Jak wyglądał powiat legionowski na przełomie XIX i XX wieku świadkowie tamtych zdarzeń już nie opowiedzą. Wyręczyć w tym ich jednak mogą ówczesne gazety. Bazując na materiałach pozyskanych przez internet z bibliotek cyfrowych, w niedzielę muzealna filia „Piaski” zaproponowała mieszkańcom prelekcję zatytułowaną „Korespondencja spod Warszawy”.

Spotkanie poprowadził dr Mirosław Pakuła, który korzystając z pomocy innych badaczy lokalnych dziejów, spenetrował zdigitalizowane wydawnictwa sprzed ponad stu lat. – Szukając w prasie z przełomu XIX i XX wieku jakichś materiałów, zacząłem je kolekcjonować. Podsyłali mi je też zaprzyjaźnieni ludzie. Trochę się ich już zebrało i chyba przyszła pora, aby je przedstawić. Oczywiście te wybrane, no i w subiektywny sposób – zaznacza dr Pakuła.

Goście muzeum swą wiedzę o historii powiatu poszerzyli dzięki artykułom mającego imponujący nakład 50 tys. egz. „Kurjera Warszawskiego”, czasopisma „Kłosy”, „Tygodnika Ilustrowanego”, a także prasowego organu Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów. Pisywały do nich takie literackie sławy jak Henryk Sienkiewicz, Władysław Rejmont, Bolesław Prus. Adam Asnyk oraz Maria Konopnicka. Dziennikarzami bywali również Kazimierz Przerwa-Tetmajer i Józef Ignacy Kraszewski. Niezależnie od ich barwnych tekstów, sporo o klimacie tamtych lat mówią dawne ogłoszenia i reklamy. Sporo, choć mało kiedy wyczerpująco. – Materiał zawarty w gazetach nie jest zbyt obszerny. Dotyczy w większości spraw letniskowych: słynnego parku Gucin, ale też Jadwisina i samej Jabłonny. O nich chyba najwięcej w tamtym okresie pisano. To jest cenne, bo wyświetla wiele rzeczy, choćby wspomniany park Gucin, który jest jednym z czynników miastotwórczych dla Legionowa. Wiemy, w którym miejscu, jakie budynki tam stały i co tam się działo. W dużej części właśnie dzięki prasie z tamtego okresu – podkreśla autor prelekcji.

O pewnych zdarzeniach regionaliści wiedzieli, kolejne zostały doprecyzowane, a jeszcze inne z mroków historii wyciągnięto po raz pierwszy. – Są sprawy na przykład wypadku kolejowego pod Jabłonną czy też morderstwa w lesie koło Wieliszewa. Ale też sprawy obyczajowe, na przykład zachowania włościan w gminie Zegrze, nie zawsze zasługujące na pochwałę. To takie perełki i ciekawostki, które myślę, że zainteresują naszych gości – mówi Mirosław Pakuła. Jeżeli taki był główny cel organizatorów, został on osiągnięty. Swoją drogą, to ważna lekcja także dla współczesnych dziennikarzy. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy, kto i po co na podstawie ich tekstów zrobi im po latach… koło pióra.

Poprzedni artykułO jeden rzut za daleko
Następny artykułMistrzowskie kadetki
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.