W rozegranym awansem środowym meczu Ligi Siatkówki Kobiet z Developresem SkyRes Rzeszów występujące na własnym parkiecie legionowianki po cichu marzyły o zgarnięciu kompletu punktów. Skończyło się na jednym. Faworytki z Podkarpacia, chociaż były w potężnych opałach, jednak wygrały 3:2 i opuściły Mazowsze z tarczą.

Zacięta była już walka o pierwszy punkt. Tę i kilka kolejnych wygrały rzeszowianki, które trochę sprytem, a trochę przy odrobinie szczęścia objęły prowadzenie 4:1. Miejscowe miały problem z kończeniem akcji, zaś ich rywalkom wchodziło prawie wszystko. W tej sytuacji, przy stanie 2:7, trener Alessandro Chiappini poprosił o czas, w nadziei, że wybije on gości z rytmu i uspokoi grę jego zawodniczek. Udało się to połowicznie, bo Novianki zbyt często nadziewały się na blok rywalek. Przez pewien czas utrzymywała się więc trzypunktowa przewaga Developresu, która w połowie seta urosła do sześciu oczek. Na domiar złego gospodynie psuły też serwisy, więc trudno było w tej sytuacji myśleć o skutecznej pogoni. Przy stanie 10:15 coś jednak drgnęło i po asie Juliette Fidon-Lebleu kibice w DPD Arenie uwierzyli, że nie wszystko jeszcze stracone. Doświadczenie i klasa rywalek (plus błędy gospodyń) zrobiły jednak swoje. Choć przy stanie 12:19 włoski szkoleniowiec zarządził drugą przerwę, losów tej partii już nie odwróciła. Legionowianki grały bardzo ambitnie, ale zdobyły w niej tylko 18 punktów.

Na początku drugiego seta punktowały właśnie one, po udanym serwisie Alicji Grabki prowadząc 2:0. Rywalki szybko jednak wyrównały. Niezrażone Novianki parły do przodu i po chwili odskoczyły już na cztery oczka. Teraz, zapewne zdziwiony takim obrotem sprawy, czas wziął Stephane Antiga. Ale miejscowym nie nasypał tym piasku w tryby. Najpierw blokiem, a później po atakach Fidon-Lebleu i Justyny Łukasik zdobyły kolejne punkty. Przy stanie 9:2 dla DPD Legionovii Antiga błyskawicznie zareagował drugą przerwą. Tymczasem legionowianki grały jak natchnione, Przy ich prowadzeniu 13:4 trener gości zrobił podwójną zmianę i wtedy jego zawodniczki zaczęły odrabiać straty. Dlatego już po trzech punktach Alessandro Chiappini postanowił wytrącić je z uderzenia. Przez kilka piłek to działało, ale później rzeszowianki niebezpiecznie zaczęły się zbliżać. Ku radości zgromadzonych w DPD Arenie ludzi, gospodynie na wiele już jednak nie pozwoliły. Prowadząc 21:12 i mając na prawym skrzydle szalejącą Julie Oliveirę Souzę, przegrać seta im już po prostu nie wypadało. Rozgromiły w nim gości 25:13.

Trzecią partię lepiej rozpoczęły podrażnione, pragnące rehabilitacji rzeszowianki, szybko wychodząc na prowadzenie 3:1. Wtedy zagraniczne gwiazdy zespołu z DPD Areny szybko wyrównały stan meczu. Lecz tylko na moment, bo po kilku minutach znów przegrywały. Przy stanie 4:8 trener postanowił przywrócić zespół do dyspozycji z poprzedniego seta. Po przerwie legionowianki zaliczyły trzy oczka z rzędu, dzięki czemu znów złapały kontakt z ekipą Developresu. I znów tylko na chwilę. Pogoń trwała jednak nadal. Niestety w pewnym momencie rzeszowianki ponownie zbudowały ścianę w obronie i na tablicy wyników zrobiło się 12:16. Trener Chiappini uznał, że najwyższy czas na… czas. Kłopot w tym, że goście spokojnie grali swoje i utrzymywali cztero-, pięciopunktową przewagę. Przy stanie 15:20 przed miejscowymi stało już nie lada wyzwanie. Mimo korekt w składzie (na parkiecie pojawiła się m.in. Magdalena Damaske) pierwszego setbola Developres miał już przy stanie 24:16. I po kolejnym w tym meczu skutecznym bloku go wykorzystał.

Czwartą partię obie drużyny rozpoczęły łeb w łeb. Z lekkim wskazaniem na legionowianki, prowadzące po kilku piłkach 4:2. Tyle że po chwili to one musiały gonić. Po zablokowanym ataku Damaske zrobiło się 4:7 i na parkiet wróciła Juliette Fidon-Lebleu. Rzeszowianki trzymały jednak dystans, zaś miejscowe straciły koncept. Przy stanie 7:13 Alessandro Chiappini wziął czas, bo nie było na co czekać – wizja tie-breaka zaczęła niebezpiecznie się oddalać. Ale w kobiecej siatkówce wszystko jest możliwe, zwłaszcza że legionowianki zgarnęły cztery kolejne punkty. Stephane Antiga z miejsca zareagował przerwą. Po obiciu bloku przez Olgę Stranzali remis był już na wyciągnięcie ręki. Wprawdzie rywalki storpedowały te plany, ale co się odwlecze… Po autowym ataku Blagojević (i challengu Antigi) na tablicy pokazał się wynik 15:15. Kiedy w następnej akcji legionowianki udanie zagrały blokiem, w DPD Arenie zawrzało. Przy 18:16 trener gości znów zarządził przerwę. A szalejący przy linii Chiappini tłumaczył zawodniczkom, co zrobić, by dowieźć przewagę do końca seta. Od tego momentu o każdy punkt siatkarki walczyły jak o niepodległość. Prowadząc 22:18, legionowianki prawie osiągnęły cel, a rywalkom zaczęły trząść się ręce. Kilka akcji później było po wszystkim: niesione dopingiem Novianki wygrały do 21. Dzięki temu do tie-breaka przystąpiły w lepszym nastrojach i jako pierwszy team, który w tym sezonie – oprócz łącznie trzech setów – pozbawił rzeszowianki punktu.

Biorąc pod uwagę przebieg spotkania, w decydującej partii, po dwóch godzinach wyczerpującej walki zdarzyć mogło się absolutnie wszystko. Początek znów dziewczyny grały punkt za punkt. Pierwsze urwały się ze smyczy przyjezdne. Miejscowe szybko odrobiły straty i wyszły na prowadzenie 5:4. Niestety, najpierw po korzystnym dla rywalek sprawdzeniu, a później po swoich błędach przegrywały 6:7. Po czasie dla legionowianek goście przestrzelili serwis i znów był remis. Zmiana stron nastąpiła przy prowadzeniu gospodyń, jednak po chwili znów musiały gonić. I dopięły swego przy stanie 10:10. Przełomowy okazał się zdobyty po szalonej wymianie punkt na 12:11 do gości. Po nim Novianki zgubiły kolejny i ich trener musiał ratować sytuację czasem. Gdy wznowiono grę, Olga Stranzali zaliczyła udany atak, zaś po autowej kiwce gości zrobiło się po 13. Wtedy o czas poprosił Antiga. Chociaż po przerwie Magdalena Damaske zaserwowała w siatkę, obicie bloku przez Juliette Fidon-Lebleu dało remis i 14:14. Po chwili legionowianki musiały bronić meczbola. Za pierwszym razem się udało, za drugim – mimo szansy na skończenie akcji – już nie. Tie-breaka przegrały 14:16.

Dwa punkty z faworyzowanym przeciwnikiem były tuż, tuż. – Jestem bardziej smutny niż zły, ponieważ myślę, że zagraliśmy świetne spotkanie z, jak sądzę, jednym z najsilniejszych ligowych przeciwników. Jeśli wiesz, że miałeś szansę na wygraną, ponieważ gra dobrze się układała i wszystko doskonale funkcjonowało, a przegrałeś przez kilka prostych błędów, to jest ci przykro. Dlatego żal mi dziewczyn, bo mocno wierzyliśmy, że możemy zagrać doskonały mecz, zrobiliśmy to, a zwycięstwo w takiej potyczce jak dzisiaj mogło wiele zmienić w drużynie na lepsze i wzmocnić morale zespołu – uważa Alessandro Chiappini, trener DPD Legionovii Legionowo. – Myślę, że powpadało nam kilka, można powiedzieć, bezsensownych piłek, takich typu nasze nieporozumienia albo parę kiwek, których oczekiwałyśmy, a jednak nie udało ich się podbić. Każdy dołożył parę błędów, no i pewnie właśnie dlatego zabrakło nam tych trzech, czterech punktów – dodaje przyjmująca Magdalena Damaske.

Trudno się dziwić, że legionowianki opuszczały parkiet smutne i niepocieszone. Ale też ze świadomością, że potrafią być groźne dla najlepszych. – Na pewno lepiej jest przegrać 2:3 niż 0:3, tym bardziej po walce. Dzięki temu wiemy, że możemy walczyć z każdym. Mam nadzieję, że da nam to taki impuls, by następnym razem rozstrzygnąć taki mecz na naszą korzyść – mówi Damaske. Optymizmu nie kryje też trener. – Myślę, że mogliśmy wygrać to spotkanie w tie-breaku, ale w końcówce jedna piłka zmieniła wszystko i finał był właśnie taki, jaki był. Zawsze chcę widzieć mój zespół walczący, pragnący nieustannie się rozwijać. Uważam, że w dzisiejszym meczu pokazaliśmy charakter i mogę powiedzieć, że jestem dumny z tego, co dokonaliśmy – podsumowuje Alessandro Chiappini.

W czwartej kolejce fazy zasadniczej LSK legionowianki zagrają w DPD Arenie z ekipą ŁKS Commercecon Łódź. Sobotni mecz rozpocznie się o 18.00.

DPD Legionovia Legionowo – Developres SkyRes Rzeszów 2:3 (18:25, 25:13, 16:25, 25:21, 14:16)

DPD Legionovia: Strantzali, Tokarska, Fidon-Lebleu, Souza, Grabka, Lemańczyk (libero).
Developres: Zaroślińska-Król, Blagojević, Witkowska, Mlejnkova, Valentin-Anderson, Efimienko-Młotkowska, Krzos (libero) oraz Przybyła (libero), Frantti, Polańska, Gałucha, Hawryła.
MVP: Daria Przybyła (Developres SkyRes)

fot. Aleksander Wąsik

Poprzedni artykułRoboty mają jak lodu
Następny artykułWalki w Arenie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.