Regularnie doglądana przez pracowników spółki KZB Legionowo tężnia, która od czterech lat przyciąga mieszkańców do Parku Zdrowia, szykowana jest właśnie do zimowego snu. Wszystko po to, aby od wiosny legionowianie znów mogli zacząć korzystać z jej wyjątkowych właściwości.

Oddana do użytku w 2015 roku tężnia doskonale wpisała się w idee towarzyszące powstaniu Parku Zdrowia. Może ona przecież – pod warunkiem regularnego korzystania – mieć wpływ na owego zdrowia poprawę. Mając w technologicznym „krwioobiegu” atestowaną solankę ciechocińską, legionowski obiekt spełnia wymogi stawiane tężniom uzdrowiskowym. Sam też ma jednak wymagania: gdy zbliżają się mrozy, należy mu zapewnić technologiczną przerwę. Zwyczajne wyjęcie wtyczki z gniazdka nie wystarczy. – Oprócz tego, co widać na zewnątrz, pod ziemią znajduje się mechaniczne serce tężni, włącznie ze zbiornikami solanki, pompami oraz instalacjami elektryczną i hydrauliczną sterującymi całym procesem zakończonym spływem solanki po tarninie – wyjaśnia Jerzy Wilczyński, kierownik działu eksploatacyjnego spółki KZB. Przed nadejściem zimy jest czas, aby temu wszystkiemu się przyjrzeć. – Czyścimy wtedy infrastrukturę techniczną tężni, a jej elementy drewniane zostają poddane konserwacji. Jeżeli coś szwankuje, dokonujemy napraw lub wymieniamy wadliwe elementy. Przez cztery lata funkcjonowania zdarzyło się kilka niezależnych od nas awarii, ale szybko udawało nam się z nimi uporać.

Chociaż Legionowo nie ma aspiracji zostania drugim Ciechocinkiem, działająca w nim tężnia zdążyła już dorobić się mnóstwa fanów. – Popularna to mało powiedziane, ona jest oblegana! Przy sprzyjającej pogodzie na ławkach wokół tężni trudno znaleźć choćby jedno wolne miejsce. Przychodzą tam młode mamy z dziećmi, ludzie w średnim wieku, no i oczywiście seniorzy. Przy czym chętnie korzystają oni zarówno z dobrodziejstw tężni, jak i z położonej w pobliżu siłowni plenerowej – zapewnia Jerzy Wilczyński.

Tak czy inaczej, miłośnikom parkowej tężni zostaje teraz tylko powtarzanie sobie popularnego wśród zmarzluchów hasła „Byle do wiosny!”.

Poprzedni artykułW kręgu profilaktyki
Następny artykułDo-wody na progres
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.