fot. arch.

Po udanym finiszu KPR Legionowo zajął w pierwszoligowych rozgrywkach szóste miejsce. Najlepsi w grupie C okazali się szczypiorniści SPR PWSZ Tarnów i to oni – pod warunkiem spełnienia wymogów licencyjnych – będą mieli szansę wywalczyć w turnieju barażowym awans do Superligi.

W ubiegłym tygodniu, w przedostatniej kolejce I ligi, legionowianie pojechali do Radomia, by zmierzyć się z tamtejszymi akademikami. I dali im cenną lekcję szczypiorniaka. KPR właściwie od początku dyktował warunki gry, co pozwoliło mu trzymać rywali na dystans i zakończyć mecz z sześcioma bramkami przewagi. Pierwsze skrzypce w ekipie gości zagrał Wiktor Jędrzejewski, który zdobył dla KPR-u 10 goli. Zła wiadomość jest taka, że było to w jego wykonaniu pożegnanie z legionowską drużyną. Niedawno obrotowy został wypożyczony do Stali Mielec, z zadaniem uchronienia jej przed spadkiem z Superligi.

Ostatni mecz w tym sezonie KPR rozegrał we własnej hali. Chociaż po pierwszej połowie miejscowi prowadzili z KSSPR Końskie czterema bramkami, w drugiej części meczu dali się dogonić i zakończył się on remisem 26:26. Konieczne stało się więc rozstrzygnięcie w rzutach karnych. Więcej zimnej krwi zachowali w nich gospodarze, dzięki czemu zakończyli rozgrywki z podniesioną głową.

Na szczycie tabeli, w meczu decydującym o wygranej w grupie C, SPR Tarnów wykorzystał atut własnego parkietu i pokonał 34:30 Czuwaj Przemyśl. Z I ligą pożegnały się natomiast SPR ROKIS Radzymin oraz KS Uniwersytet Radom.

KS Uniwersytet Radom – KPR Legionowo 26:32 (10:14)
Najwięcej bramek: dla Uniwersytetu – Paweł Kowalczyk 7, Piotr Rojek 6; dla KPR-u – Wiktor Jędrzejewski 10, Kamil Ciok 7, Michał Prątnicki 6.

KPR Legionowo – KSSPR Końskie 26:26 (14:10), 3:2 po rzutach karnych
Najwięcej bramek: dla KPR-u – Filip Fąfara 8, Michał Prątnicki 7; dla KSSPR-u – Piotr Gasin 7, Bartosz Woś 5, Dawid Maleszak i Paweł Wolski – po 4.

Poprzedni artykułMajówko, oddaj zdrówko!
Następny artykułZa Mazurem tańce sznurem
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.