Źródło : http://www.lsk.plps.pl/

Chemik Police był murowanym faworytem meczu z Legionovią Legionowo. Mistrzynie Polski napotkały jednak niespodziewany opór ze strony legionowianek, które rozegrały najlepszy mecz w sezonie na własnym parkiecie.

W pierwszym secie Legionovia zagrała tak, że zgromadzeni w legionowskiej Arenie kibice przecierali oczy ze zdumienia. Podopieczne Macieja Bartodziejskiego grały świetnie w ataku oraz przyjęciu i szybko objęły prowadzenie 8:4, którego nie wypuściły już do końca partii, która zakończyła się wynikiem 25:20. Kolejny raz z dobrej strony pokazała się Anna Bączyńska wyrastająca na czołową postać w legionowskim klubie.

W drugiem secie podrażnione faworytki rzuciły się do ataku. Legionovia cały czas grała dobrze, ale Chemik bezlitośnie punktował i ostatecznie rozstrzygnął drugą odsłonę na swoją korzyść. Trzeci set również należał do przyjezdnych, w szeregach których, rozkręcała się była zawodniczka Lgionovii Malwina Smarzek. Chemik wygrał do 16 i wydawało się, że czwarty set będzie tylko formalnością. Legionovia nie zamierzała się jednak poddawać bez walki. Wprawdzie początkowo Chemik dominował i wyszedł na prowadzenie 9:2, jednak roszady trenera Bartodziejskiego przyniosły skutek. Siatkarki z legionowa rzuciły się do odrabiania strat i doprowadziły do stanu 21:22. W poczynania siatkarek Chemika zaczęła wkradać się nerwowość, gdyż widmo tie-breaka wisiało w powietrzu. Niestety, bardziej doświadczone rywalki opanowały sytuację i zwyciężyły 25:23.

Na tle Mistrzyń Polski, Legionovia zaprezentowała się naprawdę dobrze, przed zespołem bardzo ważny mecz z POLI Budowlanymi Toruń. Jeżeli legionowianki będą w stanie zagrać na takim poziomie jak z Chemikiem, to o punkty możemy być spokojni.

Legionovia Legionowo – Chemik Police 1:3 (25:20, 17:25, 16:25, 23:25)

Legionovia: Jasek, Pacak, Bączyńska, Mikołajewska, Szpak, Alagierska, Korabiec (libero) oraz Mielczarek, Damaske, Grabka, Adamek

Chemik: Zaroślińska-Król, Veljković, Smarzek, Mędrzyk, Gajgał-Anioł, Bełcik, Krzos (libero) oraz Holston, Busa, Mirković