Zemsta polityczna za sukces w referendum? Próba wykończenia przed zbliżającymi się wyborami mocnego i popieranego przez mieszkańców prezydenta związanego z PO? A może strach upadającej gazety przed bolesnym odszkodowaniem za pełne kłamstw publikacje o prywatnej szkole? Na tę chwilę nie wiadomo, co spowodowało, że Prokuratura Okręgowa Warszawa – Praga postanowiła na nowo podjąć umorzone śledztwa w sprawie sprzedaży działki przy ul. Parkowej. Fakt jest taki, że śledztwa zostały wznowione.

W listopadzie 2016 roku na 25 stronach postanowienia o umorzeniu śledztwa prokurator Remigiusz Krynke wyjaśniał, dlaczego zarzuty stawiane przez wydawcę i dziennikarza „Mazowieckiego To i Owo” w sprawie sprzedaży działki przy ul. Parkowej były całkowicie bezpodstawne. To właśnie prokurator Krynke napisał, że Prezydent Miasta nie działał na szkodę interesu publicznego, wręcz uznając go za pokrzywdzonego w tej sprawie. Teraz ten sam prokurator lakonicznie poinformował, że prokurator postanowieniem podjął na nowo umorzone śledztwa. Postanowienia ani jakichkolwiek argumentów nie dołączono.

Brudna wojna To i Owo

Dla przypomnienia, „Mazowieckie To i Owo” opublikowało cykl tekstów na temat sprzedaży działki przy ul. Parkowej. Na ich podstawie wydawca gazety złożył zawiadomienie do prokuratury. Roczne śledztwo i analiza dowodów jednoznacznie wykazały, że wszystkie działania władz miasta były zgodne z prawem i absolutnie nie na szkodę interesu społecznego. W tym czasie „Mazowieckie To i Owo” opisywało sprawę, podkreślając, że zajmuje się nią prokuratura. Kłamało, że śledztwo zostało wszczęte „z urzędu”, a nie na skutek ich własnych donosów.

Prokuratura – wszystko zgodne z prawem

„Zebrany materiał dowodowy nie dostarczył jakichkolwiek danych wskazujących choćby potencjalnie na to, że zawarcie transakcji było niecelowe z punktu widzenia interesu miasta Legionowo” – napisał przed 7 miesiącami prokurator Remigiusz Krynke. Co więcej, dodał, że „sprzedaż działki spółce Millenium wbrew tezom zawiadomienia, przyniosła miastu i nadal przynosi bezpośrednie i wymierne korzyści finansowe”. Prokurator zaznaczył także, że wszystkie działania prezydenta Romana Smogorzewskiego były zgodne zarówno z przepisami prawa, jak i wolą organów kolegialnych gminy. „Podjęte decyzje przyniosły ekonomiczną korzyść miastu Legionowo i jako takie były zgodne z zasadami racjonalnego gospodarowania mieniem komunalnym” – podsumowywał prokurator.

To zemsta na zlecenie?

Co spowodowało wznowienie śledztwa? Zapytaliśmy o to prokuraturę, ale do czasu zamknięcia numeru nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania. Zapytaliśmy więc o to samo znajomego, emerytowanego prokuratora. – Nie mam dostępu do materiałów dowodowych, ale z tego co udało mi się przeanalizować, wygląda to na typowe działanie pod naciskiem politycznym. Nie udało się nic znaleźć na Smogorzewskiego, więc aby mu medialnie i wizerunkowo zaszkodzić, odkopuje się zamknięte sprawy, aby zapewne po kolejnych miesiącach ponownie je umorzyć. Będzie to woda na młyn dla jego przeciwników politycznych i nieprzychylnych pseudo-mediów, które wykorzystają okazję, aby ponownie nagłaśniać nieistniejące przecież, co uprzednio stwierdziła prokuratura, nieprawidłowości. Należałoby się zastanowić, jak wznowienie tych spraw ma się do rei iudicatae, czyli powagi rzeczy osądzonej, która chroni strony postępowania przed kolejnymi procesami i odciąża sądy od obowiązku zajmowania się sprawami wcześniej rozstrzygniętymi. Zgodnie z nim sprawę osądzoną uważa się za prawdę. Najwyraźniej nie w przypadku prezydenta Legionowa – dodaje pragnący zachować anonimowość prokurator.

Fakty są najmniej ważne

Jak pokazało doświadczenie ostatnich miesięcy, w sprawach, w które zamieszany jest prezydent Roman Smogorzewski, najmniej istotna jest prawda i przepisy prawa. Każde postępowanie z udziałem legionowskiego włodarza powoduje kolejne nieprawdziwe „artykuły” i pełne kłamstw wpisy w mediach społecznościowych. Dotychczas Smogorzewski nie chciał angażować środków publicznych na walkę o swoje dobre imię. Przekonywał, że polityk musi mieć grubą skórę i poddawać się nawet niesprawiedliwej, ale jednak krytyce. Obawiał się, że każda próba walki o prawdę będzie odebrana jako walka z mediami, które nie bez powodu nazywane są IV władzą. Ale czy w sytuacji odgrzewania zamkniętych już spraw w końcu zdecyduje się na to, co zrobili prezes SMLW i właściciele szkoły przy Parkowej? Czy pozwie wydawcę i dziennikarzy „Mazowieckiego To i Owo”? Zadaliśmy pytania rzecznikowi urzędu, do tematu powrócimy w kolejnym numerze.

AnKa

4 KOMENTARZE

  1. Jak widać dla tego środowiska ludzi sądy są niepotrzebne, wystarczy jak „wyrok” wyda prokurator, byle by po naszej myśli. Nawet za czasów minionej epoki tak nie było…

  2. Cytowany w artykule „Zlecenie..,.” anonimowy emerytowany prokurator przeszedł chyba na emeryturę bardzo dawno skoro nie odróżnia sprawy osądzonej od sprawy, w której umorzono dochodzenie prokuratorskie.

  3. Res iudicata – sytuacja gdy w danej sprawie zapadło prawomocne orzeczenie sądowe albo prawomocna decyzja administracyjna. Zajrzyjcie choć do Wikipedii. Przesadziliście już z kreatywnością. Ps. A może wyszły na jaw dowody wcześniej nie znane o których mowa w art. 327 KPK albo nakazano podjąć po postępowaniu zażaleniowym. Dlaczego nie wspominacie o tym wcale eksperci prawa. Tajemniczy prokurator nie wspomniał o tym? Moim zdaniem Co najmniej dorównujecie TVP1 i Danusi Holeckiej albo Tomkowi Ziemcowi.

  4. Res iudicata- rzecz osądzona. W tej sprawie prokuratura umorzyła wcześniej postępowanie więc sprawa nie mogła być osądzona bo jako umorzona nie trafiła do sądu. Więc w mojej ocenie prokurator emerytowany na którego powołuje się Gazeta Miejscowa nie istnieje albo już zapomniał podstawowych instytucji prawnych. W obu przypadkach jest to jednak kompromitacja Gazety Miejscowej.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.