fot. Bartłomiej Bator

Legionovia KZB Legionowo wykorzystała potknięcia lidera i pozostałych rywali w walce o awans do drugiej ligi i dzięki efektownemu zwycięstwu nad Ruchem Wysokie Mazowieckie, odrobiła do Sokoła Aleksandrów Łódzki kolejne dwa punkty oraz umocniła się na pozycji wicelidera tabeli grupy pierwszej trzeciej ligi.

Niedzielne spotkanie przy Parkowej z walczącym o utrzymanie Ruchem zakończyło się prawdziwym pogromem. Legionovia wygrała ten mecz aż 4:0, choć przyznać trzeba, że na bramki trzeba było czekać niemal do samego końca spotkania. Wcześniej, mimo wielu świetnych sytuacji, podopieczni Marcina Sasala byli bardzo nieskuteczni. – Faktycznie stwarzamy sytuacje, ale nie potrafimy ich wykończyć i to jest na pewno jakimś tam mankamentem, ale cieszy to, że w końcu się to udało i strzeliliśmy cztery bramki. Nie ma więc co narzekać, bo małymi kroczkami cały czas robimy swoje. W środku tygodnia graliśmy mecz w Pucharze Polski i trochę się obawiałem o dyspozycję zawodników, ale jak widać niektórzy pod względem motoryki byli tutaj ponad przeciętną. Gdybyśmy zachowali trochę więcej spokoju to ten wynik rzeczywiście mógł być osiągnięty już wcześniej – powiedział po zakończeniu meczu trener Sasal. Bo trzeba przyznać, że praktycznie od samego początku spotkania Legionovia wyraźnie zdominowała swojego rywala. Ruch był w stanie odpowiedzieć tylko nielicznymi kontrami, z którymi i tak nie potrafił się przedrzeć przez szyki obronne legionowian.

Już w 10 minucie spotkania gospodarze mieli świetną okazję do zdobycia pierwszego gola. Eryk Więdłocha nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. Dwie minuty później znów gorąco zrobiło się pod bramką ruchu. W tej sytuacji znów kluczowa była rola Eryka Więdłochy. Koledzy nie byli jednak w stanie wykorzystać jego świetnego prostopadłego podania. W pierwszych 45 minutach meczu bardzo dobrze prezentowały się przede wszystkim skrzydła Legionovii. Szczególnie mógł się podobać grający po lewej stronie Eryk Więdłocha, po którego rajdach w polu karnym Ruchu robiło się naprawdę groźnie.

Mimo ciągłych ataków na bramkę rywali i wielu dogodnych sytuacji bramkowych, piłka jak zaczarowana nie chciała jednak wpaść do siatki. Gdy wydawało się, że na przerwę obie drużyny zejdą przy bezbramkowym remisie, Marcin Burkhardt zdobył głową gola do szatni. Dośrodkowywał Eryk Więdłocha. Chwilę potem sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy.

Po zmianie stron mecz się nieco wyrównał. Jednak to nie tyle goście zaczęli grać lepiej, co Legionovia trochę zwolniła tempo. Podopieczni Marcina Sasala znów dochodzili do sytuacji podbramkowym, ale często zbyt długie zwlekanie z decyzją o oddaniu strzału, kończyło się tym, że piłka padała łupem obrońców Ruchu. Goście też mieli swoje okazje do tego, aby doprowadzić do wyrównania. I gdy na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry utrzymywał się wynik 1:0, zapowiadało się, że kibiców zgromadzonych na stadionie przy Parkowej będzie czekała nerwowa końcówka. Tak się jednak nie stało. W 80. minucie za faul w polu karnym, sędzia podyktował jedenastkę dla Legionovii, którą na bramkę na 2:0 zamienił Patryk Koziara.
Ten gol już praktycznie zakończyła mecz. Po jego zdobyciu, Legionovia rozpoczęła powolną egzekucję swojego rywala. W 88. minucie gola na 3:0 zdobył Piotr Krawczyk, a tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, wynik spotkania ustalił Daniel Choroś. – Trzeba się cieszyć. Mamy 4:0 i pozycję wicelidera, a zza horyzontu widzimy już plecy lidera. Pracujemy solidnie dalej i będziemy się starali jeszcze przed świętami coś odrobić – powiedział Marcina Sasal.

Na 12 kolejek przed końcem sezonu śmiało można powiedzieć, że Legionovia połowę swojej pracy już wykonała. – Sytuacja się zrobiła taka, że na dzisiaj odrobiliśmy cztery punkty z ośmiu, które mieliśmy na starcie. Kluczowe będzie teraz wytrzymanie presji w następnych spotkaniach. Absolutnie nikogo nie wolno lekceważyć, bo tak samo jak Świt miał sytuacje, również i Ruch miał swoje pięć minut. Na szczęście dla nas ich nie wykorzystał . Cieszymy się też z tego, ze w drugim meczu w lidze zachowujemy czyste konto. To jest ważne, bo dzięki temu ta obrona się scala i zespół przyzwoicie się prezentuje w grze defensywnej – przyznał trener.

19 kwietnia podopieczni Marcina Sasala zagrają na wyjeździe z Huraganem Morąg. Kolejne ligowe spotkanie przed własną publicznością rozegrają natomiast 27 kwietnia o godzinie 16.30. Ich rywalem będzie Broń Radom. Wcześniej, bo 24 kwietnia na własnym boisku Legionovia w ćwierćfinale Okręgowego Pucharu Polski podejmie Polonię Warszawa. Spotkanie zaplanowano na godzinę 17.00.

Legionovia Legionowo – Ruch Wysokie Mazowieckie 4:0 (1:0)

Bramki: Marcin Burkhardt 45′, Patryk Koziara 80′, Piotr Krawczyk 88′, Daniel Choroś 90′

Legionovia: Jakub Stefaniak – Jakub Kabala (Kacper Będzieszak 70′), Rafał Zembrowski, Sebastian Weremko, Konrad Zaklika, Karol Podliński (Kamil Wolski 76′), Marcin Burkhardt (Patryk Koziara 65′), Luka Janković (Jakub Karabin 84′), Piotr Krawczyk, Eryk Więdłocha, Daniel Choroś