Sukcesywnie i z sukcesami czyniąc Legionowo miastem witraży, Andrzej Bochacz zdobi nimi także świątynie. W przypadku tej na Bukowcu zaczęło się, jak to zwykle bywa, od rozmowy. Po niej twórca miał już pole do popisu ograniczone jedynie swoją wyobraźnią. I tak oto do kościelnych witraży po pewnym czasie doszły też mozaiki. Właśnie powstaje największa z nich.

Współpraca pomiędzy parafią a Andrzejem Bochaczem, który działalność w branży informatycznej udanie łączy z aktywnością twórczą, trwa już blisko dekadę. – Ksiądz Tomasz Chciałowski z parafii Matki Bożej Fatimskiej zaufał mi i zaproponował, abym wprowadził witraże do jego nowo powstającego kościoła. Zaczęło się to w 2011 r. Natomiast w roku ubiegłym udało nam się zrealizować dwie interesujące mozaiki, które są zainstalowane w prezbiterium tego kościoła: Matka Boża Częstochowska i Matka Boża Ostrobramska – mówi pan Andrzej. Ponieważ efekt spełnił oczekiwania kapłana oraz wiernych, zaproponował on artyście większe wyzwanie. Dosłownie i w przenośni. Tym razem chodziło o zamianę widniejącego w świątyni drukowanego przedstawienia Ostatniej Wieczerzy na mozaikę. Po długich rozmowach ustalono, że inspiracją będzie słynne piętnastowieczne malowidło ścienne Leonarda da Vinci, wykonane w refektarzu mediolańskiego klasztoru dominikanów. – Idąc tym tropem, znaleźliśmy bardzo fajną wersję tego dzieła, namalowaną w XVIII stuleciu. I według tego robimy mozaikę o wielkości 18 m² , bo mniej więcej takie są oryginalne wymiary.

Prace nad dziełem ruszyły we wrześniu ubiegłego roku. Ekipa pod kierunkiem Andrzeja Bochacza liczy blisko 20 osób. Nuda im nie grozi, bo muszą przygotować i nakleić w odpowiednich miejscach około pół miliona kostek szkła! Kolorowe kawałki mają wymiary od dwóch dziesiątych do około centymetra kwadratowego. Waga całej mozaiki może osiągnąć nawet imponujące pół tony. Większość prac nad dziełem odbywa się w legionowskim Zespole Szkół i Placówek Specjalnych. Czyli tam, gdzie witrażysta od kilku lat charytatywnie prowadzi z uczniami warsztaty artystyczne. – Podjęliśmy decyzję, że łącząc zainteresowania uczniów tej szkoły i nasze możliwości, prowadząc zajęcia z mozaiki i witraży, jednocześnie spotykamy się tu na miejscu, gdzie możemy pokazywać, jak wyglądają postępy prac nad mozaiką. A z drugiej strony, uczestnicy warsztatów mogą się przyglądać, jak powstaje mozaika z zacięciem trochę bardziej profesjonalnym. No więc oni się przyglądają, a my sobie działamy.

Twórcy mają oczywiście nadzieję, że ich wersja Ostatniej Wieczerzy stanie się ucztą także dla oczu. Wiele na to wskazuje. Jedno w każdym razie jest pewne już teraz: szklany efekt wielomiesięcznej pracy może przetrwać całe wieki. – Kilka lat temu rozmawiałem z jednym z księży i powiedział on coś takiego: „Jak zamontuje mi pan w kościele witraż, to ja go mogę zdjąć. Ale jak pan do ściany przyklei mozaikę, to w żaden sposób zdjąć się jej już nie da”. No więc trwałość jest chyba dożywotnia. Kiedy przyklei się mozaikę, to można ją tylko albo skuć, albo zburzyć wraz z murami. Ponieważ robimy ją ze szkła, a ono nie zmienia z latami barwy i kształtu, taka jak jest teraz, taka też będzie kiedyś – twierdzi Andrzej Bochacz.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, mozaika w kościele parafii Matki Bożej Fatimskiej ozdobi go na przełomie kwietnia i maja. Przy czym trochę na przekór wydarzeniu, które przedstawia, wcale nie musi być w tej świątyni ostatnia…

Poprzedni artykułIm dalej w las, tym więcej… śmieci
Następny artykułPIT-owa rewolucja
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.