Od krzyża do krzyżyka

Gdym ze trzy niedziele nazad pokazał specowi od aut wycieraczkę, z której jakiś wyrywny legionowianin zrobił nocą inwalidkę, ten smętnie kiwnął łepetyną. Po czym uzupełnił ów wymowny gest zdaniem: „Taaak, Polska to piękny kraj, tylko ludzie k… (tu, zachowując liczbę mnogą, użył słowa w rodzaju żeńskim, jakiego najpierw uczą się od nas cudzoziemcy). Mocne, pomyślałem. I pamiętając o właściwym wszelkim uogólnieniom marginesie błędu, często niestety prawdziwe. Pod warunkiem wszak, że to magiczne zaklęcie, ten pasujący do każdej sytuacji „przecinek” potraktuje się tylko jako dosadną, pojemną znaczeniowo metaforę. Zawierającą m.in. słowiański „optymizm inaczej” tudzież jego mentalną odnogę – coś, co głowa Legionowa zwykła nazywać, dziwnym skądinąd w katolickim kraju, „protestantyzmem”.

Nikt tego nigdy nie sprawdzi, lecz dam sobie pensję uciąć, że gdyby owa głowa postawiła w mieście automat wypłacający każdemu dowolną ilość kasy, na stu mieszkańców znalazłoby się minimum pięciu, co do owego urządzenia mieliby uwagi. A to, że jest zbyt daleko od ich chałupy; że brzydkie; że wydaje za duże nominały; że za długie są przy nim kolejki; że zbyt zużyte banknoty… W narzekaniu nasza kreatywność nie zna granic! Zaraz też pewnie zjawiłaby się węsząca przekręt kamera TVP, a prezydenccy adwersarze zarzuciliby mu samowolę w meblowaniu grodu podejrzaną infrastrukturą techniczną. Chociaż pieniądz ponoć nie śmierdzi, taki dobroczynny bankomat prędzej czy później bankowo trzeba by zamknąć.

Czy zatem naprawdę jest z nami aż tak źle? Raczej nie. Po prostu malkontentów, nawet garstkę, najbardziej słychać. Napędzani wysokooktanową żółcią, pierwsi też w niedzielę zaparkują przy urnach. I akurat tym razem zadowolona większość powinna pójść ich śladem. Bo inaczej po wyborach może się okazać, że wciąż posiadając prawo głosu, nie ma już nic do powiedzenia.

Poprzedni artykułAbsurdalna kandydatura
Następny artykułUkarani karnymi
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 52-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od blisko dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.