Niedawno do legionowskiego ratusza ściągnęli z całego powiatu honorowi dawcy krwi. Oprócz powodów stricte towarzyskich, okazje mieli po temu co najmniej dwie: setną rocznicę utworzenia Polskiego Czerwonego Krzyża oraz Dni Honorowego Krwiodawstwa.

Posiadając na koncie wiek owocnej i pożytecznej pracy, Polski Czerwony Krzyż miał co świętować. A współcześni działacze organizacji mogli przy tej okazji liczyć na symboliczne docenienie swoich zasług. – W związku z tym na uroczystości będą wręczane odznaczenia Ministra Zdrowia, odznaki honorowe PCK wszystkich stopni oraz odznaki Zasłużonych Honorowych Dawców Krwi. Kolejne wyróżnienia to medale stulecia: dla instytucji, jak również dla indywidualnych krwiodawców, działaczy i wolontariuszy. Ale będziemy również mieli tu aspekt młodzieżowy – mówił przed imprezą Tadeusz Kowalewski, prezes oddziału rejonowego PCK.

Dla szefa lokalnej komórki PCK ten kierunek jest oczywisty. Bo każdej organizacji, a już tej szczególnie, potrzebna jest świeża krew. Droga do jej pozyskania wiodła tym razem przez tematycznie związaną z działalnością PCK kulturę i sztukę. – Będą to wiersze i piosenka, a oprócz tego podsumowanie dwóch konkursów – poetyckiego i plastycznego na temat honorowego krwiodawstwa. Z okazji stulecia pucharami będą wyróżniane również kluby, zaś trzy osoby zostaną uhonorowane jako najaktywniejsi krwiodawcy w powiecie – wyliczał działacz.

Dopóki ktoś nie wymyśli substytutu krwi, bez jej honorowych dawców służba zdrowia w wielu przypadkach pozostanie bezradna. Mając świadomość związanej z tym faktem odpowiedzialności, oni sami niczego w zamian nie chcą. Jeśli już, to tylko tego, aby krwiodawców i działaczy PCK zauważano częściej niż tylko od święta. – My nie oczekujemy na jakieś wyróżnienia i gloryfikacje. Po prostu staramy się pomagać. Ale tak jak mnie kiedyś przekonano: zadbaj najpierw o siebie, a później możesz pomagać. Więc jeżeli ja nie będę zdrowy, to nie pomogę nikomu – mówi Tadeusz Kowalewski. Warto o tym pamiętać. I na miarę własnych chęci oraz możliwości – pomagać!

Poprzedni artykułMuzyka bez barier
Następny artykułMikołajkowe przełaje
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.