Miasto na wydaniu

A to ci niespodziewanka! Krakusy niby takie oszczędne, a szarpnęli się na wypasioną imprezkę, co więcej, z grodem Legionowo w roli głównej. Imprezkę wielce zacną, bo pod względem uprawiania tudzież wydawania publicznej sałaty przyznającą mu miano krajowego debeściaka! Fachowcy pogadali, porachowali i wyszło im, że tak klawo zarządzanego miasta próżno szukać nawet za siedmioma górami i rzekami. A skoro już wyszło, swym odkryciem się z narodem podzielili.

No i co teraz pocznie garstka zawodowych narzekaczy, od lat głoszących znany z parlamentarnej elekcji (acz okrojony tu do jednej gminy) przekaz, że Legionowo jest w ruinie? Czy podjęta „krakowskim targiem” decyzja nie zachwieje ich wiary w słuszność krucjaty? Czy wystarczy im nabojów do dalszego ostrzeliwania bronionej przez prezydenta od grubo ponad dekady Twierdzy Ratusz? Czy znów będą walić „ślepakami”…? Dużo pytań, ale i problem duży, gdyż lud ma dość wmawiania mu, że – polecę klasykiem z Nowogrodzkiej – czarne jest czarne, a białe jest białe. On doskonale widzi jak jest. Fakt, zawsze mogłoby być lepiej. Wszędzie, nie tylko w L. Skoro jednak nawet z Wawelu widać, że dobrze się w mieście dzieje, muszą to widzieć także miejscowi. Muszą, chyba że dostrzec nie chcą. Bo i po co? Strzykanie jadem jest fajniejsze, łatwiejsze i takie nasze, polskie.

Idę, ba, jadę o zakład, że posadzony decyzją wyborców za smogorzewskim biurkiem każdy z Romanowych krytykantów złapałby się za bolący od wyzwań łeb i w panice wrzasnął: „Na cholerę mi to było!”. Po czym w ciągu kadencji serią „światłych” decyzji sprawił, że poddani całowaliby ziemię, po której jego poprzednik stąpał. Bo choć wszyscy wiedzą, że i Kraków, i Legionowo zbudowano nie od razu, budować potrafi u nas mało kto. Za to wzburzyć się i burzyć uwielbiamy niczym wawelski smok dziewice. Lecz to niestety żadna cnota.

Poprzedni artykułWarsztaty z podstaw samoobrony
Następny artykułKadetki obroniły tytuł
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.