Piosenek się na nim wprawdzie nie śpiewa, ale i bez nich ta miejska impreza szybko stała się w Legionowie hitem. A przy okazji nader chlubną tradycją. Kiedy więc przychodzi kwiecień, mieszkańcy mogą być pewni, że w samym sercu grodu na kilka godzin rozgości się Festiwal Kwiatów i Zieleni.

Dla osób, którym słowo „festiwal” kojarzy się wyłącznie z artystycznymi popisami, nazwa tego legionowskiego może być odrobinę myląca. – Polega on na tym, że kupujemy dla mieszkańców kwiaty, zioła, krzewy i drzewa, które później są rozdawane przed ratuszem – wyjaśnia kierownik referatu ochrony środowiska UM w Legionowie. W tym roku urzędnicy przygotowali około 500 sadzonek drzew, 2 tys. krzewów oraz 5 tys. kwiatów i ziół.

Pierwsi chętni na wierzby, klony, głogi albo bratki stanęli w kolejce półtorej godziny przed startem imprezy. Kiedy w piątek o 15.00 ruszyła roślinna promocja, pod urzędem miasta zgromadziło się już około 300 osób. Ale jeszcze pięć lat wcześniej tak różowo, a właściwie zielono wcale nie było. – Na początku, jak rozpoczynaliśmy, może to też kwestia wiedzy o tych wydarzeniach, frekwencja była mniejsza. Teraz uczestników jest dużo więcej. Przed dwoma laty wprowadziliśmy zioła, tak aby nie tylko mieszkańcy domów jednorodzinnych mogli od nas uzyskać jakieś drzewa czy krzewy, ale też mieszkańcy bloków, którzy na swoich balkonach z powodzeniem mogą tworzyć własne herbaria, czyli ogródki ziołowe. Później te zioła mogą być wykorzystywane np. w kuchni, także dla zdrowia mieszkańców.

Oprócz nich beneficjentami ekologicznego Festiwalu są legionowskie szkoły oraz przedszkola. I to o wiele dłużej, bo już od prawie dwóch dekad. – Kupujemy też drzewa i krzewy dla miejskich jednostek oświatowych. W tym roku skorzystało z naszej oferty 15 placówek. Rośliny są właśnie rozwożone do szkół i przedszkoli, a ich pracownicy będą je sadzić – mówi Robert Wieczorek.

Zakupione na tegoroczny Festiwal sadzonki, w zależności od wielkości i rodzaju, kosztowały od 1,5 do 14 zł. Pieniądze na ten cel pochodziły z opłat, jakie wnoszą przedsiębiorcy za, najogólniej rzecz ujmując, korzystanie ze środowiska. Rocznie z tego tytułu wpływa do kasy ratusza około 100-150 tys. zł. Mogą one być przeznaczone wyłącznie na takie jak piątkowa impreza, „zielone” cele. – Chcielibyśmy, żeby mieszkańcy zauważyli, że rośliny – i to w każdej formie – są dla nas ważne; że każdy z nas może przyczynić się do tego, aby zazieleniać Legionowo. Szczególnie istotne jest oczywiście sadzenie nowych drzew i krzewów, ale kwiaty czy zioła również mają pozytywny wpływ na ludzi – podkreśla szef miejskiego referatu ochrony środowiska.

Pozostaje mieć nadzieję, że tak dobrze jak Festiwal Kwiatów i Zieleni przyjmą się też rozdane w jego trakcie rośliny. Wtedy organizatorzy będą mogli odetchnąć z ulgą, zaś legionowianie – pełną piersią.

Poprzedni artykułCoś o mocy Wielkanocy
Następny artykułNa strajkową nutę
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.