Myli się ten, kto sądzi, że w ramach pełnienia swego mandatu legionowscy samorządowcy grzebią głównie w papierach. Jak dowiodły zasiadające w radzie miasta panie, nieobce im jest także grzebanie w ziemi. Służące, rzecz jasna, nie temu, by kopać w niej pod kimś dołki. Wręcz przeciwnie. Pierwszy tego rodzaju wspólny lokalny projekt, tuż przy Centrum Komunikacyjnym, wyrósł bowiem na gruncie ekologii.

Rzadko widuje się samorządowców w strojach, nazwijmy to, nieformalnych. W ostatnią sobotę sierpnia „obowiązywały” tylko takie. – Dzisiaj, po roku przygotowań i wszystkich możliwych nieszczęściach – z COVID-em włącznie, zakładamy w końcu pierwszy w Legionowie ogródek społecznościowy. W aktorstwie istnieje taki przesąd, że im gorsza jest próba generalna, tym lepszy jest później spektakl. My miałyśmy ze 30 takich niefajnych „generalnych prób”, więc liczymy na to, że ten projekt rozrośnie się niczym nasze małe roślinki i stworzy w mieście zieloną przestrzeń – mówi radna Matylda Durka.

Do sobotniego czynu społecznego panie radne przystąpiły bez dodatkowych zachęt. Podobnie jak urzędnicy z legionowskiego ratusza, którzy zadbali o dostarczenie im sadzonek, ziemi oraz potrzebnego w tych okolicznościach sprzętu. – To super akcja, która angażuje mieszkańców zainteresowanych zieloną strefą w Legionowie. Liczymy na to, że przy kolejnych odsłonach tego projektu będzie ich jeszcze więcej – mówi radna Anna Łaniewska. – To dopiero początek, zapraszamy wszystkich do współpracy. Warto, bo będziemy zmieniać nasze Legionowo, żeby było bardziej zielone. Chociaż tak możemy tu zadziałać oddolnie – dodaje reprezentująca w radzie opozycję Katarzyna Skierkowska-Pacocha.

Gwoli ścisłości, w sobotnim sadzeniu uczestniczyły nie tylko beneficjentki samorządowej diety. Na rozesłane w internecie wici odpowiedzieli też ludzie bez mandatowego przydziału. Za to dysponujący cenną wiedzą z zakresu ogrodnictwa. – Mieszkam w Legionowie od 50 lat, odkąd wyprowadziłem się z Jabłonny, no i zależy mi na tym, żeby wyglądało ono coraz lepiej. Jest w mieście dużo takich zakątków jak ten, które nie są zagospodarowane. Ale wynajęcie zawodowców kosztuje, a tak jak tutaj widać, w ciągu godziny w kilkanaście osób – według planu przygotowanego w urzędzie miasta – obsadziliśmy cały fragment ziemi. Tylko przyklasnąć takim pomysłom, bo podobnych miejsc jest w Legionowie sporo i myślę, że na tym się nie zakończy – ma nadzieję Wojciech Jasiński.


Rzeczywiście, wygląda na to, że ciąg dalszy nastąpi. W ogródkowych planach są już zgłoszone przez mieszkańców dwie kolejne lokalizacje: na osiedlu Młodych oraz na III Parceli. Inicjatorki projektu myślą zaś o terenie między ratuszem a liceum imienia Marii Konopnickiej. Generalnie rzecz biorąc, sprawa jest, jak to się mówi, rozwojowa. – Szanowni państwo, jeśli macie koło siebie jakiś fragment ziemi i uważacie, że fajnie byłoby go zagospodarować, najlepiej znaleźć kilka osób do pomocy, a my też na pewno pomożemy organizacyjnie, w doborze roślin i sprawdzimy, jaki jest status gruntu. Naprawdę warto takie ogródki zakładać – apeluje Matylda Durka. W tym debiutanckim zakwitną wkrótce m.in. ostnica cieniutka, kocimiętka Fassena, słonecznik, krwawnik i przetacznik kłosowy. Warto wspomnieć, że legionowskie PWK doprowadziło już do ogródka bieżącą wodę, co znacząco ułatwi jego późniejsze podlewanie. – Każda z nas przyjdzie tu sobie co jakiś czas. Są również zaangażowani pracownicy i ludzie związani z Poczytalnią. Liczymy na to, że razem, wspólnymi siłami uda się tą przestrzeń uczynić bardziej przyjazną – sądzi radna Durka.

Skoro już mowa o przyjazności, wspólna praca dowiodła, że zwaśnieni na sesjach radni, „po godzinach” mogą stanowić zwarty i skuteczny kolektyw. – Łączy nas chęć zamiany w Legionowie betonu w zieleń, więc działajmy! Zapraszamy do współpracy wszystkich, bez względu na to, jaką reprezentują opcję polityczną. Legionowo należy do nas i wszyscy jesteśmy jego mieszkańcami – motywuje Katarzyna Skierkowska-Pacocha. – Świetnie nam się współdziałało przez cały rok, bo ten projekt tyle nam zajął. I myślę, że będą następne, bo ta współpraca ponad podziałami świetnie nam się układała – dodaje Anna Łaniewska. Matylda Durka potwierdza: – Wspólna praca bardzo ludzi integruje, dużo bardziej niż dyskusja. Człowiek zaczyna wszystkich dookoła siebie lubić, bo wszystkie emocje zdążył już wyrzucić w ziemię.

Przyszłość pokaże, czy owe emocje zakiełkują z czasem lepszą współpracą na forum rady miasta. Bo co do tego, że zakwitną posadzone w sobotę rośliny, żaden z „zielonych” wolontariuszy nie ma najmniejszych wątpliwości.