„Wójt nie nadąża za peletonem”

Z Romanem Smogorzewskim, prezydentem Legionowa, o nieprzygotowanej do budowy ścieżek rowerowych gminie Jabłonna, możliwości jej bankructwa, rezygnacji z kolejnych inwestycji i optymistycznym nastawieniu wójta rozmawiał Daniel Szablewski, redaktor naczelny portalu „Jabłonna dla Mieszkańców”.

 

W poprzedni czwartek w ratuszu w Legionowie odbyło się uroczyste przekazanie umów dotyczących wspólnego projektu budowy ścieżek rowerowych, w którym uczestniczy osiem gmin: Czosnów, Jabłonna, Łomianki, Nieporęt, Nowy Dwór Mazowiecki, Radzymin, Wieliszew i Legionowo jako partner wiodący. Projekt zakłada budowę ok. 80 km zintegrowanych ścieżek rowerowych na terenie północnego Mazowsza. W jego ramach na terenie gminy Jabłonna powinno powstać ok. 15 km ścieżek rowerowych. Na ten cel przewidziano 4,2 mln zł ze środków zewnętrznych, natomiast wkład własny gminy wyniesie ok. 1 mln zł.

 

Daniel Szablewski: Panie prezydencie, w poprzednim tygodniu w Legionowie odbyła się uroczystość przekazania umów dla 8 gmin odnośnie budowy systemu ścieżek rowerowych. Część z nich ma powstać także na terenie gm. Jabłonna. Na jakim etapie jest obecnie zaawansowanie prac związanych z realizacją tej wspólnej inwestycji?

 

Roman Smogorzewski: Świetnym, z wyjątkiem gminy Jabłonna… Pozostałe gminy są bardzo dobrze przygotowane do realizacji projektu i co za tym idzie, nie widzimy żadnych problemów. W najgorszej sytuacji jest, a praktycznie w ogóle jest nieprzygotowana, gmina Jabłonna. Biorąc pod uwagę, że do połowy przyszłego roku trzeba to zrobić, są niewielkie szanse, że ona to wykona.

 

„Został ogłoszony przetarg na wykonanie projektu” – to część odpowiedzi wójta Jarosława Chodorskiego, w której odniósł się do pana niedawnych słów wskazujących, że jedna z gmin w ogóle nic nie zrobiła. Czyli nie jest tak źle jak mogło się wydawać?

 

Proszę pana, wszystkie gminy mają już wszystkie projekty. Pan Chodorski od pół roku twierdził, że będzie robił inwestycję w formule „Zaprojektuj i zbuduj”, aby była wykonana szybciej i sprawniej, a teraz zmienił decyzję, nikomu o tym nie mówiąc. Pan Chodorski jest optymistą, mimo że najkrócej sprawuje swoją funkcję spośród osób zarządzających gminami zaangażowanymi w ten projekt. Mieliśmy spotkanie w czwartek i wszyscy byliśmy przerażeni stanem zaawansowania prac w Jabłonnie. Jest to przecież wspólny projekt 8 gmin z 4 powiatów. A to, że jest ogłoszony przetarg, to jeszcze nic nie znaczy, ponieważ nie wiadomo, kto się zgłosi i czy wykona to zadanie. To są inwestycje wchodzące w lasy, drogi wojewódzkie i w inne tereny. W Legionowie uzgadnialiśmy parę kilometrów przez dwa lata, a pan wójt ma rok na zrobienie projektu, uzyskanie pozwolenia na budowę i wykonawstwo. To dzisiaj jest już prawie niemożliwe. Na szczęście możemy nie zrealizować części projektu i nie stracimy dofinansowania, ale w ten sposób powstanie pewna dziura. Państwa gmina jest w środku tego projektu i po prostu mogą tam nie zostać zrealizowane ścieżki. Od grudnia często dzwonię do pana wójta i podczas rozmów proszę, błagam, ale niestety w mojej ocenie – faceta, który od 15 lat zarządza procesami inwestycyjnymi – nic nie zostało zrobione.

 

Jak wójt to tłumaczy?

 

Pan wójt jest optymistą i mówi, że da radę. Według mnie to będzie jednak cud. Wiem jak trudno projektuje się, dogaduje z ludźmi oraz jak skomplikowane są polskie przepisy prawa budowlanego i zamówień publicznych. Pan wójt w ostatniej chwili zdążył ogłosić przetarg, ale inni ogłaszają przetargi albo już mają przetargi na wykonawstwo. Samo wykonawstwo to jest najmniejszy problem, natomiast na pozwolenia na budowę i wszystkie uzgodnienia oraz prawo do dyspozycji gruntem poświęca się w normalnych warunkach 2 lata. Teraz pan Chodorski ma rok na zrobienie projektu. Nie wiem też, dlaczego nie poinformował nikogo, że zmienił formułę, bo w mojej ocenie przy tak krótkim czasie to błąd. Firma projektowa, która wygra przetarg, zarobi niewielkie pieniądze i jest ryzyko, że natrafi na szereg przeciwności, po czym po kilku miesiącach zrezygnuje z pracy. Firmy, które mogą zarobić kilkadziesiąt tysięcy złotych, a kilka milionów złotych, mają zupełnie inną motywację. W tym drugim przypadku firma staje na głowie, żeby wykonać zadanie. Dlatego „Zaprojektuj i zbuduj” przy ścieżkach rowerowych to dobra formuła, która daje dużo większą motywację, żeby tej roboty nie opuścić.

 

Co stanie się, jeśli gmina Jabłonna nie wyrobi się z wybudowaniem ścieżek rowerowych?

 

Straci dofinansowanie. Mam jednak nadzieję, że zrobi chociaż część ścieżek i zmieścimy się w odpowiednim procencie, do którego realizacji obliguje nas umowa. Niemniej będzie wstyd, ponieważ nasze ścieżki w takim przypadku nie będą tak funkcjonalne jak powinny być. Co więcej, jeżeli przez gminę Jabłonna pozostałe gminy stracą dofinansowanie, to wystąpimy na drogę powództwa cywilnego i będziemy dochodzić utraconych korzyści od gminy Jabłonna. Przypominam, że projekt zakłada dofinansowanie ze środków zewnętrznych w wysokości ok. 48 mln zł.

 

Faktycznie utrata dofinansowania przez pozostałe gminy jest realna?

 

Jest takie zagrożenie, ponieważ część jabłonowska wynosi trochę ponad 15 proc. całości projektu. Dlatego gdyby gmina Jabłonna nie zrobiła absolutnie nic, to istnieje takie zagrożenie. Jednak wtedy będzie to równoznaczne z bankructwem tej gminy.

 

Według nieoficjalnych informacji wójt Chodorski został zobowiązany do przedstawiania co 2 tygodnie sprawozdania z postępu prac. To prawda?

 

To była głęboka prośba do pana wójta, w pewien sposób taka mobilizacyjna. Skierował ją wiceburmistrz Łomianek. Pan wójt zapewnił, że będzie to robił.

 

Nie za późno?

 

Stracił już dużo czasu… Takich projektów, jak te ze ścieżkami rowerowymi, mogłoby być więcej, ale my już nie będziemy wykonywali więcej projektów z gminą Jabłonna. Najdelikatniej mówiąc, państwa gmina jest bardzo trudnym partnerem i jeśli będziemy mieli kolejny wspólny projekt, to raczej gminy Jabłonna już do niego nie zaprosimy.

 

Zatem Legionowo nie bierze już pod uwagę żadnych inwestycji z Jabłonną?

 

Jeżeli będą dofinansowane ze źródeł zewnętrznych, to raczej nie, ponieważ są pod reżimem czasowym i wymogów formalno-prawnych. W tym przypadku dotacja wynosi 80 proc., można ją stracić, a na te środki czekają pozostałe gminy. Do wspólnych projektów jesteśmy otwarci, ale raczej nie do takich, które będą finansowe z zewnątrz. Chyba, że coś się zmieni…

 

rozmawiał Daniel Szablewski, „Jabłonna dla Mieszkańców”