fot. UM Legionowo

Od dawien dawna wiadomo, że Polacy nie gęsi, lecz swój język mają. Zaś mieszkańcy Legionowa posiadają nawet związaną z tym ptakami tradycję. Na razie niezbyt wprawdzie długą, ale od czegoś przecież trzeba zacząć. Póki co, w przeddzień Narodowego Święta Niepodległości, miejski Festiwal Gęsiny odbył się po raz siódmy.

W DPD Arenie i jej okolicach trudno było powyższego wydarzenia nie zauważyć. – Ładna pogoda, piękne, radosne święto odzyskania niepodległości. To już u nas pewna tradycja. Wcześniej spotykaliśmy się na dworcu, teraz – ponieważ impreza cieszy się dużą popularnością – w Arenie oraz przed nią, bo jest do tego najwygodniejsza. Nowością, ze względu na stulecie nadania miastu nazwy, jest zaproszenie artystów z naszych miast partnerskich: zespołów Octava z gruzińskiego Borjomi, Namysto z Kovla na Ukrainie oraz Celaji z łotewskiej Carnikavy. Tak więc jest bardzo atrakcyjnie, fajnie i z udziałem mnóstwa mieszkańców, którzy mogą tu też kupić wyroby regionalne, jakich na co dzień nie da się dostać w Legionowie – mówi prezydent Roman Smogorzewski.

Do przewodniego motywu imprezy pasowała nawet jej część artystyczna, zwłaszcza ta przeznaczona dla najmłodszych uczestników. Przedstawienie „O Kasi, co gąski zgubiła” dzieciaki obejrzały z wypiekami na twarzach. Pojawiły się one też na licach wielu legionowian – gdy ci już odstali swoje w długaśnej kolejce i udało im się posilić serwowanym przez organizatorów gorącym rosołem z gęsi. – Rozdajemy zupę za darmo, w związku z tym nie wiem, czy to jest jakiś kokosowy interes – śmieje się prezydent Legionowa. – Ale na pewno wracamy do tego zapomnianego w okresie komunizmu przedwojennego zwyczaju, kiedy to na św. Marcina była gęsina. To mięso przez lata było trochę zapomniane, trochę niedostępne, a my odbudowujemy tą starą polską tradycję.

Pomagając przy okazji zwiększyć obroty hodującym gęsi krajowym przedsiębiorcom. Jakości oraz wyjątkowości swego drobiu są oni pewni w stu procentach. Nieważne, czy mięso występuje pod postacią półgęsków, pasztetu, czy smalcu. – Na pewno ma inny smak, każdy powinien to rozróżnić. A przede wszystkim gęsina jest bardzo zdrowa. Dużo się o tym mówi, głównie o smalcu, który ma wiele właściwości prozdrowotnych. Kto się interesuje zdrowym odżywianiem, z pewnością je dużo gęsiny – twierdzi pan Henryk, hodowca spod Pułtuska. Właściwe jej przygotowanie to ponoć, jeśli wierzyć znawcy tematu, żadna filozofia. – Myślę, że nie wymaga zbytniej specjalizacji. Teraz wystarczy zajrzeć do internetu i już wszystko wiadomo. Z mięsa gęsi można naprawdę przyrządzić różne rzeczy.

fot. UM Legionowo

Niedzielna impreza w ogóle różnorodnością stała. Obok mnóstwa kulinarnych przysmaków, nie tylko zresztą z gęsi, jej goście mogli na przykład odwiedzić mini miasteczko dawnych rzemiosł. A ci o zacięciu artystycznym – wziąć udział w warsztatach wycinanek, haftów, i kotylionów. Na scenie też dominował folklor. Po wspomnianych przez prezydenta zespołach z miast partnerskich Legionowa, wzięła ją we władanie śląska grupa Fest. I okazało się, że ich muzyczno-kabaretowa propozycja może się dobrze sprzedać także na Mazowszu.

Muzyczną gwiazdą siódmego Festiwalu Gęsiny był zespół Future Folk. Trójka żywiołowych, „zasilanych” elektronicznymi bitami górali z rozruszaniem publiczności poradziła sobie błyskawicznie. I do artystycznej części całej imprezy dodała trochę wyrafinowanych przypraw. Ze sceny schodząc, a jakże, gęsiego!

Poprzedni artykułZwycięski KPR
Następny artykułKolejny bez uprawnień
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.