Narodowe Święto Niepodległości miejskie Muzeum Historyczne uczciło na swój sposób. I w przeddzień ogólnokrajowej fety zaprosiło mieszkańców na promocję dziewiątej książki poświęconej dziejom polskiej aeronautyki. Tym razem pokazanej przez pryzmat dokonań żyjącego przed wojną w Legionowie pułkownika Juliana Sielewicza.

– To nowość, którą wydaliśmy w cyklu „Z dziejów polskiej aeronautyki wojskowej”. Ten cykl pokazuje historię polskich, a przede wszystkim legionowskich wojsk balonowych. Pierwsza publikacja ukazała się 15 lat temu. Była to książka „Wojska balonowe. Legionowo 1897-1939”, gdzie w pigułce pokazaliśmy wielkie tradycje balonowe Legionowa, zarówno z okresu międzywojennego, jak i jeszcze wcześniejsze, z czasów carskich – przypomina dr hab. Jacek Szczepański, dyr. Muzeum Historycznego w Legionowie.

Przez 15 lat ukazały się publikacje poświęcone m.in. tak wybitnym pilotom balonowym, jak kapitan Zbigniew Burzyński, pułkownik Franciszek Hynek, czy major Władysław Pomaski. – Oni są ważni dlatego, że rozsławili imię Polski w międzynarodowych zawodach o Puchar Gordona Bennetta. Zwyciężali w nich w 1933, 1934 i w 1935 roku. Zdobyli puchar na własność dla Aeroklubu Polski. Dla nas, mieszkańców Legionowa, jest to ważne, bo oni je rozsławili – jako miasto stacjonowania batalionu balonowego i jako miejsce produkcji najlepszych balonów w ówczesnym świecie. Najlepsze balony na świecie produkowano właśnie w podwarszawskim Legionowie. I to jest zupełnie niezwykłe – podkreśla dr Szczepański. W opinii dyrektora muzeum, na tle wspomnianych pilotów zamordowany w wieku 48 lat płk Sielewicz wydaje się postacią trochę przez historię zakurzoną. – Postacią zapomnianą, ponieważ nie osiągał on wielkich sukcesów w zawodach o Puchar Gordona Bennetta, natomiast to dzięki niemu, jako dowódcy 2. Batalionu Balonowego, ci piloci mogli brać udział w zawodach. To on im ułatwiał starty, przekazywał do lotów – oczywiście za zgodą władz zwierzchnich – sprzęt służbowy. Dzięki temu mogli trenować. Ale Sielewicz to nie tylko ten, który ułatwiał loty, ale również postać zasłużona w walce o niepodległość ojczyzny. Został on odznaczony krzyżem Virtuti Militari za walki na wschodzie z Armią Czerwoną. To także żołnierz, który rozpoczyna listę zamordowanych oficerów 2. Batalionu Balonowego w Katyniu.

Książka o Julianie Sielewiczu to kolejna praca zbiorowa autorstwa doktorów: Zygmunta Kozaka, Zbigniewa Muszumańskiego oraz Jacka Szczepańskiego. I kolejna wydana przez od lat współpracującą z legionowską placówką oficynę Ajaks. – Myślę, że gdyby nie praca naukowa obecnych tu trzech autorów, „trzech tenorów”, to tradycja polskiego baloniarstwa byłaby w dużej mierze zapomniana – powiedział na otwarciu prezentacji Wawrzyniec Orliński z Muzeum Historycznego w Legionowie. Najnowsza pozycja wydawnictwa Ajaks to twardy dowód na to, że tak się nie stało. – Książka jest napisana przez specjalistów, ale dla wszystkich, więc mam nadzieję, że posłuży do popularyzacji tej postaci, do zaprezentowania jej dorobku i osiągnięć. Bo jest to nasz mieszkaniec, żyjący w Legionowie. W latach 1931-1939 zamieszkiwał w budynku z czerwonej cegły, który znajduje się przy wiadukcie do dziś – mówi Jacek Szczepański. – Wyciągamy po kolei bardzo zacnych, szlachetnych oficerów, patriotów pełnych poświęcenia dla ojczyzny, którzy jakoś tam sobie byli na uboczu. Będziemy to, myślę, kontynuowali. Moja oficyna ma dopiero 30 lat, a ja jestem już w tym wieku, że nie wiem, do kiedy będzie działała – żartował Zbigniew Markert z wydawnictwa Ajaks – ale póki co plany są szerokie, zaś autorzy mają mnóstwo zgromadzonych materiałów i mnóstwo pomysłów.

Ten następny ma związek z przyszłorocznymi zawodami o Puchar Gordona Bennetta. Zostaną one przeprowadzone we Wrocławiu. – Zamierzamy przygotować biogramy polskich pilotów, zwycięzców tych zawodów, włącznie z ostatnim, ubiegłorocznym zwycięstwem Jacka Bogdańskiego i Mateusza Rękawa, którzy zdobyli ten puchar dla Polski – zapowiada dyr. muzeum. Jak twierdzi Jacek Szczepański, białych plam na balonowej mapie Legionowa zostało już niewiele. Znając dociekliwość lokalnych badaczy historii, tym bardziej można więc być pewnym, że szybko zamalują je oni kolorową treścią.

Poprzedni artykułOzłocona Joanna
Następny artykułPożar ku przestrodze
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.