fot. arch.

Dzień przez narodowym świętowaniem niepodległości szczypiorniści KPR Legionowo pojechali do stolicy na mecz z AZS UW Warszawa. W derbach Mazowsza „finansowi” spadkowicze z Ekstraklasy nie pozostawili gospodarzom złudzeń, kto aktualnie rządzi na lokalnym podwórku. W siódmej kolejce I ligi ich bramkarza pokonali aż 37 razy.

Początek sobotniego meczu w Centrum Sportu i Rekreacji przy ul. Banacha nie zwiastował takiej zdobyczy bramkowej gości. Wprawdzie KPR trzymał przeciwnika na skromny dystans, ale gra była dosyć wyrównana. W pierwszych minutach obie ekipy często myliły się pod bramką rywala, strzelając z nieprzygotowanych pozycji lub w prosty sposób tracąc piłkę. Z biegiem czasu legionowianie coraz częściej zaczęli jednak wykorzystywać swoje doświadczenie i po dziesięciu minutach rywalizacji Akademicy przegrywali 3:6. Po wziętym przez ich trenera czasie obraz gry – w odróżnieniu od składu gospodarzy – nie uległ zmianie. Lekcje wzięte w Ekstraklasie oraz chłodniejsze głowy pozwoliły KPR-owcom oddalić się na bezpieczną odległość (w 20 minucie prowadzili 12:6) i do końca pierwszej połowy spokojnie kontrolować przebieg rywalizacji, wygranej 18:11.

Druga część spotkania także przebiegała pod dyktando gości. Z akcji na akcję rozkręcał się Filip Fąfara, który tego dnia był najskuteczniejszy w drużynie KPR-u. W całym spotkaniu bramkarze rywala po jego strzałach wyciągali piłkę z siatki 11 razy. Obrona Akademików nie mogła także powstrzymać ostrzeliwujących ich bramkę Michała Grabowskiego (10 goli) oraz Michała Prątnickiego (6 goli). Kontrolując wynik i grając wreszcie na luzie, szczypiorniści KPR-u mogli rozgrywać piłkę, nie czując na plecach oddechu rywala. Trudno wprawdzie w takich warunkach o dostateczną koncentrację, lecz w tym przypadku do końcowego gwizdka sędziego ani przez moment zwycięstwo zawodników z Areny Legionowo nie było poważnie zagrożone. Ostateczny rezultat 37:29 mówi sam za siebie. Na odpowiedź na pytanie, czy pozwoli on legionowianom się przełamać i przypomnieć sobie najlepsze chwile z gry w Ekstraklasie, kibice będą musieli poczekać.

AZS UW Warszawa – KPR Legionowo 29:37 (11:18)

Poprzedni artykułObchody z marszu
Następny artykułPojechali z Ursusem
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.