Rok akademicki ruszył pełną parą, a razem z nim w internecie zaroiło się od podszytych seksem ogłoszeń. „Szukam sponsora” – to od lat zdecydowanie najpopularniejsze anonse młodych studentek (i studentów) marzących o samodzielnym życiu w stolicy. Co nimi kieruje i czy są to tylko pieniądze? Ile można wyciągnąć na takim biznesie?

Prostytucja to podobno najstarszy zawód świata. Czasy się zmieniają, ale seks biznes, niezależnie od kursu dolara na giełdzie, kwitnie. Mężczyźni płacą kobietom za łóżkowe rozkosze z różnych powodów. Czasem są znudzeni życiem w małżeństwie, a czasem po prostu nie mogą znaleźć sobie partnerki. Jednak wiele dziewczyn szukających mężczyzn, którzy będą im płacić za seksualny układ, nie rozpatruje tego w kategoriach nierządu. W końcu prostytutki stoją przy szosie albo klepią „etaty” w domach publicznych, pod czujnym okiem alfonsów. A one działają przecież na własną rękę…

Jak mam żyć?

Najczęstszym powodem, dla którego kobiety decydują się sprzedawać swoje ciało, są oczywiście pieniądze. – Mam już dość siedzenia na garnuszku rodziców. Chcę zacząć życie na własną rękę w stolicy, a nie tu, ale to wszystko kosztuje. Studia, mieszkanie, żarcie… jeśli nie masz bogatych rodziców, to jak masz sobie poradzić? Pracując jako kelnerka czy w sklepie za marne 13 zł brutto za godzinę? Kpina! – żali się Patrycja, która właśnie z pomocą sponsora wyfrunęła z rodzinnego domu w Legionowie. Jej facet, bo tak go właśnie nazywa, nie ogranicza jej, ale nie ukrywa tego, że wolałby, aby była dostępna wyłącznie dla niego. – Mogę spotykać się z kolegami ze studiów czy wychodzić na imprezy, ale na pewno byłby niepocieszony, gdybym dawała innemu. A ja wcale nie mam zamiaru, w końcu nie jestem jakąś dziwką, co zalicza każdego – tłumaczy Patrycja.

Oczytana bizneswomen

Inaczej widzi to wszystko 28-letnia Andżelika, która wcale nie wstydzi się swoich sponsorów. Właśnie robi doktorat na prestiżowej uczelni, jest oczytana. Najbardziej interesuje ją filozofia i historia sztuki. – „Dziady” (tak nazywa sponsorów) lubią takie jak ja – studiujące, ambitne, z szerokim wachlarzem zainteresowań. Ci, którzy lepiej płacą, a tylko tacy mnie interesują, nie pójdą do łóżka z byle dziewczynką o przeciętnym IQ, siedzącą na „Pudelku”. Oni uwielbiają się pokazać! Kobieta ma przy ich boku błyszczeć nie tylko urodą, ale i swoim intelektem. Często zabierają mnie na wystawy, do teatru, czy do drogich restauracji. Spotykamy się z jego znajomymi, którzy są bardzo wpływowymi ludźmi – tłumaczy. Jak przyznaje Andżela, ciężko jej teraz wyobrazić sobie siebie u boku mężczyzny w jej wieku. Twierdzi, że tacy są po prostu inaczej wychowani. – Tu już nawet nie chodzi o pieniądze. Im brakuje tego gestu, szarmanckości, są roszczeniowi i inaczej traktują kobiety. Nie da się z nimi też porozmawiać na głębokie tematy. Siedzą tylko wpatrzeni w smartfony, interesują się sportem, co najwyżej o filmach potrafią się wypowiedzieć i to koniec – przekonuje Andżelika.

Miłość to kit!

Czasem kobiety decydują się na sponsoring także dlatego, że są zawiedzione swoimi dotychczasowymi relacjami z mężczyznami. Tak było w przypadku studentki drugiego roku, Moniki. – W życiu bym się na to nie zdecydowała, gdyby faceci byli normalni. Mogłabym mieszkać w skromnym mieszkanku ze swoim facetem i jakoś ciułać grosz do grosza. Ale to jacy teraz są mężczyźni… Tu wszystko jest jasne – zasady znajomości, nie ma bólu związanego z odrzuceniem. Ile razy byłam aniołem dla swoich facetów, to oni odchodzili, bo coś nie tak, a to za dobra, a to inną poznali. Nieraz to oni mnie wycackali na pieniądze, bo się pożaliłam i pożyczałam biedakom, a później po nich ani śladu. Postanowiłam więc, że już żaden mnie nie oszuka – mówi zawiedziona studentka filologi angielskiej. Choć wiele osób zarzuca utrzymankom brak szacunku do siebie, Monika kompletnie się tym nie przejmuje. Widzi sprawę w zupełnie innych barwach. – Wiem, że mają mnie za szmatę, ale to mnie śmieszy. Szmatą jest ta, co się daje nabrać na tych cwaniaczków i tą ich, pożal się Boże, tzw. miłość. Księżniczki się za dużo bajek Disneya naoglądały w dzieciństwie, a rzeczywistość jest okrutna. Właśnie sponsorzy traktują nas jak królowe i rozpieszczają, a do tego po prostu szanują. A taki? Bzyknie cię, jeszcze naciągnie na obiad, a ty na to pójdziesz, bo przecież go kochasz i na następny dzień zostaniesz z gilami w nosie, jak cie kopnie w d… I one się szanują? Jakie to naiwne – przekonuje Monika.

Szybki i łatwy pieniądz?

Na sponsoringu da się naprawdę dużo zarobić. W skali miesiąca w grę wchodzą nie setki, a tysiące złotych. Najwięcej ze wszystkich naszych bohaterek zarabia Andżela, która nie skupia się na stałym układzie, jednak stara się nie zajmować więcej niż trzema „dziadami” w miesiącu. – Czasem to są stałe układy. Z jednym spotykam się już od roku i płaci mi 4 tysiące za miesiąc. Do tego dorabiam sobie na takich „złotych strzałach”, jak to nazywam. Seks doraźnie plus czasem wyjście na kolację. Za taki jeden raz biorę najmniej tysiąc złotych. Najlepsi są ci, którzy kończą po 5 minutach (śmiech) – chwali się Andżelika. Przeciętnie, od stałych sponsorów, dziewczyny dostają pieniądze na wynajęcie mieszkania (około 2000 tys. zł), do tego gustowne, drogie prezenty: luksusowe kosmetyki, bieliznę. Mówi się, że sprzedawanie ciała to szybki i łatwy zysk, ale czy rzeczywiście tak jest? – Ludzie, którzy tak mówią, nie mają pojęcia, co przeżywamy dla tych pieniędzy. Czasem układy są fajne, ale chwilami seks jest tragiczny, musisz się zmuszać. Ja zapijam to wszystko alkoholem, wtedy jest łatwiej i mogę to jakoś odreagować – żali się jedna z rozmówczyń.

Katarzyna Gębal

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.