To, co nie udało się w poprzednim meczu z jednym z faworytów LSK, powiodło się legionowskim siatkarkom w pojedynku przeciwko mistrzyniom Polski. W sobotę w DPD Arenie DPD miejscowe przekonująco odprawiły ŁKS Commercecon Łódź 3:0. Imponujący był i sam wynik, i sposób, w jaki go osiągnęły.

Sobotni pojedynek z mistrzyniami kraju, rozgrywany tuż przed Narodowym Świętem Niepodległości, rozpoczął się od wykonania Mazurka Dąbrowskiego. W tym momencie cała hala śpiewała jeszcze razem. Po gwizdku sędziego fani miejscowych i całkiem liczna ekipa kibiców ŁKS-u postawiły już na własny repertuar. Trener Alessandro Chiappini z konieczności musiał natomiast ustawić na pozycji libero Agnieszkę Adamek, która zagrała w miejsce lekko kontuzjowanej Izabeli Lemańczyk.

Pierwszy punkt meczu zdobyła Maja Tokarska. Chwilę później, po bloku, legionowianki dorzuciły drugi. Wprawdzie goście też zaczęli punktować, jednak miejscowe nie oddawały im pola. W pewnym momencie prowadziły już nawet 11:7, a na parkiecie nie było widać, która drużyna jest mistrzem Polski. Trener przyjezdnych w końcu nie wytrzymał i przywołał zawodniczki do porządku. Tyle że Julie Oliveira Souza zdobyła kolejny punkt, a po asie Alicji Grabki jej team prowadził już sześcioma. Mógł się podobać spokój, z jakim rozgrywał swoje akcje, w ogóle niespeszony renomą rywalek. Kiedy te zdobyły trzy oczka z rzędu, czas wziął z kolei Alessandro Chiappini. Kolejne dwa punkty – w tym as Julette Fidon-Lebleu – dowiodły, że zrobił to we właściwym momencie. Łodzianki nie mogły złapać właściwego rytmu, popełniały proste błędy w odbiorze, co zaowocowało prowadzeniem gospodyń 19:11. W tym secie ich rywalki już się nie podniosły. Pierwszego setbola legionowianki miały przy stanie 24:15. Wykorzystały drugiego, wygrywając do 16.

Drugą partię dziewczyny z DPD Areny zaczęły od skutecznego bloku. Za chwilę poprawiły drugim, a po autowym ataku i dwóch błędach gości prowadziły już 5:0. Trener łodzianek od razu sięgnął po czas. Po nim jego apatyczne dotąd zawodniczki zaliczyły dwie udane akcje, lecz nie był to początek ich pościgu za Noviankami. Te wciąż grały dokładniej, a przede wszystkim skuteczniej. Prowadzenie 10:3 mówi samo za siebie. Drugi czas dla gości również. W połowie seta było 13:6 i rozentuzjazmowani kibice DPD Legionovii śmiało mogli myśleć o zgarnięciu drugiego seta. Tym bardziej, że dobre akcje łodzianki przeplatały kiksami pasującymi do ligowych debiutantek. Kiedy na tablicy zrobiło się 18:8, po stronie gości pojawiły się bezradność i rezygnacja. Zwłaszcza po zderzeniach ze ścianą złożoną z rąk miejscowych. Przy stanie 22:10 odpuścił już chyba nawet trener ŁKS-u, szykując się do decydującej, trzeciej partii. W drugiej legionowianki pozwoliły przeciwniczkom zdobyć 12 punktów. Po zaledwie 55 minutach od rozpoczęcia meczu prowadziły z mistrzyniami kraju 2:0. – Podeszłyśmy do tego na luzie, ale z takim nastawieniem, że chcemy wygrać i nam się to udało. Konsekwentnie realizowałyśmy taktykę obraną przez sztab trenerski – mówiła po meczu Agnieszka Adamek.

Tradycję rozpoczynania seta od zdobyczy punktowej legionowianki podtrzymały w trzecim secie. Ponownie też odskoczyły rywalkom na 3:0. Tyle że teraz od razu rozpoczęły one pogoń. Skuteczną, bo kilku minutach objęły pierwsze w tym meczu prowadzenie 5:4. Niezrażone zawodniczki Chiappiniego wprawdzie szybko je odzyskały, było jednak widać, że tej partii mistrzynie za darmo nie oddadzą. Gdy wygrywały 9:7, wciąż jeszcze emanujący spokojem Włoch poprosił o czas. Po chwili było po 9. Przy stanie 9:10 miała miejsce najdłuższa wymiana w tym meczu, niestety przez miejscowe przegrana. Na szczęście nie podkopało to ich morale i za moment doprowadziły do 11:11. Obie ekipy szły łeb w łeb, lecz gdy zaczynały decydować się losy seta, legionowianki uzyskały skromną przewagę, po asie Mai Tokarskiej powiększoną do trzech oczek. Widząc na tablicy wynik 18:15, trener gości zarządził przerwę. Po niej miejscowe miały okazję skończyć piłkę, ale zabrakło im szczęścia. W następnej akcji grająca w Legionowie kapitan reprezentacji Francji zrobiła jednak swoje i utrzymała trzy oczka przewagi. Kiedy przy autowym ataku na 21:17 Marek Stolarewicz gości poprosił o challenge, a wynik utrzymano, nie miał już na co czekać i wziął kolejny czas. Wypełniona po brzegi hala szalała. Przy stanie 23:19 nawet najwięksi pesymiści mogli zacząć otwierać szampana. Co prawda legionowianki zgubiły kolejne dwa punkty, na co Chiappini zareagował czasem, lecz na ich prosty błąd łodzianki odpowiedziały swoim i po chwili, przy stanie 24:21, gospodynie miały meczbola. Raz łodzianki się wybroniły. W kolejnej akcji, po ataku Olgi Strantzali, już nie. Trzeciego seta DPD Legionovia wygrała 25:22, a całe spotkanie 3:0. MVP meczu wybrano Maję Tokarską.

Rozradowany trener legionowianek sukces komentował powściągliwie, z szacunkiem dla utytułowanego rywala. – Cóż, nasze przeciwniczki nie grały swego najlepszego spotkania. Chcę natomiast pogratulować moim dziewczynom, ponieważ dzisiaj były one na boisku bardzo zgodne i zagrały wspaniały mecz. Począwszy od serwisu, w którym byliśmy mocno agresywni i rywalki miały wiele problemów w jego odbiorze. Przez to nie mogły grać tego, co zwykle grają. Myślę, że część ich kłopotów była spowodowana właśnie naszą bardzo dobrą i agresywną grą – powiedział Alessandro Chiappini.

Wyjątkowe powody do radości miała w sobotę Agnieszka Adamek, która pojawiła się na boisku za lekko kontuzjowaną koleżankę. – Czułam presję, to nie było łatwe, ponieważ Iza cały czas prezentowała bardzo wysoki poziom. I wchodząc za nią, na pewno chciałam pomóc drużynie. Nie chciałam okazać się jej słabym punktem i myślę, że nie byłam. Dałam z siebie wszystko i każda z nas zasługuje dzisiaj na duże uznanie. Doceniając zasługi boiskowej strategii, wiele pomogły legionowiankom chłodne głowy. – Nasze nastawienie było bardzo ważne. Podeszłyśmy do tego meczu bojowo, co zresztą było widać w pierwszym i drugim secie. Wynik nas troszeczkę zaskoczył, zwłaszcza te dwa sety, które poszły nam tak gładko. Myślę, że zagrałyśmy bardzo dobrze zagrywką i blokiem. W obronie nie było czasem po prostu czego bronić, bo akcja kończyła się punktowym blokiem – cieszy się libero legionowianek. A trener Chiappini dodaje: – Dzisiejsze zwycięstwo jest dla mojej drużyny bardzo ważne, ponieważ da jej większą pewność siebie, której dziewczyny bardzo potrzebowały. No i doda im więcej wiary we własne możliwości.

Kolejny mecz legionowianki zagrały już w środę, tym razem na wyjeździe. W Policach czekały na nie tamtejsze „chemiczki”. Szerzej napiszemy o nim za tydzień.

DPD Legionovia Legionowo – ŁKS Commercecon Łódź 3:0 (25:16, 25:12, 25:22)

DPD: Tokarska, Souza, Strantzali, Fidon-Lebleu, Łukasik, Grabka, Adamek (libero)
ŁKS: Mori, Kwiatkowska, Pacak, Wójcik, Lazović, Bociek, Strasz (libero)

 

Poprzedni artykułZbiórka dla Kresów
Następny artykułSetka z przytupem
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.