Po serii medialnych uderzeń ze strony „Mazowieckiego To i Owo” prezes legionowskiej SMLW przechodzi do zapowiadanej kontrofensywy. Teraz to sąd oceni, czy pismo atakowało Szymona Rosiaka fair, czy wymierzało mu ciosy poniżej pasa.

O możliwości wystąpienia na drogę sądową Szymon Rosiak wspominał już przed tygodniem, gdy komentował prokuratorskie umorzenie śledztwa w sprawie sugerowanych w tekstach MTiO jego służbowych nadużyć. We wtorek rozwiał wszelkie wątpliwości.  Występuję z roszczeniem przeciwko redakcji „Mazowieckiego To i Owo” w sporze cywilnym. Natomiast nie podjąłem jeszcze decyzji, czy uruchomić też procedurę karną, bo z tego, co mówili mi prawnicy, to się kwalifikuje z art. 212 Kodeksu karnego. Projekt pozwu już mamy, ale jest jeszcze dopracowywany. Myślę, że w ciągu tygodnia będzie gotowy i mój pełnomocnik go złoży – mówi prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej w Legionowie.

Rozpatrzeniem pozwu zajmie się właściwy sąd okręgowy. Odpada więc raczej obawa, że członkowie składu orzekającego będą w jakikolwiek sposób związani z jedną ze stron. – To nie jest powód do chwały, ale trzeba z tym skończyć. Nie można pozwolić na poniewieranie sobą, swoim nazwiskiem, instytucją. To musi być w jakiś sposób rozstrzygnięte przez sąd. Zobaczymy, jak on do tego podejdzie – dodaje Rosiak.

Stawką w tej sprawie jest przede wszystkim dobre imię długoletniego szefa SMLW. Będzie ona jednak miała także konkretny wymiar finansowy. Otwarta pozostaje kwestia, jak bardzo powinien on być dla pozwanego dotkliwy. Wyrażone konkretna kwotą zadośćuczynienie to w każdym razie elementarna część tego typu roszczeń. –Zastanawiam się tylko, czy dla mnie, no bo to przecież ja poniosę koszty wszczęcia postępowania, procesu i obsługi prawnej. A nie są to małe środki. Na pewno wystąpię o pieniądze na rzecz instytucji pożytku publicznego, jakiejś fundacji lub stowarzyszenia. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji, ale mamy dwie czy trzy instytucje, które są brane pod uwagę – zapowiada prezes.

Umorzenie śledztwa dotyczącego rzekomego nadużycia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez prezesa spółdzielni kończy pewien etap sprawy. Ale skutki gazetowej nagonki pozostały. Niezależnie od wizerunku szefa SMLW, po kieszeni dostali mieszkańcy jej zasobów. Dlatego Szymon Rosiak zamierza działać również w ich imieniu. – Ponad wszelką wątpliwość spółdzielnia wystąpi przeciw redakcji MTiO o odszkodowanie ze względu na poniesione straty. I to nie tylko wizerunkowe, ale i gospodarcze, bo cykl tych artykułów spowodował, że niektórzy klienci ze strachem się od nas odwrócili, bo nie wiedzieli, co się dzieje. To skutkuje konkretnymi problemami po stronie dochodów. A skoro mniejsze dochody, to i mniejsze dofinansowanie do kosztów eksploatacji czy remontów. I w zasadzie stracili na tym mieszkańcy – podkreśla Szymon Rosiak.

Mając na względzie opieszałość Temidy oraz jej niechęć do dyscyplinowania mediów, na rozstrzygnięcie przyjdzie zapewne trochę poczekać. Lecz jakiekolwiek by ono nie było, uzasadnienie werdyktu sądu już zapowiada się bardzo ciekawie.