Mikołaj Krekora, fot. www.kprlegionowo.pl

Pełni sportowej złości szczypiorniści KPR Legionowo przystąpili do sobotniego meczu z wiarą w zwycięstwo. W 29. serii PGNiG Superligi, mając naprzeciw siebie faworyzowanych graczy Energi MKS Kalisz, gospodarze od razu zabrali się do pracy. I ciężko, a co najważniejsze skutecznie harowali na boisku aż do końca.

W drugiej minucie otworzyli wynik po rzucie Oskara Niedziółki, a w trzeciej – za sprawą Brinovca i Rutkowskiego – prowadzili już 3:1. Mimo że rywale bronili się nie przebierając w środkach, KPR metodycznie realizował nakreśloną przez trenera taktykę. Pozwoliło to przez większą część pierwszej połowy kontrolować wynik i utrzymywać niewielką przewagę. Energa wyrównała dopiero w 20 minucie, przy stanie 9:9. Gospodarze wciąż jednak grali swoje i przy świetnej postawie własnego bramkarza szybko znów objęli prowadzenie. Skuteczna końcówka, po rzutach Damiana Sulińskiego i Kacpra Adamskiego, sprawiła, że na przerwę gospodarze schodzili, wygrywając 15:12. Głośna grupa kibiców z Kalisza była więc niepocieszona, zaś równie aktywni najwierniejsi fani legionowian wręcz przeciwnie.

Na początku drugiej połowy gościom udało się zbliżyć do KPR-u na jedną bramkę, ale ich pogoń za remisem nie trwała długo. I za sprawą prących do przodu miejscowych, i coraz skuteczniejszego Mikołaja Krekory. W 38 minucie świetnie dysponowany Franci Brinovec kolejną „wkrętką” wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 20:15. Widząc, co się dzieje, trener Energii szybko wziął czas. Tego dnia jego zawodnicy już się jednak nie pozbierali. Mało korzystny wynik oraz ich widoczna chwilami bezradność przełożyły się na twardość gry. W całym meczu sędziowie aż 19 razy wysyłali graczy na dwuminutowe kary. Momenty gry w przewadze lepiej wykorzystali gospodarze. Kiedy w 44 minucie, po kolejnej paradzie Krekory i udanej kontrze, prowadzili 24:17, stało się jasne, że tego meczu już nie przegrają. Energa robiła, co mogła, ale na skuteczny pościg KPR jej w sobotę po prostu nie pozwolił. Kontrolując przebieg spotkania, gospodarze spokojnie dowieźli zwycięstwo do końca.

Na pięciobramkowy triumf 29:24 gracze z Areny w pełni zasłużyli. – Graliśmy dobrze i bardzo konsekwentnie. Nie odpuściliśmy, graliśmy intensywnie w obronie, mądrze w ataku i dzięki temu mogliśmy systematycznie budować przewagę – komentował na gorąco Mikołaj Krekora. – Dobrze staliśmy w obronie, a Mikołaj świetnie bronił, nawet w stuprocentowych sytuacjach. My z tego mogliśmy wyprowadzać kontry, no i zrobiła się przewaga. Ciężko pracowaliśmy i w końcu – dla tych ludzi na trybunach i dla nas także – zrobiliśmy fany prezent. Chociaż to akurat nie te święta – żartował uśmiechnięty Michał Prątnicki. Zadowoleni byli zawodnicy, radości nie krył też trener. Mimo że, jak powiedział, do gry swej drużyny ma sporo zastrzeżeń. – Wiele elementów, które muszą być wykonywane na poziomie gwarantującym nam dobrą grę, siedzi w głowie. A te wyniki w ostatnich czasach nie pomagały. W momencie kiedy sytuacja, jeżeli chodzi o układ tabeli, jest dla nas rozstrzygnięta, głowy „puściły” i świadomość w grze była bardziej na boisku niż przy punktach. I to skutkowało dobrą grą. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale stanowiliśmy monolit, który odniósł zwycięstwo – mówi Marcin Smolarczyk.

W zupełnie innym nastroju, co zrozumiałe, był po meczu szkoleniowiec gości. – Zagraliśmy bardzo źle pierwsze 10 minut i lepiej do końca pierwszej połowy. Natomiast druga to w naszym wykonaniu żenada. Z całym szacunkiem do zespołu z Legionowa, ale głównym jego punktem był Mikołaj Krekora. Nie wykorzystaliśmy w końcówce 7 czy 8 rzutów z rzędu. Nie można wygrać meczu z taką skutecznością – uważa Paweł Rusek. Wskazywany na ojca sukcesu Mikołaj Krekora widział ich znacznie więcej. – Myślę, że ojców było tylu, ile ilu nas wszystkich na boisku, ławce i w hali. Kibice kolejny raz stanęli dzisiaj na wysokości zadania. A trener Smolarczyk dodał: – My cieszymy się z własnej gry i własnych zwycięstw. Często gra się tak jak przeciwnik pozwala, a dzisiaj Kalisz pozwolił nam na dużo.

Do końca sezonu zostały dwie kolejki spotkań. Jedenastego kwietnia KPR zmierzy się na wyjeździe z Wybrzeżem Gdańsk.

KPR Legionowo – Energa MKS Kalisz 29:24 (15:12)