Rosną szeregi zrzeszonych w PZERiI legionowian w sile wieku, urosła też ostatnio ich siedziba. Teraz, pod bokiem prezydenta, będą wreszcie mogli podjąć działania, na jakie w swym dawnym lokum pozwolić sobie nie mogli.

Legionowscy seniorzy od dawna wiedzą, że „wesołe jest życie staruszka”. Ale pod jednym warunkiem: nie należy spędzać go w samotności. Dlatego coraz chętniej zasilają szeregi Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów. Obecnie to już blisko 1300 osób, które w mniejszym lub większym stopniu czerpią z oferty i angażują się w działania organizacji. Jako siedziba, do niedawna wystarczał im skromny lokal przy ul. Warszawskiej. – Ale zorientowaliśmy się, że jeśli chcemy rozwijać naszą działalność i prowadzić jakieś warsztaty czy spotkania, to po prostu nie mamy gdzie tego robić – jest nam tam za ciasno. Więc wystąpiliśmy z prośbą do prezydenta, czy mógłby nam znaleźć nową siedzibę? Szukał, szukał, no i w pewnym momencie, kiedy akurat byłam na wypoczynku nad morzem, zadzwonił i powiedział, że chce się spotkać, bo ma dla nas miejsce. Przez telefon nie chciał powiedzieć jakie, więc zanim wróciłam, trzy dni żyłam w niepewności. A później okazało się, że wyprowadziło się z ratusza przedszkole i zaproponował nam siedzibę właśnie tutaj – opowiada Alicja Bocianowska, prezes oddziału PZERiI w Legionowie.

Gdy szefowa związku przekazała dobrą nowinę koleżankom i kolegom, ci byli zachwyceni. I nie ma się im co dziwić. – Bo i miejsce wspaniałe, i równa powierzchnia – tam mieliśmy schody, a przychodzą do nas inwalidzi o kulach, czasami na wózkach, więc te wózki musieliśmy znosić. No i przede wszystkim powierzchnia, która jest dwa razy większa niż tam. Będziemy teraz zaczynali robić różnego rodzaju spotkania tematyczne, będziemy angażować naszych członków do prowadzenia zajęć i warsztatów: krawieckich, fryzjerskich, makijażu i wielu innych. Będziemy też pracować z dziećmi. Pomysłów mamy bardzo dużo.

Z zaadaptowaniem się w nowym miejscu seniorzy nie mieli kłopotów. Przeprowadzkę i drobne prace remontowe wykonali we własnym zakresie. – Odbyło się to dość sprawnie, jak na nasze emeryckie możliwości. I nikt na korzonki nie narzekał – żartował jeden z uczestników oficjalnego otwarcia nowej siedziby związku. Wtedy też oczywiście nie było słychać narzekań. W poprzednią środę, obok urzędników i samorządowców, pojawił się tam m.in. jego poprzedni prezes. Jak zauważył, baza w ratuszu może przysporzyć mu kolejnych seniorów. – Trzeba wzbudzać zazdrość, żeby w ten sposób łapać klientów, łapać naszych nowych członków. Pomyślą sobie: jak tak u nich dobrze, to warto się zapisać – mówił z właściwą sobie swadą Ryszard Winnicki.

Oprócz mnóstwa dobrych wieści gospodyni imprezy miała dla zebranych taką, która wielu osób nie ucieszy. – Rezygnuję z tej funkcji, ponieważ zmieniła mi się sytuacja rodzinna i nie daję rady. Zarząd wybrał nowego przewodniczącego, będzie nim pani Danuta Andrzejewska – poinformowała Alicja Bocianowska. Pod nowym kierownictwem miejscy seniorzy nadal chcą podążać w tym samym kierunku. Wszyscy zdążyli się już przekonać, że jest właściwy. – Zamierzamy tutaj być czynni prawie cały tydzień, za wyjątkiem piątków, które będziemy mieli wolne. W różnych godzinach: i do południa, i po południu. Prezydent powiedział, że daje nam ten lokal, ale ma on tętnić życiem. Myślę, że tak będzie. Może nie od jutra, ale koniec kwietnia, początek maja, to już myślę, że ruszymy pełną parą – zapowiada ustępująca przewodnicząca miejskiego oddziału PZERiI. I dodaje: – Oczywiście zapraszamy wszystkich na mnóstwo wycieczek, wczasów z wypoczynkiem i rehabilitacją. Mamy również wycieczki zagraniczne: do Albanii, Chorwacji, Bułgarii. Tą działalność także będziemy dalej rozwijać.

Komu jak komu, ale związkowym liderom z Legionowa można w tej kwestii wierzyć.

Poprzedni artykułDwójka, baczność!
Następny artykułRzucanie po japońsku
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.