Do rzadkiej, nomen omen, próby zdyscyplinowania kierowcy arogancko pozostawionego auta doszło w ubiegłym tygodniu przy Alei 3 Maja, naprzeciwko Ośrodka Pomocy Społecznej. Zamiast, wzorem służb mundurowych, zostawić mu za wycieraczką mandat lub upomnienie, pomysłowy mieszkaniec wolał sprawić szoferowi kupę innych problemów.

Dla okolicznych mieszkańców kierowcy zajeżdżający tuż pod tzw. wiatrołapy i zostawiający tam swoje auta to codzienność. – Czasem to nawet z klatki wyjść nie można, bo jeden z drugim pan hrabia musi mieć „wózek” tuż pod nosem! Bo dojść parę kroków z parkingu to już za daleko – żali się pan Aleksander, jeden z lokatorów spółdzielczego wieżowca przy Alei 3 Maja. I nie jest on w swojej irytacji odosobniony. To, co stało się tam w ostatni piątek, stanowiło zapewne owego stanu ducha manifestację i zarazem kulminację.

Kiedy na przedniej szybie blokującego ruch pieszych volkswagena pojawił się rozmazany, brunatny kleks, dokładnie nie wiadomo. Można tylko przypuszczać, że stało się to pod osłoną nocy, bo jego przykry zapach poczuło kilka osób wychodzących wcześnie rano do pracy. Śmiejąc się i przyklaskując zapewne w duchu tajemniczemu sąsiadowi, który pokaźną porcją – zwierzęcych albo ludzkich – odchodów udekorował niemiecką osobówkę. Jej właściciel bądź użytkownik miał bez wątpienia zgoła odmienny nastrój. Nie spodziewał się przecież, że ktoś tak bardzo namacalnie da mu odczuć, że w jego patencie na parkowanie coś śmierdzi. Tak czy owak przed ruszeniem w drogę musiał, chcąc nie chcąc, pozbyć się cuchnącego „upomnienia”, co zważywszy na jego rozmiary, bankowo sprawiło pechowcowi sporo kłopotu. Co do jednego można być wszak w stu procentach przekonanym: więcej tak nie wdepnie i parkowania tuż pod blokiem będzie unikać.

Poprzedni artykułPuchar poza zasięgiem
Następny artykułCztery stopnie – siedem medali
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.