W styczniu tego roku minęło równo pięć lat od momentu pojawienia się na legionowskiej mapie kulturalnej Powiatowej Instytucji Kultury. Przez ten czas placówka działająca w niewielkiej wilii przy ul. Sowińskiego, w której mieściła się kiedyś Miejska Biblioteka Publiczna w Legionowie, dość mocno zaistniała i sporo namieszała nie tylko w legionowskiej, ale i powiatowej kulturze.

Z okazji pięciolecia działalności Powiatowej Instytucji Kultury w zeszłą środę (23 stycznia) w sali widowiskowej ratusza odbył się niezwykły koncert, na którym zaśpiewała finalistka programu Voice of Poland, Dorota Osińska. Nie zabrakło też na nim urodzinowego tortu oraz kwiatów i podziękowań dla dyrektor PIK Renaty Sowińskiej i jej pracowników. Urodziny to była też dobra sposobność do podsumowania pięciolecia istnienia placówki, ale też i pożegnania jej dotychczasowej dyrektor, której wraz z końcem stycznia kończy się pięcioletni kontrakt na kierowanie nią. Z tej też okazji poprosiliśmy Renatę Sowińską o podsumowanie swojej pracy w Powiatowej Instytucji Kultury.

M: Powiatowa Instytucja Kultury skończyła już pięć lat. Jaka była ta pięciolatka?

RS: Myślę, że to było bardzo dobre pięć lat. Sama się dziwię, że to tak szybko minęło. Człowiek się nie obejrzał, a już jest o te pięć lat starszy. Dla mnie to na pewno była duża frajda i świetna zabawa, ale uważam, że przez ten czas udało się zrobić parę dobrych rzeczy. Przede wszystkim zbudować nową instytucję, która jak myślę, bardzo dobrze się wpisała w kulturalną mapę Legionowa i całego powiatu legionowskiego. Biblioteka powiatowa na pewno zyskała na znaczeniu i jakości. Wyremontowaliśmy jej wnętrze, wprowadziliśmy system biblioteczny „Mateusz” i zbudowaliśmy bardzo dobry księgozbiór składający się z ponad 13 tysięcy książek, a oparty głównie na nowościach. Udostępniliśmy też publikacje elektroniczne, których jest w sumie około półtora tysiąca. Mamy też bardzo dobra kadrę, choć w zasadzie są to tylko dwie bibliotekarki, które obsługują ponad cztery tysiące czytelników.

M: A gdy rozpoczynaliście działalność ilu tych czytelników było?

RS: Startowaliśmy z pułapu 2200. Teraz jest ich dwa razy tyle, co pokazuje, że to miejsce jest chętnie odwiedzane. Burzy to więc trochę tę tezę wynikającą chociażby z raportu o stanie czytelnictwa, a mówiącą o tym, że Polacy nie czytają. Nasi czytelnicy czytają coraz więcej i coraz częściej nas odwiedzają. Chciałabym tez podkreślić, że nasza biblioteka bardzo dobrze funkcjonowała zarówno w tej sieci bibliotecznej powiatowej jak i regionalnej oraz ogólnopolskiej. Założyłam też taką grupę skupiającą dyrektorów bibliotek z powiatów legionowskiego i nowodworskiego, gdzie odbywała się taka wymiana doświadczeń i myślę, że to bardzo wzbogaciło pracę naszej placówki. Wprowadziliśmy również szereg innowacji i działań promujących czytelnictwo. Organizowaliśmy też lekcje biblioteczne, czy warsztaty plastyczne i momentami ta nasza, nieduża przecież biblioteka pękała w szwach.

M: Ale jak wszyscy doskonale wiem, działalność Powiatowej Instytucji Kultury nie ograniczała się tylko do działalności stricte bibliotecznej.

RS: Tak to prawda. Myślę, że w dziedzinie animacji kultury również udało nam się sporo zrobić. Prowadziliśmy cały szereg projektów, zazwyczaj cyklicznych i długofalowych. Takim sztandarowym przedsięwzięciem było „Kino otwarte”, które trwało ponad cztery i pół roku. Nie pamiętam już w tej chwili ile projekcji udało nam się zrealizować, ale na pewno mieliśmy ponad 60 gości ze świata filmu. Było to więc na pewno pięć lat bardzo wytężonej, ale też i dostrzeżonej też z zewnątrz pracy. Zabrzmi to może nieskromnie, ale pod koniec ubiegłego roku otrzymałam tytuł Innowacyjnego Menadżera Kultury. Jak kapituła tego konkursu napisała, była to nagroda za skuteczne sieciowanie i budowanie nowoczesnej instytucji kultury przy bardzo skromnych warunkach. Dodam też, że prowadziliśmy działalność wydawniczą, w ramach której wydaliśmy kilka ważnych publikacji.

M: Spośród tych wszystkich wymienionych przez panią działań i przedsięwzięć, które uznałaby pani za swoje największe osiągnięcie?

RS: Nie wiem, czy jest taka rzecz. Ja jestem człowiekiem pracy, robię dużo rzeczy jednocześnie i do wszystkiego przywiązuje wagę, nawet do drobnych rzeczy. Myślę, że to wszystko się składa na pewną całość. Jest to też związane z pewnym specyficznym sposobem myślenia o kulturze, w takim szerokim antropologicznym rozumieniu, gdzie kulturą są nie tylko przejawy jakiejś działalność artystycznej, ale wszystko co nas otacza. Ja do tego przywiązuję równą wagę. Staraliśmy się, żeby wszystkie projekty, które realizowaliśmy były długofalowe i cykliczne. Uważam bowiem, że to przynosi najlepsze i najbardziej długotrwałe efekty. Mam nadzieję, że różne nasze przedsięwzięcia będą kontynuowane, bo one były bardzo dobrze odbierane. Powiem nieskromnie, że w zasadzie nie mieliśmy żadnych nieudanych wydarzeń, czyli takich które nie były frekwentowane i nie cieszyły się popularnością. To mnie oczywiście bardzo cieszy, ale muszę powiedzieć, że oczywiście nie zrobiłam tego wszystkiego sama. Byłam dyrektorem, ale miałam szczęście pracować i chyba też zbudować bardzo dobry i prężny zespół. Był on bardzo skromny, bo naprawdę jest zaledwie garstka osób, ale osób które podobnie myślą, funkcjonują, kontraktują pracę i mają duże poczucie odpowiedzialności wobec tego co robią. Z takimi ludźmi można przenosić góry. Ta nagroda, o której wcześniej wspominałam, to jest też ich zasługa. Dlatego też podczas tej uroczystości zaprosiłam ich wszystkich na scenę i przedstawiłam ich publiczności. Chciałam bowiem, żeby ludzie widzieli, kto dla nich te fantastyczne rzeczy zrobił.

M: Imprezie z okazji pięciolecia istnienia PIK uświetnił niezwykły koncert w wykonaniu Doroty Osińskiej, znanej z telewizyjnego show Voice of Poland.

RS: Poza takim, z jednej strony podsumowaniem naszej działalności, a z drugiej pochwaleniem się naszymi osiągnięciami, chcieliśmy też zaprosić gościa specjalnego. Była nim Dorota Osińska z zespołem Jest to osoba wyjątkowa i z olbrzymią charyzmą w tym skromniutkim, drobnym ciele. Myślę sobie, że to była uczta dla ducha i taki mocny akcent zamykający.

M: No właśnie tak a propos końca, wraz z zakończeniem tego miesiąca żegna się pani z Powiatową Instytucją Kultury. Dla wielu osób okoliczności pani rozstania z PIK są trudne do zrozumienia, trochę niejasne i dość kontrowersyjne, a jak pani to widzi?

RS: Ja nie wiem, czy chciałabym to jakoś rozwlekle publicznie komentować. Mój kontrakt opiewał na pięć lat. Przyznam szczerze, że miałam nadzieję, że zostanie przedłużony. Wydaje mi się bowiem, że te wszystkie przedsięwzięcia które zrealizowaliśmy i które ciszyły się tak dużą publicznością i zainteresowaniem mieszkańców, są wystarczającą rekomendacją ku temu. Okazało się jednak inaczej. Są rzeczy, na jakie mamy wpływ i są takie, na które wpływu nie mamy. Mogę szczerze powiedzieć, że mam poczucie, że jest to przerwany lot, ale nie wiem, czy chciałabym to głębiej komentować.

M: Dziękuję za rozmowę.

2 KOMENTARZE

  1. To jakaś nowa definicja chamstwa, że nie przyszedł? A może nie pojawił się, bo nie chciał być w jednym pomieszczeniu z faktycznym chamem i burakiem (a właściwie dwoma)? Szacunek dla Starosty Wróbla, za oderwanie się od układu zerujacego na Legionowie.

  2. Wszystko cacy poza chamskim zachowaniem naszego starosty !!!!!!!! Pięć lat pracy a ze staostwa nie ma nikogo!!!!!!!!!!!Nawet nie powiedzieli pocałuj nas w d !!!! Wstyd!!!!!!! ale czego spodziewać sie pooszuście co to udawał bezpartyjnego a potem sprzedał nas za judaszowe skarbniki

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.