Ty w Legionowie, on w dalekim Londynie? A może ty w Nieporęcie, a on na studiach we Wrocławiu? Wszyscy mówią: zostaw go, to nie ma sensu, na pewno ma inną na boku. Ale ty wierzysz, że wasza miłość nie jest zagrożona. Czy związek na odległość ma prawo przetrwać?

Maja w takim związku żyje już blisko 10 lat. Ona w Polsce, on za oceanem. Razem spędzają 6 tygodni w roku. – Ma to swoje dobre i złe strony. Jak się w końcu widzimy, nie możemy się sobą nacieszyć. Nasze spotkania to sielanka. Nie tracimy czasu na kłótnie, bo wiemy, że kolejne chwile razem spędzimy za długie miesiące. Zwykle widzimy się dwa tygodnie: tydzień w domu i tydzień gdzieś pod palmami. Jest cudownie. A potem? Wracam do szarej codzienności: dom – praca – dom. Spotykam się z przyjaciółmi, uprawiam sport. Nie nudzę się, lubię samotność. Na szczęście jest internet, bezpłatne videorozmowy, radzimy sobie. Nie wiem, czy nasz związek przetrwałby, gdybyśmy spędzali ze sobą czas non stop. Pewnie kiedyś będziemy musieli podjąć decyzję, co dalej. Nie wykluczam wyprowadzki, ale póki co taki układ obojgu nam pasuje – opowiada 35-latka.
W nieco innej sytuacji jest Kasia, której chłopak wyjechał na studia do Wrocławia. – Byliśmy ze sobą prawie rok, kiedy Marek oznajmił mi, że złożył papiery na uczelnię we Wrocławiu. Byłam wściekła. W Warszawie przecież jest tyle szkół wyższych. Zastanawiałam się, czy chce wyjechać, żeby mnie zdradzać, czy to oznacza koniec naszego związku? Bałam się, co będzie dalej. Rodzina i przyjaciele mówili, że to koniec, nie wrócimy już do siebie. Żyjemy na odległość drugi miesiąc. Nie jest dobrze. Każdej nocy zastanawiam się, co on robi, z kim spędza czas, czy w jego łóżku jest już inna? Nie mogę jeść i spać, pragnę być z nim. Ale nie mogę się wyprowadzić z domu. Poza tym to już sama nie wiem, czy on by tego chciał. Niestety, czuję, że to koniec. Znajomi i rodzice mieli rację – mówi załamana 18-latka.
Czy miłość na odległość ma prawo bytu? Czy jest w stanie przetrwać najcięższą z prób: próbę czasu? Nikt nie mówi, że będzie łatwo. Rodzina będzie zniechęcać, znajomi przekonywać, żeby nie traktować tego związku zbyt poważnie. Odległość sprawia, że wiele rzeczy staje się niemożliwymi do wykonania. Nie ma codziennej bliskości, czułości. Nie ma się do kogo przytulić. Są jednak pozytywne strony rozłąki: najprostsze rzeczy stają się nadzwyczajne i najsłodsze. Trzymanie się za ręce, wspólny posiłek, spacer, przytulenie – to, co dla osób w „zwykłych” związkach jest codziennością, dla tych żyjących na odległość jest czymś wyjątkowym. Jednak zasada jest prosta – tak jak w każdym związku, także w tym na odległość, aby miłość była silna, musisz o nią dbać każdego dnia.
Codzienne rozmowy, nawet o najbardziej przyziemnych rzeczach, plotkowanie o znajomych, wspólne plany na najbliższe spotkanie, seks przez internet czy telefon, który musi wystarczyć do następnego spotkania. A kiedy już do niego dojdzie – odpowiednie warunki, aby „nadrobić” ten stracony czas. Ale seks to nie wszystko – musicie mieć szansę na to, by wybrać się na wspólny spacer, potrzymać za rękę, zjeść razem śniadanie, kolację. Rzeczy, które wydają się normalne w każdym związku, w tym „korespondencyjnym” muszą być traktowane wyjątkowo.
Czy każdy może żyć na odległość? Nie. Zależy to od psychiki obu partnerów. Znacznie łatwiej, gdy wyjeżdża ktoś, z kim już jesteśmy. Trudniej stworzyć związek zaczęty np. w internecie. Wtedy może się okazać, że zakochaliśmy się w wyobrażeniu partnera, a nie w nim samym. Psychologowie mówią, że na dłuższą metę większości ludzi nie służy związek na odległość. Wyjątkiem są osoby, które świadomie decydują się na LAT – z angielskiego „Living Apart Together”, czyli tworzenie związku z osobą, z którą się nie mieszka. – Jest to sprzeczne z naturalną potrzebą przebywania z kimś, kogo się kocha. Jednak świat stał się globalną wioską i istnieje wiele możliwości codziennego komunikowania się. Można więc podtrzymać łączące nas więzi, potrzeba tylko dodatkowego zaangażowania – mówi psycholog Katarzyna Kowalska, dodając, że dobrze w takich związkach radzą sobie silni indywidualiści, dla których samotność na co dzień nie jest problemem.
Ale aby utrzymać związek na odległość, zaangażowanie powinno być obustronne i całkowite. Trzeba w tę relację włożyć sporo pracy, żeby móc dać sobie radę z takimi przeszkodami, jak nieobecność ukochanej osoby czy rzadkie kontakty intymne. Silną pokusą jest łatwość zdrady – szansa, że partner się dowie o „skoku w bok”, jest niewielka. Zatem żeby szczęśliwie żyć w związku na odległość, obie strony muszą być w to zaangażowane i obie muszą tego równie mocno pragnąć. Trzeba się także liczyć z tym, że nawet jeśli związek przetrwa i kiedyś dojdzie do wspólnego zamieszkania, to może być ciężko wrócić do rzeczywistości. Trudno jest po latach zamieszkać razem i wspólnie żyć, kiedy na co dzień nie dzieliło się ze sobą wszystkimi problemami, nie ma się wspólnych nawyków i przyzwyczajeń. Ale jeśli uważacie, że to prawdziwa miłość, a inaczej się nie da – na pewno warto spróbować – dodaje psycholog.
AnKa