fot. arch.

W trakcie listopadowej sesji Rady Miasta Legionowo za sprawą przedstawiciela opozycji wypłynął w pewnym momencie wątek Mojego Rynku, czyli zmodernizowanej przez ratusz części miejskiego targowiska. To wystarczyło, aby rozpoczęła się sprzedaż pomysłów na jego szybki handlowy renesans.

Poszło o wysokość finansowej zachęty, jaką proponuje kupcom na Moim Rynku zarządzająca obiektem spółka KZB Legionowo. W opinii radnego PiS powinna być większa. – Uważam, że 80 procent to może by rzeczywiście doprowadziło do ożywienia handlu na tym Moim Rynku – powiedział Grzegorz Kowalski. Prezydent odrzekł, że tego kalibru promocja jest oczywiście możliwa. Zwrócił jednak uwagę na jej potencjalne konsekwencje. – Obawiam się, że jeżeli tutaj damy taką dużą zniżkę, to za chwilę będziemy mieli petycję innych handlujących, żeby taką dużą zniżkę zrobić na pozostałym targowisku, bo konkurencja supermarketów, wzrastające koszty pracy, coraz mniej kupujących itd. (…) Opłata targowa czy rezerwacyjna to nie jest główny problem. Głównym problemem jest to, czy tam będzie klient. (…) Jeżeli spowodujemy naszymi działaniami ożywiającymi, że klient się z powrotem przyzwyczai i przyciągniemy go do trochę innej oferty niż na dalszej części targowiska, to nie będzie kłopotem, żeby to zapłacić.

Odpowiedzią prezydenta radny wydawał się być usatysfakcjonowany. Lecz swoich biznesowych przekonań nie zmienił. – Pan prezydent bardzo ładnie to wytłumaczył, wszystko rozumiem. Ale uważam, że jednak dla tych potencjalnych kupców ta zachęta tej obniżki opłaty targowej to jednak wzmogłaby ten handel na tym Moim Rynku. Później, z czasem, jakby ten handel rzeczywiście tam wzrósł, no to wtedy tą opłatę można podnieść, ale uważam, że na dzień dzisiejszy ta opłata powinna być symboliczna. (…) Natomiast jeśli chodzi o te pozostałe place, to tam handel się ma bardzo dobrze i nie sądzę, żeby tamci handlarze mieli później jakieś obiekcje, że ci płacą mniej, a ci płacą więcej – stwierdził Grzegorz Kowalski. Wtedy do dyskusji włączył się przewodniczący Ryszard Brański. Tyle że zamiast wyrazić swą opinię, wziął radnego PiS-u na spytki. – Czy spotkał pan kupca, który w przypadku obniżenia tej opłaty przyjdzie tu handlować? – Powiem szczerze, takiego kupca nie znalazłem, natomiast rozmawiałem z kilkoma osobami i mówiły o tym, że chętnie by tam handlowały, gdyby tej opłaty targowej w ogóle nie było.

Interesu zarządzającej terenem spółki nikt w tej fazie dyskusji nie brał pod uwagę. Pojawił się on za to tle, gdy gospodarz ratusza rozwinął kwestię trudnego startu Mojego Rynku. – W tym miejscu handel z przyczyn naturalnych umarł. To umieranie trwało kilka lat. Przywracanie tego miejsca do rzeczywistości handlowej też musi trochę potrwać – powiedział Roman Smogorzewski. I przypomniał, że zaledwie rok wcześniej ta część miasta leżała odłogiem. – Szukaliśmy zewnętrznych możliwości finansowych, żeby ten teren był ładniejszy, bardziej funkcjonalny i lepiej służył mieszkańcom. Takie możliwości pojawiły się z programu europejskiego Mój Rynek i postanowiliśmy go zrealizować. Ale handel odchodził stamtąd w inne miejsce targowiska bardzo długo.

Pojawiło się już kilka pomysłów na odwrócenie tego trendu. Jednym z nich jest Kiermasz Świąteczny. Wzbogacony o imprezy kulturalno-rozrywkowe oraz miejski opłatek będzie gościł na Moim Rynku przez pięć grudniowych dni. – Postaramy się ten teren ożywić i sprawić, żeby on też funkcjonował jako teren handlowy, zgodnie oczywiście z projektem, który musieliśmy zrealizować. Ale w jakieś części jest to też teren publiczny, który ma służyć mieszkańcom i mam nadzieję, że będzie im służył – zakończył prezydent Smogorzewski. Tak czy owak, wszystko wymaga czasu. Ciesząc się z modernizacji sporego fragmentu Targowiska Miejskiego, warto jest go Mojemu Rynkowi podarować.

Poprzedni artykułŚwiąteczny bonus
Następny artykułTelefon za życie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.