O ile przez resztę dnia nie ma to większego znaczenia, w porannym i popołudniowym szczycie komunikacyjnym podróżnym mocno daje się we znaki. Chodzi o pociągi Kolei Mazowieckich, którym zamiast zjawiać się na peronie w zestawie złożonym z dwóch wagonów, zdarza się przyjeżdżać solo. Ponieważ wedle relacji naszych czytelników nie są to odosobnione przypadki, przyszła kolej na sprawdzenie tych doniesień u źródła.

Jak twierdzi regularnie dojeżdżająca rano do stolicy pani Danuta, kiedy około 6.30 do stacji w Legionowie zbliża się taki pociągowy „solista”, już wiadomo, że przy wsiadaniu do niego będzie horror. – Przypomina to trochę telewizyjne migawki z tokijskiego metra. Tylko że u nas nie ma pracowników kolei, którzy pomagaliby upychać ludzi w wagonie – śmieje się legionowianka. Ale tak naprawdę do śmiechu jej wcale nie jest. Jak twierdzą inni podróżni, tłok powstaje wtedy taki, że część pasażerów po prostu rezygnuje z podróży i czeka na kolejny pociąg. Wymyślając w tym czasie, co powie w pracy swoim szefom…

W pierwszej kolejności, łatwo to zresztą zrozumieć, wściekłość ludzi obraca się przeciwko pracownikom przewoźnika. Ale pytani przez rozzłoszczonych, wiszących na sobie niczym winogrona pasażerów kierownicy pociągów zasłaniają się niewiedzą i brakiem wpływu na pojemność wagonów. Ktoś jednak wpływ mieć na to musi. Dlatego zapytaliśmy w Kolejach Mazowieckich, dlaczego w godzinach szczytu na torach pojawiają się krótkie składy? Odpowiedź spółki jej klientów usatysfakcjonuje zapewne tylko częściowo. – Jeśli chodzi o zestawienie pociągów w szczytach komunikacyjnych, to wyjaśniam, że sytuacja, o której Pan pisze, mogła zdarzyć się incydentalnie z uwagi na to, że w planowaniu zestawienia pociągów bierzemy pod uwagę potoki podróżnych i zdajemy sobie sprawę, że największe są w właśnie rano i po południu. Stąd planując zestawienie pociągów, zakładamy maksymalne, na jakie pozwala infrastruktura kolejowa (długość peronów) oraz nasze możliwości taborowe – twierdzi Donata Nowakowska, dyr. Biura Rzecznika Prasowego Kolei Mazowieckich.

W rzeczonej sprawie przedstawicielka KM zaoferowała też coś w rodzaju firmowego śledztwa. Tyle tylko, że może ono dotyczyć wyłącznie konkretnego przypadku, nie zaś całego opisywanego przez pasażerów zjawiska. – Dla ustalenia przyczyny skrócenia składu potrzebny byłby numer pociągu, który pojechał w mniejszym zestawieniu – zaznacza Donata Nowakowska. A zatem, państwo podróżni, notujcie!

Poprzedni artykułFiskus wyciął numer(ki)
Następny artykułMONdry Polak po szkodzie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.

1 KOMENTARZ

  1. NA KOLEI BYŁ BURDEL, JEST BURDEL I ZOSTANIE BURDEL.
    OD 60 LAT SŁYSZĘ ŻE PRZEPRASZAJĄ ZA OPÓŻNIENIE POCIĄGU. DLACZEGO ? WSZAK JUŻ TABOREM NIE STERUJE PAN JÓZIO Z NASTAWNI Z TELEFONEM NA KORBKĘ TYLKO KOMPUTERY.
    MOGĘ ZROZUMIEĆ ZE SIĘ SPÓZNIA POCIĄG Z JELENIEJ GÓRY DO WARSZAWY. ALE Z NASIELSKA DO LEGIONOWA ? NO I CZEMU TEN Z WIELISZEWA TEZ JEST ZA PÓZNO I NIE ODJEŻDZA PLANOWO 6.53 ? DLA KRÓW, ŚWIŃ I INNYCH TAKICH SA NORMY DO PRZEWOZU KOLEJĄ.
    CZEMU NIE SZANUJECIE HOMO SAPIENS ?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.