Jan Lodzik zdobywca pasa w kat do 65 kg podczas gali DSF Kickboxing Challenge 9, zgodził się opowiedzieć o swoim pojedynku z Mateuszem Rajewskim, którego pokonał poprzez decyzję sędziów. „IRON” trenuje w legionowskim klubie „Tajfun”.

Zdobyłeś swój pierwszy zawodowy pas podczas gali DSF kickboxing challenge 9. Czy jest to spełnienie twoich marzeń?

Na pewno, zrealizowałem jakiś cel. Jest to mój pierwszy zawodowy pas, propozycja walki pojawiła się nagle, niespodziewanie, ale ją przyjąłem. Pas zdobyłem po bardzo wyrównanym pojedynku, który można różnie oceniać. Obóz Mateusza może twierdzić, że to on był lepszy, moi kibice, że ja. Najważniejsze, że pas jest mój. Sędziowie orzekli moje zwycięstwo i jestem zadowolony.

Nie była to wasza pierwsza walka. Wcześniej stoczyłeś pojedynek z tym samym rywalem, również wygrywając. Jakie były różnice pomiędzy tymi pojedynkami?

W drugiej walce, byliśmy już kompletnie innymi zawodnikami. Podczas poprzedniej walki miałem znacznie mniej doświadczenia, nastawiłem się na ringową wojnę, ale nie była to jeszcze w pełni przemyślana strategia. Teraz spotkało się dwóch doświadczonych zawodników i była to zupełnie inna walka, jeżeli chodzi o poziom techniczny. Myślę, że mogła się podobać, była bardzo taktyczna.

Jakie masz plany na przyszłość? Może myślisz o kolejnej walce z Mateuszem Rajewskim?

Rozmawialiśmy o tym. Jednak jeżeli dojdzie do takiego pojedynku, to dopiero po tym jak stoczę 5-6 innych walk i musiałby się on odbyć na dystansie 5 rund. Pozwoli to ostatecznie rozstrzygnąć naszą rywalizację. Wprawdzie wygrałem z Mateuszem dwa razy, ale niektórzy mówią różne rzeczy, co nie pozwala się do końca cieszyć z wygranej.

Czy planujesz jakieś starty za granicą?

Jeżeli chodzi o starty za granicą, to nie ma na razie takich planów. Teraz będę walczył na kolejnej gali DSF w Nowym Sączu, na której będę bronił tytułu i na tym się koncentruję.