Na początku poprzedniego tygodnia w jednym z mieszkań w budynku nr 507 na osiedlu Sobieskiego w Legionowie doszło do groźnego zdarzenia. Żaden z mieszkańców w nim na szczęście nie ucierpiał, spowodowane przez ogień straty materialne są jednak znaczne. Ogień, którego w tym miejscu i w takich okolicznościach być absolutnie nie powinno.

Tego pechowego prania poszkodowani mieszkańcy nie zapomną do końca życia… – Pożar rozpoczął się od włączonej pralki, która była zostawiona w trybie pracy, a właściciele mieszkania na chwilę z niego wyszli. Pralka nie była stara, a mimo to doszło do poważnego pożaru. Na miejscu pojawiła się oczywiście straż pożarna i ogień został ugaszony. Natomiast procedury przewidują tam jeszcze kontrolę instalacji gazowej, elektrycznej, wodno-kanalizacyjnej, a także szereg działań związanych z ewentualnym uzyskaniem odszkodowania z polisy ubezpieczeniowej. Jest to naprawdę duży kłopot – mówi Monika Osińska-Gołaś, kierownik adm. os. Sobieskiego.

Dla administracji i wielu służb kłopot, a dla poszkodowanych mieszkańców nieopisana tragedia. Nawet jeżeli dana nieruchomość jest ubezpieczona, nikt nie zrekompensuje pogorzelcom stresu i wysiłków związanych z usunięciem skutków pożaru oraz niezbędnym generalnym remontem lokalu. – Stąd prośba do wszystkich mieszkańców, żeby szczególnie zwrócili uwagę na kwestię pozostawiania włączonych sprzętów przy wychodzeniu z mieszkań, ponieważ taki sprzęt, w tym przypadku pralka, zawsze może doprowadzić do zalania lokalu poniżej, czy do jakiegoś zaprószenia ognia. Straty w takich sytuacjach są ogromne, zarówno jeśli chodzi o właścicieli lokalu, jak i część wspólną budynku, bo później konieczne są malowanie klatki schodowej i naprawa elewacji. Tak więc warto zwrócić na to uwagę i po prostu nie zostawiać włączonych urządzeń elektrycznych, gdy planujemy wyjście z domu – apeluje spółdzielcza administratorka. Nieszczęście, które spotkało mieszkańców budynku 507, powinno być tutaj wystarczającą przestrogą.

Poprzedni artykułKsiążka pełna pamięci
Następny artykułSzlachetność w paczkach
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.