Nic tak nie zachęca człowieka do życiowych zmian jak zmiana roku. Przed oraz po sylwestrowej bibie mamy w zwyczaju planować sobie, czego to nie zrobimy w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy. Najczęściej z własnym życiem i ciałem. Aż strach pomyśleć, co by było, gdybyśmy w tych swoich postanowieniach byli konsekwentni…

Szczególnie dotkliwie odczułaby to choćby krajowa gospodarka. Masowe trwanie narodu w zapoczątkowanej pierwszego stycznia rozłące z używkami stanowiłoby cios dla producentów tytoniowych specjałów i wszelkich płynów, po których spożyciu szary padół łez wydaje się nieco bardziej znośny. Raczej prędzej niż później padłyby również cukiernie, tak wielu z nas wodzące na słodkie pokuszenie. Minister finansów byłby zdruzgotany. Na szczęście można oczywiście zauważyć też owej sytuacji plusy, gdyż obok rzeczy, z których decydujemy się rezygnować, są takie mające wyposażyć nas w nowe cechy czy umiejętności. Silniejsza silna wola zaowocowałaby mrowiem ludzi regularnie uprawiających wszelkie sporty, uczących się obcych języków, czytających książki i robiących sobie dobrze na tysiąc innych sposobów. Istny raj na Ziemi! Niestety, zamiast tego na ziemię trzeba zejść i wzorem większości ludzi porzucić noworoczne rojenia o osobistej dobrej zmianie. Będą nam o niej przypominać jeno dzierżący władzę politycy, z telewizyjnych ekranów zapewniający naród o tym, że lepiej mu być nie może. Właściwie to nawet warto im w tę bajeczkę dla grzecznych obywateli uwierzyć – wszak zrobi nam się od niej lepiej, do tego bez konieczności żmudnego realizowania własnych postanowień. Szybko i komfortowo. A jeśli będzie nas jednak uwierała myśl o odstawieniu na bok planów, zawsze można jakieś tam powziąć. Ich realizację odkładając rzecz jasna na kolejny roczek. Legionowskie Przedszkole Miejskie nr 7 zamieniło się niedawno w plan filmowy. Miało to związek z realizowanym przez nie żywieniowym Programem VitaMenu. Promująca go w całym kraju Fundacja HelpFood postanowiła uczynić swe danie jeszcze ciekawszym. – Przyjechaliśmy, aby nagrać zajęcia edukacyjne z dziećmi na temat zdrowego odżywiania, które później będą uwzględnione w scenariuszach zajęć dla nauczycieli – wyjaśnia dietetyczka Adrianna Stefaniak.

Do współpracy przy promowaniu zdrowego kuchni w placówkach oświatowych Fundacja pozyskała Dorotę Zawadzką. Dzięki temu słynna Superniania da się widzom poznać od mniej znanej, kuchennej strony. – To bardzo ważny element życia dzieci i często poważny problem rodziców. W ubiegłym roku skończyłam psychodietetykę na SWPS i zdobyłam wiedzę pozwalającą bardziej kompetentnie odpowiadać rodzicom na masę ich pytań. Trzeba też pracować z dziećmi, bo często to one przynoszą do domu zdrowe zwyczaje. Czasami wbrew swoim rodzicom czy babciom. Uczymy również nauczycieli i pracujemy z kadrą techniczną przedszkoli, żeby wytłumaczyć im, co jest dobre i dlaczego. Musimy pamiętać, że karmiąc dzieci, projektujemy ich zdrowie na całe życie. To nie jest tu i teraz, to jest na zawsze – mówi Dorota Zawadzka.

Legionowska „siódemka” swe kulinarne oblicze zmieniła przed czterema laty. Szybko potwierdziło się, że to była słuszna decyzja. – Każda forma edukacji, zarówno dzieci, jak i rodziców, jeżeli chodzi o prawidłowe nawyki żywieniowe, jest bardzo ważna. Jak każda zmiana, na początku wymaga to trochę zaangażowania i pracy. W przypadku dzieci nie jest to trudne, wystarczą ciekawe zajęcia, dobra motywacja i chętnie wchodzą one w różne zmiany i próbują rozmaitych smaków. To jest dla nich poznawanie czegoś nowego – uważa Dorota Stankiewicz, dyr. Przedszkola Miejskiego z Oddziałami Integracyjnymi nr 7. – Dzieci uczą się prawidłowych nawyków żywieniowych poprzez zabawę, kiedy to rekin, doktor Shark, pokazuje im, co warto jeść, co ograniczyć i jakich produktów unikać. Jest to połączone z częścią żywieniową, kiedy dzieci jedzą prawidłowo zbilansowane posiłki, niektóre z nich same przygotowują, ucząc się tego, jak dobrze skomponowany posiłek powinien wyglądać – dodaje Adrianna Stefaniak.

Na planie filmowym przedszkolaki z „siódemki” spisały się… smakowicie. Dorota Zawadzka błyskawicznie znalazła z nimi wspólny język i nagrywanie szło ekipie jak z płatka. Znacznie więcej czasu zajmuje przekonywanie kuchennych konserwatystów do zmiany nawyków. Lecz gdy to już nastąpi, okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go gotują. – Oczywiście to nie jest proste, bo mama, babcia, ciocia mają swe przyzwyczajenia, a i telewizja nie zawsze reklamuje rzeczy, które są najlepsze, więc trzeba to robić małymi krokami, ale konsekwentnie. Jeżeli chodzi o dzieci, w dowcipny sposób, a z rodzicami bardzo merytorycznie. Zauważyłam, że im szerzej mogę odpowiedzieć na ich pytania, tym bardziej oni się do tego przekonują – twierdzi polska Superniania. – Te posiłki są proste do przygotowania, ale trzeba zmienić podejście do ich robienia. My nie wykorzystujemy gotowych produktów, tylko wszystko przygotowujemy od podstaw. W związku z tym pracy jest może trochę więcej, ale cel jest bardzo ważny, a zadowolenie i zdrowie naszych przedszkolaków wynagradza wszystko – mówi Dorota Stankiewicz.

Jak zatem widać, warto przedszkolne menu komponować pod kątem zdrowia. Nawet jeżeli z początku wydaje się to konsumentom nie w smak.

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.