fot. arch.

W połowie grudnia, w ramach nadrabiania ligowych zaległości, zawodnicy KPR Legionowo mieli szansę potwierdzić swe aspiracje do awansu i powiększyć dorobek punktowy. Niestety, z wyjazdowego, powtórzonego spotkania w Białej Podlaskiej wrócili na tarczy. Jesienną rundę rozgrywek niedawni spadkowicze z Superligi zakończyli na piątym miejscu.

W „pierwszym podejściu” AZF AWF Biała Podlaska po emocjonującym meczu wygrał z KPR-em dzięki lepszej skuteczności w egzekwowaniu rzutów karnych. Ewidentny błąd sędziów sprawił jednak, że związkowi decydenci z ZPRP nakazali powtórzenie spotkania. I 15 grudnia akademicy znów musieli we własnej hali zawalczyć o trzy punkty. Tym razem karne okazały się już zbędne.

Osłabiony kadrowo legionowski zespół od początku wyglądał na boisku gorzej, co musiało znaleźć potwierdzenie na tablicy wyników. Gospodarze szybko uzyskali przewagę, a w kolejnych minutach systematycznie ją powiększali. Spokojnie punktując, na przerwę schodzili przy stanie 14:7. I chociaż nie z takich opresji szczypiornistom KPR-u zdarzało się już wychodzić, tym razem o pogoni, a tym bardziej doścignięciu rywala nie mogło być mowy. W drugiej połowie AZS AWF dalej na boisku robił swoje, co przy słabej dyspozycji przeciwnika pozwoliło akademikom zwyciężyć aż 12 bramkami.

Oprócz satysfakcji, wygrana 31:19 dała klubowi z Białej Podlaskiej możliwość wskoczenia na drugie miejsce w tabeli grupy C. KPR Legionowo utrzymał natomiast piątą lokatę, z bezpieczną przewagą nad ligowymi autsajderami. Po wymęczonej wygranej rzutami karnymi z SPR ROKiS Radzymin za jego plecami, z jednym punktem mniej, znalazł się pierwszoligowy beniaminek – MKS Padwa Zamość.

AZS AWF Biała Podlaska – KPR Legionowo 31:19 (14:7)
Najwięcej bramek: dla AZS-u – Dzianis Wołyncew 7, Leon Łazarczyk, Przemysław Urbaniak – po 4; dla KPR-u – Michał Grabowski 7, Michał Prątnicki 4.

Poprzedni artykułNa bank bezpieczniej
Następny artykułCzarna rozpacz w Bielsku-Białej
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.