Decyzja legionowskiej spółdzielni mieszkaniowej o likwidacji popularnego Samu Społem przy ul. Husarskiej, czyli tak zwanego Blaszaka i wybudowanie w jego miejscu nowoczesnego i estetycznego bloku, na którego parterze nadal miałby działać społemowski sklep, wywołała wśród mieszkańców wiele kontrowersji. Grupa radnych Rady Miasta Legionowo wystosowała nawet do zarządu spółdzielni apel o zaniechanie tej inwestycji. W SMLW pismo radnych wywołało nie lada konsternację.

– Wydaliśmy już na to kilkaset tysięcy złotych. Stworzyliśmy już bowiem całą dokumentację, zarówno architektoniczną, budowlaną jak i techniczną. Poza tym ten blaszak i tak musimy rozebrać, a to są następne koszty. I co dalej? Mamy zostawić taką dziurę w ziemi, płacąc cały czas obciążenia za tę nieruchomość? Nie. To miejsce, które jest na rogu ul. Husarskiej i Sobieskiego może być przeznaczone tylko pod mieszkaniówkę. Tam nic innego nie powinno powstać. Mamy już to ponadto uzgodnione z PSS-em, który jest naszym głównym kontrahentem w zakresie eksploatacji tego budynku, wiemy bowiem, że ten sklep musi być rozebrany, bo grozi katastrofą budowlaną i co, poniesiemy koszty i przerzucimy je na pozostałych mieszkańców? Przecież to jest absurd – powiedział Szymon Rosiak, prezes zarządu SMLW w Legionowie. Zdziwienie prezesa spółdzielni budzi też fakt, że radni apelując do SMLW o zaniechanie inwestycji mieszkaniowej, w pewnym sensie narażają też na straty budżet gminy. – Przecież największe dochody własne gminy są z tytułu udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych. A co my widzimy? Szereg zwolnień od tego podatku, czyli od razu zmniejszenie dochodów gminy. Legionowo ma najniższy wskaźnik udziału w tych dochodach ze wszystkich gmin tego powiatu. Najwyższy ma Jabłonna, bo dynamicznie się rozwija i rozwija się tam budownictwo mieszkaniowe. To jest jeden aspekt. Po drugie, gdzie będzie mieszkał człowiek, który w Legionowie się wychował, mieszka tu od dziecka i chciałby mieć tu własne mieszkanie. Musi gdzieś mieszkać, a my musimy mu stworzyć takie możliwości. Może oczywiście zamieszkać gdzie chce, ale jeśli tu żyją jego rodzice i tu chce założyć rodzinę, to instytucja babci i dziadka w momencie gdy się pojawiają dzieci jest nie do przecenienia, więc najlepiej byłoby dla nich mieć mieszkanie w Legionowie – powiedział prezes Rosiak.

A trzeba mieć świadomość tego, że własne M w nowych spółdzielczych blokach nie dość, że jest dobrze wykonane to jest jeszcze stosunkowo tanie w porównaniu z lokalami kupowanymi od prywatnych developerów, czy nawet z rynku wtórnego. Za lokal w budynku wybudowanym przez SMLW trzeba zapłacić mniej więcej 5600 za metr kwadratowy. Ceny starych lokali w wielkiej płycie przekraczają natomiast nawet siedem tysięcy złotych. – Trzeba dać tym ludziom szansę na zamieszkanie w Legionowie. Przecież w sytuacji, gdy jest nowe budownictwo, poprawia się struktura demograficzna tego miasta. W przeciwnym razie doprowadzimy do takiej sytuacji, że będą tu mieszkali sami emeryci. Musi być ta wymiana – mówi Szymon Rosiak.

Zdziwienie w spółdzielni wywołał także fakt, że radni z takim zapałem wystąpili przeciwko inwestycji realizowanej przez SMLW, zachowując kompletne milczenie w przypadku innych developerów, którzy budynkami wielorodzinnymi lub tak zwanymi szeregowcami zabudowują niemal każdą wolną działkę w mieście. – Zrobiliśmy taką analizę z której wynika, że przez ostatnich mniej więcej dziesięć lat w Legionowie wybudowano około 2400 mieszkań, z czego spółdzielnia postawiła tylko 260. To jest więc niespełna 11 procent. Ale to spółdzielnia przeszkadza, a pozostali już nie. My nie protestujemy przeciwko budowom realizowanym przez prywatnych deweloperów, bo jesteśmy zainteresowani tym, żeby tych mieszkań było dużo. Popatrzmy jednak na realia. Deweloper oddaje budynek i ma sprzedanych zaledwie połowę mieszkań, albo nawet i tego nie. My z koli wystarczy, że powiemy, że zaczynamy budować i od razu mamy więcej chętnych niż mieszkań. Nasze ceny są poza tym rozsądne. Jasne, że te inwestycje się czasem przeciągają, ale my staramy się tak budować, żeby przez następne kilkadziesiąt lat administrować tym budynkiem i nie mieć z tym problemów – wyjaśnia szef SMLW.

Trzeba mieć też świadomość tego, że na każdej inwestycji mieszkaniowej realizowanej przez spółdzielnię korzystają tak naprawdę wszyscy jej członkowie. – W momencie gdy my budujemy to koszty funkcjonowania spółdzielni w jakimś procencie są odpisywane w ciężar inwestycji. Jesteśmy bardzo kontrolowani, bo co roku poddajemy się lustracji, podczas której jest badane, czy robimy to prawidłowo i jak do tej pory żadnych nieprawidłowości nie stwierdzono, ale to skutkuje tym, że z kosztów funkcjonowania spółdzielni pewna kwota schodzi i nasi mieszkańcy za to nie zapłacą. Ta kwota wejdzie w koszty inwestycji i zapłacą za to ci, którzy kupią te mieszkania. To też jest więc ulga dla mieszkańców, bo gdyby się okazało, że nic nie budujemy, to robimy redukcję zatrudnienia, nie bardzo wiem jak, a przede wszystkim podnosimy stawkę eksploatacyjną, bo nie wyrobimy się z kosztami – podsumowuje Szymon Rosiak.

Pełną treść odpowiedzi zarządu SMLW na apel radnych można znaleźć na stronie internetowej legionowskiej spółdzielni mieszkaniowej.