Ledwie tylko skrywając satysfakcję z takiego obrotu sprawy, efemeryczne lokalne pismo podniosło kwestię braku zainteresowania kupców zmodernizowaną częścią Targowiska Miejskiego w Legionowie. Winę za taki stan rzeczy gazeta zrzuca na zarządzającą obiektem spółkę KZB, jej działania marketingowe nazywając „czysto propagandowymi”. Tyle że do kupienia owoców swego trudu autor zachęca argumentami nie pierwszej świeżości, zaś będące istotą rzeczy liczby – z niewiedzy lub celowo – pomija.

Marny to sprzedawca, który z pełną świadomością wciska klientowi bubel. Ale chyba jeszcze gorszy jest ten, który nawet nie ma o tym pojęcia. Wziąwszy na warsztat gruntownie wyremontowany fragment targowiska (noszący teraz nazwę „Mój Rynek”), autor rzeczonego tekstu napiętnował nowe, niższe stawki, jakie zaproponowała pragnącym tam handlować kupcom spółka KZB. Co znamienne, o wysokości owych stawek ani razu się nie zająknął. Poprzestał tylko na powtarzaniu fałszywej skądinąd tezy, że wspomniana promocja żadną promocją nie jest. A wywiódł ją pan Janusz po pobieżnej zapewne analizie regulaminu targu, przewidującego do końca 2025 roku 25 proc. bonifikaty dla sprzedających tam rolników. I to akurat prawda. Wynikająca z umowy o dofinansowanie, dzięki której za połowę wartej 2 mln zł inwestycji udało się ratuszowi zapłacić ze środków zewnętrznych. O skorzystanie z nabytej w podstawówce wiedzy i proste obliczenia autor artykułu się już nie pokusił. Trochę szkoda, przede wszystkim dla jego wiarygodności.

A teraz konkrety. Pachnąca jeszcze świeżością oferta dla kupców zamierzających wystawiać swoje towary na Moim Rynku wynosi 40 zł miesięcznie dla stoisk ekologicznych i rolników oraz 55 zł dla pozostałych sprzedawców. Idźmy dalej: wyjściowa stawka na miejskim targowisku, którego częścią jest „Mój Rynek”, to 187,73 zł (wszystkie ceny brutto). Gdyby założyć, że „KZB nic tu od siebie nie dało”, po odjęciu od niej 25 procent, czyli przewidzianej dla rolników bonifikaty, za miesiąc korzystania z placu należałoby zapłacić 140,80 zł. A obecnie jest to, przypomnijmy, 40 i 55 zł. O tym jednak z lektury tekstu zatytułowanego „(Nie)Potrzebna inwestycja?” żaden czytelnik się nie dowiedział. Dlaczego? Warto o to zapytać jego twórcę.

W tym miejscu, ponieważ liczby nie kłamią, arytmetyczną polemikę należałoby właściwie zakończyć. Można jednak pokusić się o refleksję, czy rzeczywiście – jak sugeruje gazetowy tropiciel fałszywych promocji – są podstawy do kwestionowania sensu całej inwestycji? Inwestycji, której to uroczyste poświęcenie nazwał on, nota bene, „przysłowiowym ‘kropidłem’ ”… Fakt, że kupcy powoli przekonują się do odnowionej części premiującego ekologię targu to jedna sprawa. Zbieżna zresztą z ogólnym oporem wielu rodaków, którzy stanęli nagle przed ekonomiczną koniecznością oszczędzania wody, segregowania śmieci oraz innych zachowań sprzyjających ciemiężonemu przez nich wcześniej środowisku. To proces mogący potrwać całe lata. Ale spory fragment miasta, położony przy jednej z jego głównych ulic, już jest – zmodernizowany, cieszący oko i przyciągający na spacery okolicznych mieszkańców. Owszem, ładny widok z okna trudno przeliczyć na pieniądze. Z drugiej strony, właśnie dlatego bywa on dla wielu bezcenny.

Poprzedni artykułPieniądze na otarcie łez
Następny artykułNie pokPiły sprawy
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.

3 KOMENTARZE

  1. Pański rynsztokowy tekst o sikaniu na koło samochodu przekreśla sens podejmowania jakiejkolwiek polemiki. Z chamstwem się nie rozmawia. Ciągaj pan se swój wózek…

  2. Olaboga, olaboga !!! Stała się wielka tragedia !!! Na zmodernizowanej części targowiska (w środku Europy) sprzedawcy i kupujący nie będą stać pod chmurką, na deszczu i mrozie, po kolana w błocie !!! „…zabrakło wyobraźni i znajomości sposobu sprzedaży, przy zatwierdzaniu projektu..” Dodaj mądralo, że nie będą już mogli sikać na przednie koło swojego pojazdu ! Towar z pojazdu na stanowisko można przyciągnąć na wózku, a stałych kupców przez kilka dni oswajać z nowym miejscem sprzedaży. W czym jeszcze masz problem nie do rozwiązania przez nadmiar swojej wyobraźni ?

  3. Przede wszystkim, nikt nie pomyślał, projektując ten nowy, ładny plac, o tym, ze rolnicy swoje towary bardzo czesto sprzedaja „wprost” z samochodu. Nowy targ nie umozliwia takiej sprzedaży. Po drugie, jesli od zawsze praktycznie, na targowisku miejskim warzywa i owoce sprzedawane były na części blizej szkoly, to żaden kupiec nie zmieni teraz tej miejscówki, ze względu na widzimisię urzędników. Tam ma swoje „stale” miejsce, tam przychodza stali klienci. Nowy plac zostal zmodernizowany, bardzo dobrze, jednak zabrakło wyobraźni i znajomości sposobu sprzedaży, przy zatwierdzaniu projektu.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.