Czasy mamy takie, że coraz więcej informacji ludzie czerpią z internetu. Przeglądając poświęcone miastu fora, regularnie robią tak również legionowscy urzędnicy. I dobrze, bo kiedy ostatnio zaroiło się w sieci od narzekań na dostarczaną przez PWK wodę, dowiedzieli się o tym błyskawicznie. A później sprawdzili, ile w tym przecieku prawdy.

Sieciowe dyskusje o rzekomo pogarszającej się jakości legionowskiej wody toczą się od około trzech miesięcy. Już po krótkiej analizie wpisów widać, że biorą w niej udział także mieszkańcy gmin, które z usług PWK nie korzystają i mają własne ujęcia. Ewentualnie, tak jak mieszkańcy Jabłonny, korzystać dopiero wkrótce zaczną. Liczne doniesienia z Legionowa zdają się jednak wskazywać, że nie chodzi tylko o wywołanie burzy w szklance wody. – Internauci skarżą się na to, że woda bardzo wysusza ich skórę i powoduje różnego rodzaju alergie czy swędzenie. Trudno dzisiaj powiedzieć, bez jakiegoś, chociażby medycznego sprawdzenia tej sytuacji, czy rzeczywiście ma na to wpływ woda, czy też inne elementy środowiska naturalnego, takie jak choćby wzmożone wiosną pylenie traw i drzew – przyznaje Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. Ponieważ w sieci nastąpił istny zalew negatywnych komentarzy o wodzie, urzędnicy postanowili sprawdzić, czy ktoś przypadkiem jej tam nie leje. Zaczęto od źródła, czyli od kontaktu z Przedsiębiorstwem Wodociągowo-Kanalizacyjnym. – W związku z faktem, że wpływają do nas liczne skargi ze strony mieszkańców dotyczących użytkowanej wody pitnej, zdecydowaliśmy się spotkać z przedstawicielem PWK i omówić sytuację.

W poniedziałek dyrektor techniczny PWK gościł w ratuszu, gdzie zrelacjonował całą sprawę z perspektywy jego firmy. I zapewnił, że Przedsiębiorstwo jest czyste jak łza. – Pragniemy wszystkich uspokoić: jakość wody dostarczanej mieszkańcom Legionowa jest zgodna z rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi – zapewnia Piotr Zberowski. I na potwierdzenie swoich słów dodaje: – Próbki są pobierane według harmonogramu, który był tworzony przy współpracy z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną. Woda badana jest w całym układzie: począwszy od ujęć głębinowych, poprzez Stacje Uzdatniania Wody, aż po sieć dystrybucyjną dostarczającą wodę do odbiorców. Aktualne i wcześniejsze wyniki badań nie potwierdzają żadnych nieprawidłowości.

Proces technologiczny uzdatniania wody od dawna jest w PWK ten sam. Nie prowadziło ono też ostatnio żadnych remontów mogących czasowo pogorszyć jakość wody. Dlatego szukając wyjaśnienia sytuacji, podejrzenie rzucono nawet na jedną z substancji, o jaką wzbogacany jest sztandarowy produkt PWK. Wygląda jednak na to, że zbyt pochopnie. – Do sieci dystrybucyjnej, w celu zachowania czystości mikrobiologicznej, dodawany jest podchloryn sodu. W piątek i wcześniej we wszystkich SUW-ach pobieraliśmy próbki na wyjściu wody na miasto i stwierdziliśmy, że zawartość chloru w wodzie nie przekracza dopuszczalnych norm – informuje Zberowski. I trudno, by było inaczej skoro w PWK stosują tylko połowę maksymalnej dawki, a więc 0,15 mg/l. Tak czy inaczej, jeszcze w poniedziałek (8 kwietnia) pracownicy Przedsiębiorstwa znów wzięli wodę pod lupę. – W dniu dzisiejszym według harmonogramu na kwiecień pobraliśmy próbki wody z różnych części miasta. Natomiast dodatkowo jeszcze w tym tygodniu mamy zamiar pobrać wodę z sieci wodociągowej w miejscach, skąd napływała do nas największa liczba zgłoszeń – zapowiada dyr. techniczny PWK.

Póki co, informacjami uzyskanymi od PWK w ratuszu wydają się być usatysfakcjonowani. – Wiemy, że zarówno proces technologiczny, jak i sposób uzdatniania wody nie zmieniały się od wielu lat, w związku z tym myślę, że przyczyn tego stanu rzeczy trzeba szukać gdzie indziej. Dla nas najważniejsze jest to, aby dostarczana mieszkańcom woda była bezpieczna, a wszystkie jej parametry i wskaźniki były zachowane – mówi Piotr Zadrożny.

 

Poprzedni artykułPięćset tysięcy wątpliwości
Następny artykułTrener z importu
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.