fot. Miromir Murawski

Do inauguracyjnego meczu w kolejnym sezonie I ligi szczypiorniści KPR-u Legionowo przystąpili w przemeblowanym składzie i z nowym, strzegącym też ich bramki pierwszym trenerem. W niedzielnym (22 września) starciu podjęli w DPD Arenie beniaminka rozgrywek AZS UJK Kielce. Z wyszarpanego w końcówce zwycięstwa miejscowi kibice mogą być zadowoleni. Z gry ich zawodników – nie do końca.

Pierwszą bramkę meczu zdobyli goście. Chwilę później po kontrze mogło być 0:2, ale z sytuacji sam na sam legionowski bramkarz wyszedł obronną… nogą. Niesiony dopingiem KPR pierwszą bramkę strzelił w 4 minucie. Jej autorem był Michał Prątnicki, który doprowadził też do remisu. Trwał on zaledwie kilkadziesiąt sekund, bo goście znów rzucili, a po sześciu minutach prowadzili 4:2. Legionowianie bardzo chcieli odrobić straty, ale przeszkadzała w tym zbyt duża nerwowość. Punktował tylko Prątnicki, który zdobył pierwsze cztery gole. Mimo wszystko w 10 minucie miejscowi doprowadzili do wyrównania 5:5, zaś w 11 po pięknej „wkrętce” Marcina Kostro gospodarze wyszli na prowadzenie. Spudłowany karny sprawił, że nie udało się go powiększyć. Wykorzystali to goście, którzy po składnej akcji strzelili szóstą bramkę. Zawodnicy obu drużyn nie cofali rąk, co znalazło odzwierciedlenie w rzutach karnych i żółtych kartkach. Nastąpił długi okres gry bramka za bramkę, Pierwszy czas, przy stanie 11:10 dla KPR-u, wziął w 20 minucie trener gości. Tuż po gwizdku jego zawodnicy stracili piłkę i stracili dwunastą, a następnie trzynastą bramkę, Niestety, przewagi KPR nie utrzymał długo, pozwalając rywalom zdobyć dwa kolejne gole. W tej fazie gry w ekipie gospodarzy wyróżniał się Damian Suliński, raz po raz nękający bramkarza celnymi rzutami. W 24 minucie po kolejnym wejściu padł jak ścięty, za co zawodnik gości powędrował za karę na ławkę, a poszkodowany do masażysty, Trzy minuty przed końcem połowy KPR wygrywał 17:15, lecz szybko dał sobie strzelić trzy bramki. Później sędzia odgwizdał czas dla gospodarzy. Zbyt pospieszne, nerwowe rzuty były marną receptą na wyrównanie. Dlatego na przerwę KPR schodził, przegrywając z kielczanami 18:19. – Byli przygotowani, że będziemy grali wysoko. Wprawdzie to, co my sobie założyliśmy, nie było realizowane, ale grali super – ocenił po spotkaniu Krzysztof Lipka.

Tuż po przerwie KPR wyrównał. Wskazówki trenera, który stanął w bramce, oraz większy spokój w rozgrywaniu akcji dawały nadzieję na uzyskanie bezpiecznej przewagi. Po kontrach gości miał on jednak niewiele do powiedzenia, a z rzutami jego zawodników doskonale radził sobie jego vis-à-vis. W 39 minucie było po 22. Kilkadziesiąt sekund później, przy stanie 23:22, grający z numerem 13 Filip Fąfara za wątpliwy faul w obronie obejrzał czerwoną kartkę i wyleciał z placu gry. Tego dnia trzynastka okazała się dla niego pechowa. Na szczęście jego kolegom nie podcięło to skrzydeł i udało im się odskoczyć na dwa „oczka”. Wynik wciąż jednak był sprawą otwartą, zwłaszcza że goście znów wyrównali stan gry i nie ustępowali legionowianom pola. Bramki padały raz z jednej, raz z drugiej strony. W 50 minucie obie ekipy miały na koncie po 29 trafień. W tej fazie gry na boisku brylowali golkiperzy. Brane przez obu trenerów czasy świadczyły o tym, że nie podobała im się gra ich drużyn. Na ławce KPR-u wrzało. Cztery minuty przed końcem miejscowi prowadzili 31:29 i po niecelnym rzucie rywali przejęli piłkę. Kolejny gol praktycznie załatwiałby sprawę. I tak też się stało – zdobył go Kamil Ciok. W reakcji trener gości wziął czas, lecz 97 sekund to było o wiele za mało na wyrównanie. Pierwsze spotkanie w sezonie KPR wygrał 33:31. Kłopot w tym, że po grze dalekiej od ideału. – Zawiniła nerwowa atmosfera. Uprzedzałem chłopaków, że w pierwszym meczu, z beniaminkiem będzie bardzo ciężko. Chciałem, aby byli skoncentrowani i robili to, co sobie założyliśmy. Wyszło jak wyszło, niemniej cieszę się, że wszyscy są cali, a wynik jest pozytywny – powiedział trener Lipka. – Nie mamy nie wiadomo jakiego składu, a do tego wypadło z niego kilku chłopaków. Ostatniego tygodnia nie byliśmy w stanie dobrze przetrenować, bo nie mieliśmy na treningu 14 ludzi. Ale nas to nie usprawiedliwia, może tylko odrobinę.

Tak czy inaczej trener KPR-u jest pewien, że wkrótce drużyna zacznie grać swoje. – Chłopaki bardzo chcą, tak jak Filip czy Krystian. W drugiej połowie Krystian ochłonął, posiedział na ławce, widział, co jest i można było na niego liczyć. Filip trochę sobie z tym nie radził. Myślę, że jak już wejdziemy w rytm, to będzie dobrze. Pierwsze śliwki robaczywki – zakończył znanym porzekadłem trener Krzysztof Lipka. Oby te kolejne były już zdrowe, dorodne i na wagę zwycięstw.

KPR Legionowo – AZS UJK Kielce 33:31 (18:19)
Najwięcej bramek: dla KPR-u – Kamil Ciok 7, Michał Prątnicki i Damian Suliński – po 6, Krystian Wołowiec 4; dla AZS-u – Jakub Bulski i Kamil Stępnik – po 5, Daniel Goliszewski i Krzysztof Bernacki – po 4.

Poprzedni artykułParkingi wyborcze?
Następny artykułPodium w Bobolicach
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.