W ostatnim tygodniu KPR Legionowo, zajmujący przedostatnie miejsce w tabeli grupy granatowej PGNiG Superligii, rozegrał dwa mecze. Najpierw na wyjeździe spotkał się z z obecnym wiceliderem grupy Górnikiem Zabrze, a potem przyjmował u siebie Spójnię Gdynia. W pierwszym meczu zabrzanie nie dali legionowianom żadnych szans. Drugi KPR-owi szczęśliwie udało się wygrać.

Środowy (7 marca) mecz w Zabrzu nie zaczął się dobrze dla podopiecznych Marcina Smolarczyka. Przez pierwsze minuty drużyna z Legionowa była bezradna. Nikt, kto oglądał to spotkanie nie dziwił się dlaczego przed tym spotkaniem obie drużyny dzieliło w tabeli aż 50 punktów. Pierwszego gola szczypiornistom KPR udało się zdobyć dopiero po dziesięciu minutach meczu. W tym czasie zabrzanie zdobyli ich aż 7. Tej przewagi gospodarze nie wypuścili już do końca spotkania. W pewnym momencie prowadzili nawet jedenastoma golami.

W drugiej połowie meczu KPR zaczął mozolnie odrabiać straty. Drużyna z Legionowa wyciągnęła przede wszystkim wnioski z błędów z pierwszych 30 minut starcia. Zarówno tych popełnionych w ofensywie, jak i obronie. Gra legionowian mogła się podobać szczególnie w ostatnim kwadransie meczu, kiedy to nie tylko na każde trafienie Górnika odpowiadali swoim, ale nawet udało im się zdobyć kilka bramek z rzędu. Na odrobienie strat z pierwszej połowy szczypiorniści z Legionowa nie mieli już jednak żadnych szans. Ostatecznie spotkanie skończyło się wynikiem 27:20.

Mecz z niżej uplasowaną w tabeli Spójnią Gdynia miał być dla legionowian przełamaniem po zupełnie nieudanym wyjeździe na Śląsk. Początek niedzielnego (11 marca) spotkania ponownie należał jednak do drużyny przyjezdnej. Spójnia szybko wyszła na prowadzenie, które udało się utrzymać nawet mimo wykluczeń, jakie otrzymali jej zawodnicy. W bramce gdynian świetnie spisywał się Marcin Głębocki. To w dużej mierze dzięki niemu w pierwszych 30 minutach meczu goście stracili tylko osiem bramek. Zdobyli ich natomiast 12.

Przerwa zadziałała na zawodników KPR Legionowo bardzo mobilizująco. Już w 38 minucie meczu dzięki Kamilowi Ciokowi, który jak się później okazało został bohaterem legionowian, gospodarzom udało się doprowadzić do wyrównania. Od stanu 13:13 oba zespoły grały gol za gol i gdy w ostatniej minucie spotkania na tablicy widniał wynik 20:20, wszystko wskazywało na to, że o zwycięstwie zadecydują rzuty karne. Na szczęście dla KPR mecz udało się rozstrzygnąć w przepisowych 60 minutach. Tuż przed ostatnią syreną, po faulu na Pawle Kowaliku, sędzia odgwizdał rzut wolny dla KPR. Piłkę wziął do ręki niezastąpiony w tym meczu Kamil Ciok. Pewnie przymierzył i bezpośrednio z wolnego zdobył bramkę na wagę 4 punktów. Niedzielny mecz obfitował w rzuty karne. Sędzia podyktował ich w sumie 12 – 10 dla KPR i 2 dla Spójni.

W następnej kolejne PGNiG Superligi szczypiorniści z Legionowa zagrają na wyjeździe z KS Azoty Puławy. Mecz zostanie rozegrany 17 marca o godzinie 18.00.

 

NMC Górnik Zabrze – KPR Legionowo 27:20 (16:6)

Górnik: Galia, Kornecki, Witkowski – Bąk, Fąfara, Gliński, Gogola, Daćko, Tomczak, Gromyko, Sluijters, Czuwara, Buszkow, Tatarincew, Tokaj, Francik.

KPR: Krekora, Kujawa, Wyrozębski – Adamski, Grabowski, Jędrzejewski, Prątnicki, Suliński, Kowalik, Miecznikowski, Ignasiak, Brinovec, Gawęcki, Niedziółka, Ciok, Rutkowski.

 

KPR Legionowo – Spójnia Gdynia 21:20 (8:12)

KPR: Krekora, Kujawa, Wyrozębski – Adamski, Grabowski, Jędrzejewski, Prątnicki, Suliński, Kowalik, Miecznikowski, Ignasiak, Brinovec, Gawęcki, Niedziółka, Ciok, Rutkowski

Spójnia: Głębocki, Michalczuk, Zimakowski – Lisiewicz, Ćwikliński, Kyrylenko, K. Pedryc, Czaja, Luberecki, Jamioł, Kravchenko, Brukwicki, Rychlewski, P. Pedryc, Wolski, Marszałek

 

fot. KPR Legionowo