W trakcie sesyjnej dyskusji na temat projektu tegorocznego legionowskiego budżetu opozycja sporo miejsca poświęciła krytyce proekologicznych działań ratusza. Miała prawo. Prawo, lecz raczej nie podstawy, bo wedle słów (oraz czynów) jego sterników, akurat dla środowiska miasto zrobiło już i robi bardzo wiele. A skoro powstał spór, należało rozstrzygnąć, kto na sali obrad w kwestii lokalnej ekologii jest zielony.

Wiadomo, co zatroskanym o jakość powietrza i własne zdrowie mieszkańcom wadzi najbardziej – smog. Odczuwalny szczególnie zimą, gdy wielu legionowian zaczyna karmić swoje stare piece wszystkim, co wpadnie im w ręce. Z tego też być może powodu najmocniej dostało się w grudniu od opozycji miejskiemu programowi wymiany pieców. – Pozostaje pewnie duża, liczna grupa – taką tezę stawiam – ludzi, którzy chcieliby skorzystać z tego programu, ale nie stać ich na to, bo dofinansowujemy tylko wymianę pieca i przyłącze gazowe. Natomiast tam pozostają jeszcze koszty związane czy z modernizacją instalacji, czy z przeprowadzeniem tego przyłącza do budynku. (…) Byłoby dobrze, gdybyśmy może zintensyfikowali jednak i zastanowili się nad możliwościami rozszerzenia dofinansowania – sugerował radny Bogdan Kiełbasiński. Odnosząc się do tej propozycji, prezydent kategorycznie zaprotestował. – To, co pan robi, to jest niedobra demagogia, ponieważ proponuje pan takie rozwiązanie, że teraz będziemy dofinansowywali więcej, tak? Jak mamy spojrzeć w oczy tym 444 legionowskim rodzinom, które się zdecydowały na takie, a nie inne zasady, że finansujemy tylko piec i przyłącze? Mamy im powiedzieć: „Frajerzy jesteście, że szybciej zdecydowaliście się to zrobić, bo teraz innym, którzy się z tym ociągali, dopłacimy więcej”?

Roman Smogorzewski wskazał, że mieszkańcy potrzebujący większego wsparcia finansowego mogą korzystać z rządowego programu Czyste Powietrze. O ile oczywiście zdołają przebrnąć przez jego formalne zawiłości. W odróżnieniu od prostoty autorskiego legionowskiego projektu, do którego praktycznie każdego dnia zgłaszają swój akces kolejni posiadacze starych pieców. – Ja się zupełnie z panem nie zgadzam i widać, że jest pan oderwany od rzeczywistości z tym, że ten program nie jest naszym priorytetem i że wszyscy ludzie, którzy mieli wymienić, wymienili – to jest nieprawda. To chyba efekt pana niezastanawiania się nad tym problemem, który rzeczywiście jest dla nas bardzo priorytetowy, ponieważ ci ludzie, którzy już wymienili, są najlepszymi ambasadorami tego programu i świetnym przykładem, kiedy rozmawiają ze swoimi sąsiadami i ich zachęcają. Czego ludzie się boją, nie zmieniając tych pieców? Boją się, że będą mieli drożej. A jeżeli idą do sąsiada i ten pokazuje im rachunki, że za gaz płaci mniej niż za cały czas drożejący węgiel, to skłania ludzi do wymiany pieca.

W sukurs prezydentowi przyszedł jego odpowiedzialny za inwestycje zastępca. – Na terenie naszego powiatu jest pewnie około dziesięć tysięcy pieców na paliwo stałe. W Legionowie zostało ich, przypuszczam, około sześciuset. I je wymieniamy. Ten program, jeżeli byśmy zobaczyli, ma niesłabnącą dynamikę. Rzeczywiście, marketing pomiędzy naszymi mieszkańcami jest niezwykle ważny, ich świadomość także wzrasta. Mamy też straż miejską, która odgrywa olbrzymią rolę, jeżeli chodzi o kontrolę i uświadamianie. Mamy patrol ekologiczny. My naprawdę zrobiliśmy tutaj bardzo wiele. W związku z tym te tezy w przypadku naszego miasta są bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące. Ja uważam, że nie ma gminy, która by – patrząc całościowo – zrobiła tyle w dziedzinie ochrony powietrza i klimatu przede wszystkim, co Legionowo – stwierdził Marek Pawlak.

Co ciekawe, piętnowane często przez miejską opozycję, przypisywane prezydentowi tzw. dogęszczanie też stanowi ukłon w stronę… ekologii. – Nowe inwestycje deweloperskie, które są realizowane także na terenach zabudowy jednorodzinnej, często likwidują niską emisję. Kupowane są stare budynki, później wyburzane – bo działek niezabudowanych w Legionowie już prawie nie ma, i likwidowane są „kopciuchy”. A zgodnie z lokalnym prawem i ekonomiką wszystkie nowe budynki w Legionowie są albo opalane gazem, albo zasilane w centralne źródło, jeżeli są wielomieszkaniowe. Tak że rozwój, który się państwu tak nie podoba, ma też ten plus – powiedział Roman Smogorzewski.

Podobnie ma się rzecz z działaniami legionowskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, które chce wkrótce przejść na zasilanie gazem. Z perspektywy wpływu na środowisko to prawdziwa rewolucja. – My praktycznie w 2023 roku, poza – mam nadzieję – zlikwidowaniem niskiej emisji w Legionowie, ograniczymy w sposób zasadniczy emisje, jakie powstają w tym mieście. Wyeliminujemy do zera pyły, ograniczymy siarkę, w dużym stopniu wyeliminujemy tlenki azotu i przede wszystkim obniżymy emisję CO2. To jest ogromnie ważna sprawa. Prawdopodobnie będziemy produkować o 30, a jak dobrze pójdzie, to o 40 tysięcy ton mniej CO2 – zapowiedział Marek Pawlak.

W kontekście tych faktów oskarżanie ratusza o proekologiczną bierność wydaje się co najmniej mało eleganckie. Lecz taki już przywilej każdej opozycji, że krytykując, nie musi udowadniać, że sama zrobiłaby coś lepiej. A szkoda.

Poprzedni artykułZ głębin na papier
Następny artykułJeden odchodzi, inny przychodzi
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.