Przytyki do metropoli(i)tyki

Wyciągnąć szeregowego Polaka w niedzielę z domu potrafią tylko kościelne dzwony albo woń grillowanej karkówki. Ewentualnie nabyta w trakcie długoletniego pożycia alergia na współmałżonka. Sytuacja ulega zmianie, gdy szeregowego Polaka ktoś lub coś wkurzy i nadepnie mu na odcisk. Wtedy nie dość, że gotów jest walczyć o swoje, to jeszcze czyni to ramię w ramię z innymi rodakami, na których w dzień powszedni patrzy raczej spode łba. I walczy, nawet jeżeli szanse na triumf są marne i bój to miałby być jego ostatni. Wypisz, wymaluj – legionowskie referendum!
Choć formalnie bez znaczenia, mieszkańcy grodu potraktowali je nader poważnie. Dlaczego? To proste: szeregowy Polak nie lubi, kiedy nieproszony gość włazi mu z butami na podwórko, a w dodatku zamierza tam wprowadzać swoje porządki. Legionowianom najwyraźniej to nie PiSowało, więc karty do głosowania potraktowali niczym bagnety, nasadzili je na długopisy i odparli podstępny atak z Wiejskiej. Owszem, nieudolny, sygnalizowany i prowadzony (przynajmniej dotychczas) zbył małą liczbą szabel, ale jednak groźny, bo stoi za nim wróg, który – gdy się go podrażni i zrani – potrafi być naprawdę niebezpieczny. To oczywista oczywistość.
Jeśli snując rojenia o wzięciu w stołeczny jasyr podwarszawskich gmin, naczelnik państwa i jego podkomendni liczyli na zachwyt mieszkańców, byli w błędzie. Po tej niedzieli wiedzą już także o tym, że stosowana przez szefa w partii zasada „dziel i rządź” na Mazowszu polegnie. Zamiast iść w rozsypkę, broniący samorządności obywatele zewrą szeregi mocniej niż kiedykolwiek wcześniej i pójdą na barykady. Czy zajdzie taka potrzeba, to już inna sprawa. Lecz teraz potencjalny agresor pojął, że do swych podwarszawskich sypialni ludzie po dobroci go nie wpuszczą. Bo nawet będąc tylko szeregowym, Polak nosi w plecaku marszałkowską buławę. I w razie potrzeby lubi zrobić z niej użytek.

Poprzedni artykułPożar domu w Michałowie Reginowie
Następny artykułWpuszczona w kanał
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.