fot. Tomasz Schenk

Jednym z hitów trzeciej kolejki grupy C I ligi piłki ręcznej było sobotnie spotkanie SPR PWSZ Tarnów – KPR Legionowo. Gospodarze dość przekonująco wygrali 31:27, czym potwierdzili, że dla szczypiornistów z Areny nie będzie to łatwy sezon. Zwłaszcza gdy mają w planach zakończenie go na pierwszym miejscu w tabeli.

Początek emocjonującej, prowadzonej w szybkim tempie rywalizacji w Tarnowie był bardzo wyrównany, co potwierdzały zdobywane na przemian przez oba zespoły gole. Mimo to w 10 minucie grającym jeszcze niedawno w PGNiG Superlidze legionowianom udało się odskoczyć przeciwnikom na dwa „oczka”. Kilka minut później było już jednak 6:6. W 17 minucie tarnowianie po raz pierwszy wyszli na dwubramkowe prowadzenie, ale o wyniku pierwszej połowy zadecydowała jej końcówka, w której gospodarze rzucili cztery bramki, tracąc tylko jedną. Dzięki temu do przerwy zawodnicy SPR PWSZ Tarnów wygrywali 17:14.

Zmotywowani przez trenera Smolarczyka goście zaraz po wznowieniu gry zdobyli dwie bramki. Niestety już kilka minut później miejscowi odrobili przewagę, z jaką kończyli pierwszą połowę. W 42 minucie, po dwóch trafieniach Oskara Niedziółki, legionowianie wlali nadzieję w serca kibiców, osiągając stan 22:21 dla SPR. Tyle że już pięć minut później Michał Chodara doprowadził do wyniku 25-21, a cztery minuty później, po trafieniu Kacpra Lazarowicza, na tablicy pojawił się rezultat 27-22. Kolejne dwa celne rzuty młodego lewoskrzydłowego spowodowały, że w 54 min było właściwie „pozamiatane”. Zawodnicy KPR zdobyli wprawdzie jeszcze trzy gole, lecz wydrzeć rywalom choćby punktu już nie mogli. Podopieczni Ryszarda Tabora wygrali 31:27.

Za najlepszego zawodnika drużyny gospodarzy uznano Michała Chodarę. Z kolei najwięcej bramek dla KPR Legionowo zdobyli: Michał Prątnicki – 8, Maciej Filipowicz – 6 oraz Oskar Niedziółka – 4.

Poprzedni artykułSiła złego na szczerego
Następny artykułPochylona inwestycja
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.