Dawno nic tak nie zelektryzowało legionowskich radnych jak plany budowy osiedla mieszkaniowego na przemysłowym terenie przy ulicy Kościuszki. Jego właściciel, czyli Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska w Jabłonnie, chce w tym celu skorzystać ze specustawy ułatwiającej i skracającej w takich przypadkach procedury administracyjne. W samym środku medialnej wrzawy wniosek inwestora trafił na lutową sesję rady miasta.

Przy pierwszym podejściu, w ostatnią środę lutego, z powodu awarii technicznej sesję przerwano i ogłoszono przerwę do poniedziałku. Kiedy wreszcie przyszedł czas na rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie lokalizacji inwestycji mieszkaniowej przy ul. Tadeusza Kościuszki, realizację tego punktu porządku obrad rozpoczął zastępca prezydenta. – Jak państwo wiecie, nie jest to projekt przygotowany ani przez prezydenta, ani przez miejskich urbanistów, ani przez jakąkolwiek pracownię, z która my współpracujemy. Nie jest to koncepcja, która my przygotowaliśmy, więc trudno nam ją w jakiś sposób uzasadniać. Mając na uwadze, że jest z nami inwestor i jego pełnomocnik, bardzo bym prosił, żeby uzasadnienie w tym zakresie i ewentualne odpowiedzi na państwa pytania został udzielone przy inwestora – powiedział Marek Pawlak.

Po chwili głos zabrała autorka znanego już członkom komisji rozwoju projektu inwestycji. – Zaprojektowaliśmy zespół siedmiu budynków wielorodzinnych. Planem inwestora jest wykonanie tej inwestycji w dwóch etapach: w pierwszym cztery, a w drugim trzy budynki – przypomniała Dorota Wachowska-Tyszkiewicz. Projekt zakłada powstanie 207 mieszkań i 312 miejsc postojowych. Na osiedlu znajdą się dwie drogi wewnętrzne oraz tereny rekreacyjne, powstanie tam również pas zieleni izolacyjnej wzdłuż torów, a 28 proc. terenu ma stanowić powierzchnia biologicznie czynna. – Jest to teren, który znajduje się w sąsiedztwie torów kolejowych, więc na pewno będzie to trudniejsza niż przeciętne inwestycja, ponieważ wymaga zabezpieczeń akustycznych, być może zabezpieczeń przed drganiami, natomiast możemy to rozwiązywać dopiero na etapie projektu wykonawczego i budowlanego. Zostały przeprowadzone wstępne badania gruntowe, które mówią, że do założonego poziomu fundamentów nie ma tam wód gruntowych i grunty są nośne, więc można rozważać realizację takiej inwestycji – dodała autorka projektu.

Ten oraz inne argumenty nie trafiły jej oponentom do przekonania. – Nie jestem przeciwna, żeby tam powstały na przykład domy jednorodzinne, natomiast jestem przeciwniczką powstania tam bloków – rozpoczęła radna Katarzyna Skierkowska-Pacocha. – Taka lokalizacja i forsowanie tej lokalizacji to brak odpowiedzialności za kształtowanie ładu przestrzennego i dbania o interesy mieszkańców Legionowa. To również pogwałcenie zasady tzw. dobrego sąsiedztwa, o którym mówi art. 61 Ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Mam duże wątpliwości, czy na tym osiedlu będą chciały mieszkać rodziny z dziećmi, bo przecież trudno uznać, że jest to teren, gdzie jest przestrzeń do życia, gdzie jest to oaza spokoju. (…) To są standardy z Trzeciego Świata. Obawiam się, że to osiedle to nie będzie osiedle dla mieszkańców Legionowa, tylko powstanie blokowisko mieszkań pod wynajem – wieszczył z kolei Bogdan Kiełbasiński.

W wystąpieniu radnego z klubu Nasze Miasto Nasze Sprawy pojawiła się też „wycieczka” personalna w stronę prezydenta. Na którą zresztą ten z miejsca zaprotestował. – Chciałbym wrócić troszeczkę do tego, co tu miało miejsce na tej sali, do debaty z czerwca ubiegłego roku, kiedy mówiłem tu o odpowiedzialności prezydenta Smogorzewskiego za zagęszczanie zabudowy w Legionowie. Wtedy prezydent w emocjach trochę wykrzyczał, że to kłamstwa. Minęło kilka miesięcy i występuje do nas, do radnych o zgodę na budowę siedmiu bloków przy ul. Kościuszki. Tę, jego zdaniem, manipulację Roman Smogorzewski wypunktował następująco: – Prezydent: a) nie wydaje pozwolenia na budowę, b) ma psi obowiązek, zgodnie z ustawą, którą uchwaliło Prawo i Sprawiedliwość, do tego, żeby ten wniosek, który wpłynął do niego, państwu przekazać. Inaczej łamałby ustawę. (…) Korzystając z okazji, że jestem przy mikrofonie, chciałbym zapytać obecnego tu pana redaktora Lermana (red. nacz. Mazowieckiego To i Owo – przyp. red.), kiedy ta gazeta przestanie kłamać? (…) ponieważ chcę tutaj wyraźnie oświadczyć, że nie rozmawiałem na temat tej inwestycji z żadnym z deweloperów. (..) Jeżeli ma pan taką informację i pana gazeta, to proszę ją przekazać odpowiednim organom.

Wracając do radnych opozycji, za Gminną Komisją Architektoniczno-Urbanistyczną, twierdzili oni, że „przedstawiona wizualizacja nie uwzględnia charakteru zabudowy okolicy”. Wyrazili też obawy, że dodatkowi mieszkańcy utrudnią tym obecnym dostęp do edukacji czy opieki medycznej. Koalicjanci nie zostawili na nich za to suchej nitki. – Padły tu słowa o „obciążaniu Legionowa mieszkańcami”. Czegoś tak absurdalnego dawno nie słyszałem – stwierdził Mirosław Pachulski, wiceprzewodniczący Rady Miasta Legionowo.
W trakcie dyskusji pojawiły się także wątpliwości dotyczące rozprowadzenia ruchu drogowego w tej okolicy, niewątpliwie sporo większego niż obecnie.

Nie będąc bynajmniej rzecznikiem inwestora, na te oraz inne obawy prezydent cierpliwie odpowiadał. – Mówicie państwo o powierzchni biologicznie czynnej i dalej, że to degradacja. A ile tam dzisiaj na tym terenie jest powierzchni biologicznie czynnej? Zero. (…) Nie mówcie o protestach mieszkańców, bo dzisiaj nawet plac zabaw budzi protest mieszkańców. A na tej sali nie ma dziś ani jednego protestującego mieszkańca – zauważył prezydent. – Państwo żerują na strachu przed emigrantami i przed nowymi ludźmi. (…) Prawie wszyscy tutaj przyjechaliśmy. Przyjechaliśmy, żyjemy i jesteśmy szczęśliwi, tak? Ale nowi mieszkańcy to niech nie przyjeżdżają – taka podwójna moralność. (…) Czy to jest wasza wizja rozwoju Legionowa, że dla waszego komfortu – tych, którzy mieszkacie – to miasto ma się wyludniać? Zapewniam was, że wtedy będziecie krzyczeli: „Ludzie nie chcą mieszkać w Legionowie! Uciekają i to jest wina prezydenta Smogorzewskiego!”. I pewnie będziecie mieli rację. Ludzie są mądrzejsi od nas i jeżeli chcą mieszkać w Legionowie, to dlaczego wy wiecie za nich lepiej?

Pytanie to oczywiście retorycznie. Druga strona wciąż jednak była głodna konkretów. – Pan prezydent powiedział, że tam jest teren mocno zdegradowany. Więc zastanawia mnie taka rzecz: jak na terenie mocno zdegradowanym można budować osiedla mieszkaniowe? To jest w ogóle wbrew logice. No i kwestia zdrowotności ludzi, którzy tam będą w przyszłości mieszkać – mówił radny Grzegorz Kowalski. – On jest zanieczyszczony, zapewne, ale przy budowie (głównie podziemnych parkingów – przyp. red.) jest szansa, że przy okazji to się wywiezie i będzie czysto – odrzekł Roman Smogorzewski.

W toku dyskusji jeden z opozycyjnych radnych zaproponował zaskakujące rozwiązanie. – Powinniśmy zdjąć ten punkt z porządku obrad i zobowiązać pana prezydenta, aby podjął rozmowy (…) nad zakupem tego gruntu. Ktoś powie, że to miliony. Oczywiście, na pewno będzie to kosztować wiele pieniędzy, ale miasto Legionowo stać na taki wydatek – ocenił Sławomir Traczyk. Gospodarz ratusza był innego zdania. – Pan z opozycji, już nie z PiS-u, mówi: „Kupmy to”. Świetnie, ale my naprawdę, w odróżnieniu od państwa, nie mamy możliwości drukowania pieniędzy ani zadłużania się ponad miarę. Ta nonszalancja, to jest brak odpowiedzialności za miasto. Oczywiście możemy to kupić i umawiamy się, że nie rozbudowujemy Szkoły Podstawowej nr 1 – bo to gdzieś podobna kwota – bądź nie budujemy sali gimnastycznej przy ZSP nr 2. To takie będą konsekwencje.

Gdy „młodzi gniewni” wystrzelali się już z argumentów, głos zabrał wiceprzewodniczący rady miasta z PiS-u. Swoim zwyczajem zaapelował o spokój i poszukanie złotego środka. – Tamten teren jest wyjątkowo zaniedbamy, wyjątkowo źle wykorzystany w mieście. Trzeba z nim coś zrobić. (…) Pan prezydent odpowiada za to, żeby to miasto nie „zwijało się”, nie deurbanizowało się. A jak to robić? No, trzeba budować te jakieś tam bloki, domki jednorodzinne i ja wiem, co jeszcze – takie „stodoły” jak Lidla czy tam inne – powiedział Zdzisław Koryś. Pod koniec trwającej blisko dwie godziny debaty szef rady odrobinę „niepolitycznie” sięgnął pamięcią 20 lat wstecz, by ku przestrodze przywołać legionowską historię. – Był teren poprzemysłowy, tam gdzie w tej chwili jest Nowy Bukowiec. Też była walka. Opozycja nawet doprowadziła prezydenta przed oblicze wymiaru sprawiedliwości za to, że zapadła decyzja, że pierwszy deweloper się w Legionowie pojawił. I powstało piękne osiedle Nowy Bukowiec. Co nam wtedy groziło? Groziła nam wtedy rozlewnia paliw. Bo była tam bocznica, był tam przepiękny teren dla biznesu. Mielibyśmy rozlewnię paliw, a mamy w tej chwili piękne osiedle – przypomniał Ryszard Brański.

Czy to przy ul. Kościuszki – o ile powstanie – również po latach okaże się dla miasta wartościowe, pokaże przyszłość. Radni w każdym razie otworzyli inwestorowi furtkę: 11 było za, 10 przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.

Poprzedni artykułCzaPKa niewidka
Następny artykułDziewczyny z inicjatywą
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.