W czwartek około godziny 10.30 w samym centrum Legionowa niczym nie skrępowany mężczyzna onanizował się publicznie. O zdarzeniu poinformowała nas przerażona czytelniczka.

Ten z pewnością nieprzyjemny dla świadków incydent, miał miejsce na przystanku autobusowym przy legionowskiej klinice Mediq (ul. Piłsudskiego). – Szłam z naprzeciwka w kierunku ratusza, a ten facet stał na przystanku odwrócony w moją stronę i bez żadnego wstydu zabawiał się, oczywiście z prąciem na wierzchu. Wokół niego było kilka starszych kobiet, nie wiem czy nie widziały tego czy udały, że nie widzą. Totalnie mnie zamurowało i nie wiedziałam czy mam się śmiać czy bać. Na szczęście to było w ciągu dnia, więc wiedziałam, że niczego złego mi nie zrobi. Jednak na wszelki wypadek schowałam się w rossmannie, bo był najbliżej. Wtedy pomyślałam, że powinnam była mu zrobić zdjęcie, żeby ostrzec inne kobiety – relacjonuje nasza czytelniczka. Niestety było już za późno.  Jak tłumaczy kobieta, kiedy otworzyła sklepowe drzwi, mężczyzna jeszcze tam stał, zauważył ją i skierował się w jej stronę. Jednak szybko zorientował się, że jego „obiekt” wyjmuje telefon i uciekł. Z opisu czytelniczki wynika, że mężczyzna miał około 40-50 lat ciemne włosy i był niski. Niestety nie udało się jej zapamiętać więcej szczegółów. – Zawsze myślałam, czytając w gazetach, że jeśli spotka mnie taka sytuacja to podejdę zrobię zdjęcie i jeszcze wyśmieję takiego onanistę. Jednak niestety, człowiek nigdy nie jest gotowy na taką dziwna sytuację i najzwyczajniej go paraliżuje – tłumaczy czytelniczka. Sprawy nie zgłoszono na policję, bo mężczyzna niestety '”rozpłynął się” bez śladu…
Jak twierdzą psychologowie, tłum jest dla takiego człowieka źródłem podniety. To, że ktoś może go przyłapać, zadzwonić na policję budzi w nim chore uczucie zagrożenia, które niebywale go kręci. Często też onanizowanie się w miejscach publicznych wynika z chęci odreagowania napięcia, pochodzącego z zaburzeń natury neurologicznej czy problemów intelektualnych. Zgodnie z prawem za taki „nieobyczajny wybryk” grozi areszt, ograniczenie wolności, grzywna do 1500 złotych albo kara nagany. Zdarza się też, że taki osobnik jest kierowany na badania psychiatryczne. Niestety większość przypadków nie jest zgłaszana. Warte zastanowienia jest to, czy skoro mężczyzna ten z powodzeniem przekroczył granicę dla większości społeczeństwa nieprzekraczalną, nie posunie się w tym dalej? Miejmy nadzieję, że stać go tylko na wzbudzenie obrzydzenia wśród otoczenia i że nie jest zdolny do zaatakowania kogoś.

KejT

6 KOMENTARZE

  1. Ani miras, ani ciapaty grzecznością nie grzeszą, więc lepiej niech głosu nie zabierają. Ciapaty takie mądrości niech po powrocie do siebie opowiada innym ciapatym. Polacy tego słuchać nie muszą.

  2. JAK ŻADNA PANI NIE DZWONIŁA DO MIEJSKICH SŁUŻB BARDZO LENIWEGO REAGOWANIA TO ZNACZY ŻE IM SIĘ PODOBAŁO – NA ŻYWO WIECZÓR PANIEŃSKI W PLENERZE BEZ OPŁAT.
    POZA TYM PO CO DZWONIĆ – NIEBIESCY PRZYJECHALI BY ZA GODZINĘ A ZAPRACOWANE STRASZAKI MIEJSKIE PO TRZECH GODZINACH. DOŚWIADCZYŁEM ICH NIEZDATNOŚCI OSOBIŚCIE.

  3. O zdarzeniu poinformowała nas przerażona czytelniczka. A co ona dziewica nigdy ptaka nie widziała?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.