We wtorkowe popołudnie sielski spokój małego Parku Zdrowia zakłóciła wielka polityka. Zakłóciła, choć wyborczym zwyczajem nie na długo, bo na kampanijnej trasie Szymona Hołowni pozostało jeszcze mnóstwo przystanków. Drugie tego dnia spotkanie z mediami – z angielska określane jako briefing – niezależny kandydat na prezydenta Polski poświęcił głównie płci pięknej i najważniejszym kobietom swego życia. Dzień Matki, czyli wymarzony do tego pretekst, spadł mu przecież z… kalendarza.

Ulokowawszy się przed stanowiącą centralny punkt Parku Zdrowia tężnią, Szymon Hołownia zaczął od iście potężnej dawki osobistych emocji. – Mamo, Uleńko (imię małżonki kandydata – przyp. red.), kocham was bardzo! I życzę dzisiaj wszystkim mamom, żeby były kochane; żeby były kochane przez tych, z którymi są, ale też przez swoje dzieci. Żeby ta miłość, którą dają, wróciła w dwójnasób i w trójnasób. Ale też życzę, żeby państwo – ta nasza wspólnota narodowa, wreszcie zaczęła traktować nas, obywateli Rzeczpospolitej, w równy sposób; żeby kobiety w Polsce mogły decydować choćby o tym, czy chcą kontynuować karierę zawodową, czy poświęcić się wychowaniu dziecka. I żeby mogły to zrobić. Żeby nie sytuacja wybierała za nie, tylko żeby one wybierały to, co w ich przekonaniu jest najlepsze dla nich i najlepsze dla ich dzieci – powiedział były współprowadzący show „Mam talent!”.

Skoro już mowa o wybieraniu, jeden z barwniejszych kandydatów do urzędu prezydenta przez część politologów typowany jest na „czarnego konia” nadchodzącej elekcji. Nic zatem dziwnego, że ciągną się za nim ekipy głównych krajowych stacji telewizyjnych, by na bieżąco relacjonować to, co mówi. Albo, jak w przypadku mediów mu niechętnych, ciągnąć go za język, czekając na ewentualne potknięcie. I tak było również w Legionowie.

Co do obecnych w zarządzanym przez spółkę KZB Parku Zdrowia legionowian, niespodziewana „Akcja. Poruszenie” zbytnio ich nie poruszyła. Spokojnie obserwowali wyposażonych w kampanijne akcesoria sztabowców, rozstawianie objazdowego teatrzyku wyborczego, a później jego krótki występ. Ciekawy o tyle, że dał słuchaczom szansę podszkolenia się z krajowej konstytucji. Jej 33 artykuł Szymon Hołownia uczynił osią swej przemowy. – Nie mogę się nadziwić, jak bardzo ten tekst z lat dziewięćdziesiątych opisuje naszą rzeczywistość dzisiaj; ile tam jest rzeczy, które chciałoby się od razu wdrożyć. On mówi tak: „Kobieta i mężczyzna w Rzeczpospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym. Kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo kształcenia się, zatrudnienia i awansu; do jednakowego wynagradzania za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych i odznaczeń”. Mam nadzieję, że kiedyś doprowadzimy do tego, że będziemy Dzień Matki świętować w Polsce, w której artykuł 33 Konstytucji RP będzie faktem, a nie tylko literą prawa. Bo nie ma sprawiedliwej Rzeczpospolitej bez równości. Bez równości kobiety i mężczyzny, bez równości w małżeństwie, w rodzinie, w partnerstwie. Ta równość to coś, co buduje nas, naszą wspólnotę w skali mikro i w skali makro.

Mówiąc o zawodowych planach wobec polskich matek, były dziennikarz jednej z nich oddał nawet głos. Później obiecał między innymi, że jako prezydent kraju zrówna wynagrodzenia obu płci i zadba o emeryturę dla kobiet, które zrezygnowały z pracy, by wychowywać dzieci. Kandydat zapowiedział również, że co najmniej połowę ministrów w jego przyszłej kancelarii będą stanowiły panie. – Nie ma, powtórzę jeszcze raz, tej wspólnoty, jeżeli nie będziemy wreszcie równi w prawach i obowiązkach – dodał Szymon Hołownia.

Równość równością, lecz w trakcie kampanii kluczowe jest przekonanie ludzi o jej bardziej potocznym aspekcie – muszą uwierzyć, że z kandydata jest równy facet. A to dla wielu polityków ogromne wyzwanie. Tak czy inaczej, już niedługo powinno być jasne, który z uczestników wyścigu do pałacu prezydenckiego sprostał mu najlepiej.

Poprzedni artykuł„To nie moje narkotyki”
Następny artykułKomplet na Widzewie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.