż tak bardzo – stwierdził wójt. Ano bardzo. Sądząc z jego słów, na mocy feralnej ustawy ktoś chce również postawić w Krubinie 50 domów, a w Skrzeszewie bloki… COVIDU-19 rzeczywiście trzeba się obawiać.