17-letni Łukasz, mieszkaniec Legionowa, kilka lat temu założył profil o nazwie Meczet Legionowo. Przez ponad 3 lata nic w tym temacie się nie działo, aż do poprzedniego tygodnia, gdy o planach budowy meczetu w Legionowie napisała jedna z lokalnych gazet. Okazało się, że informacja to zwykła prowokacja, która miała pokazać, jak tolerancyjni są legionowianie dla innych religii. Przy okazji autor prowokacji pokazał również, jak działają media.
– Nie spodziewałem się takiego oburzenia. Dostawałem wiadomości z pogróżkami oraz nawoływania do obrzucenia terenu rzekomej budowy świńskimi ryjami. Legionowianie pokazali się meganietolerancyjni. Ale i tak postawa legionowskich dziennikarzy zaskoczyła mnie najbardziej – mówi Łukasz, który nie chce ujawniać swojego nazwiska, bo boi się ataków ze strony mieszkańców, władz miasta i dziennikarzy.
– Napisała do mnie jedna z dziennikarek „Gazety Powiatowej” i zapytała, czy to prawda, że ma być budowany meczet. Ja stwierdziłem, że skoro jest dziennikarzem, to przygotuje konkretny materiał i wychwyci to, że profil Meczet Legionowo ma 30 lajków i jest profilem nieprawdziwym. Nawet jeśli w informacji pojawiło się, że na terenie powiatu jest około 300 muzułmanów, to co, raptem profil o ich świątyni lubi tylko 30 osób? A gdzie warszawskie wspólnoty? Okazało się, że dziennikarka myśląc, że podchwyciła megatemat, od razu bez sprawdzenia opublikowała tekst w swojej gazecie. Z jednej strony trochę mi jej szkoda, ale z drugiej, pokazuje to, jak łatwo można wywołać panikę w mieście. Nawet urząd odniósł się do tego artykułu.
A dlaczego oszukał Pan dziennikarkę i wprowadził ją w błąd?
– Uważałem, że dziennikarz przed publikacją sprawdzi wszystko dokładnie, zanim opublikuje swój materiał. Rzeczywistość okazała się być inna. O ile powiatowe media mogą słabo działać, to zaskakuje mnie postawa mediów ogólnopolskich. Nawet nie chcę tego komentować. Na spotkanie ze mną umówiła się tylko jedna gazeta, po tym jak wybuchł skandal z meczetem. Pan jest drugi. A inni milczą… Boją się? Nie jestem terrorystą…

Czyli pierwsza była „Gazeta Powiatowa”?
– Tak. Zaraz po publikacji odezwał się dziennikarz z „Mazowieckiego To i Owo”. Mimo sprawdzenia w Starostwie Powiatowym, że żadne pozwolenie nie jest wydane, to i tak napisał artykuł, w którym zasugerował nawet, że za moim profilem stoi Urząd Miasta Legionowo, a nawet sam prezydent Roman Smogorzewski.
Jak Pan to skomentuje?
– Nawet nie zamierzam. Wszystko w tym mieście to wina urzędu i prezydenta… Sam Pan widzi, jakie mamy media. Cieszę się, że moja prowokacja częściowo obnaża takie niedoskonałości i brak tolerancji dla mniejszości narodowych czy wyznaniowych.

A czy dziennikarze chcieli się z Panem spotkać?
– Na początku dziennikarka z „Gazety Powiatowej” była chętna. Potem już tylko ze mną pisała. Z MTiO dziennikarz napisał mi wiadomość prywatną i prosił o pilną odpowiedź, bo zamyka numer. Nie padła z jego strony propozycja spotkania. O spotkanie poprosił dziennikarz „Miejscowej na Weekend” oraz Pan.

Co dalej z profilem Meczet Legionowo?
– Usunę, bo mam dość czytania wiadomości z pogróżkami od mieszkańców.
rozmawiał Marek Karpowicz
* na prośbę naszego rozmówcy, nie ujawniamy jego wizerunku oraz nazwiska.

1 KOMENTARZ

  1. Dobrze zrobił, potwierdził również mimochodem słuszną opinie o Polakach za granicą .

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.