Niedawnym koncertem galowym w sali widowiskowej legionowskiego ratusza Festiwal Młodych Talentów dziarsko rozpoczął drugą dekadę swego istnienia. I na razie nic nie wskazuje na to, by z kulturalnego kalendarza miasta miał zniknąć. Podziwiając estradowy narybek, można się z tego tylko cieszyć.

Po wielu miesiącach prób i przygotowań znów przyszedł czas na jedenasty wielki finał. – Ten koncert i cały Festiwal Młodych Talentów odbywa się w ramach projektu „Legionowo łączy pokolenia”, tak więc młode talenty występują nie tylko dzisiaj, ale potem na przykład w koncertach z seniorami. W tym roku mieliśmy w eliminacjach bardzo dużo, bo aż 86 uczestników, i bardzo trudno było nam wybrać. Naprawdę mamy uzdolnione dzieciaki, świetnie się prezentują. Są instrumentaliści, wokaliści, tancerze, tak że do wyboru, do koloru – mówi Małgorzata Luzak, pomysłodawczyni oraz współorganizatorka imprezy.

Zanim jednak kolorowo zrobiło się na scenie, adeptów wzięli pod swoje skrzydła profesjonaliści. Zajęcia odbywały się w Miejskim Ośrodku Kultury, a zwieńczyła je próba generalna w ratuszu. – Było pięć warsztatów po cztery godziny. Brała w nich udział młodzież grająca, tańcząca i śpiewająca. Ilona Kucińska przygotowywała wykonawców od strony scenicznej, natomiast ja zajmowałem się stroną muzyczną. Oni prezentowali swoje utwory, a myśmy dokonywali różnych korekt, podpowiadaliśmy co i jak, żeby to wypadło jak najlepiej – wyjaśnia Marek Pawłowicz. I na scenie, i w codziennym życiu niekiedy znaczenie mają nawet drobiazgi. – Czasami trzeba coś poprawić muzycznie, dykcyjnie, intonacyjnie. Nie zawsze ucho jest powodem tego, że ktoś śpiewa nieczysto. Powodem bywa oddech, bo przecież głos jest instrumentem dętym. Wystarczy, że nie „dopchniemy” powietrza jak należy i od razu to słychać. Właśnie takie rzeczy korygowaliśmy – dodaje legionowski tenor.

W połowie listopada dla marzących o karierze w show biznesie uczniów przyszedł czas na artystyczną weryfikację. A właściwie nawet dwie. – Oni naprawdę mają wielki talent i pasję, co jest rzeczą niezbędną, żeby wyjść na tą scenę, występować przed państwem – ale też przed swoimi kolegami, co uczynili dzisiaj w południe. Wyszło im to wspaniale i myślę, że teraz też wyjdzie im to wspaniale – zaanonsowała wykonawców Grażyna Wesołowska, nauczycielka z Królewskiej Dwójki. Podobnie sądził prezydent Legionowa, który od początku objął imprezę swym patronatem. – Zawsze wiedziałem, że w Legionowie jest wspaniała młodzież i bardzo chętnie co roku przychodzę, żeby ją zobaczyć. Już w dawnych czasach wszyscy narzekali na młodzież, ale w Legionowie naprawdę nie powinniśmy na nią narzekać: jest cudowna, fantastyczna i ma różne talenty. Wiadomo, że talent to jest tylko 10 procent tego, co pozwala wejść na scenę, a 90 procent to ciężka praca. Praca ich, ale także rodziców, których tutaj widzę licznie zgromadzonych, oraz ich wychowawców. To wasz zbiorowy sukces – gratulował Roman Smogorzewski. Marek Pawłowicz podpisuje się pod tym obiema rękami. – Jest bardzo dużo naprawdę zdolnej młodzieży. Na szczególną uwagę zasługuje Małgosia Odrzywolska, która śpiewa piosenkę z „Małej syrenki”. To wyjątkowo utalentowane dziecko. Jest w tym, co robi, bardzo prawdziwa. Śpiewając, jakby opowiada treść piosenki. Ale jak powiedziałem, jest wielu zdolnych i trudno tu wszystkich wymienić – zapewnia artysta. Co prawda, to prawda. Wystarczyło posłuchać.

Miło się patrzyło i miło oglądało młodych ludzi, którzy coraz śmielej pukają do drzwi sławy. I pracując nad sobą, chcą spełniać swe muzyczne pragnienia. – Myślę, że poziom jest coraz wyższy. Uczestnicy przychodzą bardziej przygotowani, dlatego jury ma taki twardy orzech do zgryzienia. Naprawdę czasami chciałoby się jeszcze i jeszcze, ale koncert galowy trwa dwie godziny, a to i tak bardzo długo – mówi Małgorzata Luzak. – Robimy piosenki, które młodzież śpiewa wspólnie – żeby ich zintegrować, żeby wykonali coś razem. Bo przecież większość z nich to soliści. W tym roku przygotowaliśmy dwie: popularną przed laty „Macarenę” oraz „We are the champions” grupy Queen. Pierwsza piosenka będzie program rozpoczynać, a druga go zakończy – dodaje Marek Pawłowicz.

Pomysł na rozruszanie publiczności „Macareną” sprawdził się w stu procentach. Tak samo jak program jedenastego koncertu galowego, zgrabnie przechodzący od nastrojowej melancholii do ekspresji i żywiołowości. Wokaliści, tancerze, instrumentaliści – nawet jeśli nie wszystko potoczyło się po ich myśli – dali z siebie wszystko. Warto też wspomnieć, że piątkowa impreza miała dodatkowy, symboliczny wymiar. – Na prośbę uczniów z Królewskiej Dwójki dzisiejszy koncert transmitujemy na żywo przez internet, chcąc w ten sposób wesprzeć ich koleżankę Martynę, której pragną dodać siły oraz radości życia – tłumaczy Małgorzata Luzak. To ważne, bo oznacza, że wielu młodych legionowian posiada nie tylko wielki talent, lecz także serce.

Poprzedni artykułMaluczcy z polotem
Następny artykułW kręgu profilaktyki
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.