Swą trzecią wspólną wigilię podopieczni, społecznicy oraz goście Fundacji Emanio Arcus spędzili w ratuszowej restauracji Q&Q. Miło spędzając świąteczny czas, ale też snując plany rozkręcenia własnego biznesu gastronomicznego. Wyjątkowego, bo to nie o pieniądze będzie w nim chodziło najbardziej.

O działaniach związanych z powstaniem tego typu placówki mówi się od co najmniej kilku miesięcy. I nie tylko mówi. Świąteczna uroczystość stanowiła kolejny etap na drodze do osiągnięcia celu. – Dzisiaj jest u nas taka „interaktywna” wigilia, ponieważ nasi podopieczni, aktywni niepełnosprawni, mieli wcześniej warsztaty kulinarne, na których wcielali się w role kelnerów. I dzisiaj też będą podawali nam do stołów i zbierali talerze. Wszystko to jest związane z tym, że niedługo powstanie w Legionowie Zakład Aktywności Zawodowej – mówi Ewa Milner-Kochańska, naczelnik miejskiego wydziału zdrowia publicznego i spraw społecznych.

Brzmi to wprawdzie bardzo oficjalnie, ale chodzi po prostu o typowy, swojski bar. Dzięki niemu osoby niepełnosprawne znajdą zatrudnienie, a przy okazji drogę do społecznej akceptacji. Często niestety wyboistą i krętą. Prace nad wystrojem obiektu wkraczają powoli w decydującą fazę. Bar przy ul. Jagiellońskiej ma zacząć działać w pierwszym kwartale przyszłego roku. – Na razie są poskładane zamówienia, dojeżdżają różne elementy: fotele, krzesła i tak dalej. Pozostało jeszcze dużo prac remontowych. Mam nadzieję, że będzie to miejsce integracji nie tylko dla osób niepełnosprawnych, ale i dla tych pełnosprawnych oraz seniorów – po prostu dla wszystkich – podkreśla Małgorzata Trzcińska, prezes zarządu Fundacji Emanio Arcus.

Zanim to jednak nastąpi, uczestnicy wigilii mieli okazję pobyć trochę we własnym gronie. Wpadł też do nich mikołaj, nie zapominając przy tym o załadowaniu do swych sań okazałych paczek. Znając jego gest, na pewno włożył do nich również kelnerskie uniformy…

Poprzedni artykułKontrole w escape roomach
Następny artykułIglasty przedmiot pożądania
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.